Kickstarter Explorer, czyli co w trawie piszczy…

Kickstarter… Nigdy nie wiadomo czy projekt wypali – i wcale nie chodzi o pieniądze, o czym mogli się przekonać wspierający kask motocyklowy z HUD (Skully) czy złącze magnetyczne do wszystkich urządzeń moblinych (ZNAPS). Mimo to Kickstarter jest miejscem, w którym powstał chociażby Pebble czy Nextbit.

Przez to, co się już zdążyło zdarzyć, zdania na temat tego czy warto wspierać kickstarterowe pomysły czy nie, są podzielone. Mimo to, poszczególne startupy wnoszą odrobinę świeżości w delikanie skostniały rynek nowoczesnych technologii.  To, co znajdziesz niżej, to projekty, których akcje crowdfundingowe jeszcze trwają, a już wiadomo, że odniosły sukces… Przynajmniej, jeżeli chodzi o kickstartera.

Zacznijmy od zjawiska, którego nie rozumiem, ale to najprawdopodobniej przedwczesne oznaki starzenia. Chodzi o selfie. Problem polega na tym, że takie zwyczajne „z rąsi” już nie wystarcza. Właśnie po to powstało AirSelfie!

AirSelfie to dron-kamerka, którą można schować w dołączonym etui na smartfona, będącym jednocześnie powerbankiem doładowującym to ustrojstwo. Robi zdjęcia w jakości HD (5 Megapiskeli), działa na dystansie do 20 m i potrafi unosić się przez 3 minuty. Czas naładowania potrzebny do 3-minutowego lotu to 30 minut. Dron ma 4 GB pamięci wewnętrznej i komunikuje się ze smartfonem za pomocą WiFi o częstotliwości 2,4 GHz i waży 52 gramy. Jeżeli kiedyś zamarzę o zrobieniu sobie selfie, to na pewno za pomocą tego drona! A tak na poważnie – co prawda fenomenu nie rozumiem, ale akcja zebrała już ponad ponad 200% ustalonego celu, a do końca zbiórki zostało 31 dni, więc chyba musi w tym coś być, prawda? Poza tym, twórcy zarzekają się, że produkt jest gotowy i na kwiecień 2017 będzie dostarczony do klientów i termin ten nie będzie przekroczony.

Dashbot

Moda na asystentów głosowch nie gaśnie, a na rynku mamy coraz więcej propozycji starających się wypełnić każdą niszę. Jedną z nich jest niewątpliwie obsługa telefonu podczas jazdy samochodem. Jak wszyscy wiemy, używanie smartfona podczas jazdy, nie tylko jest śmiertelnie niebezpieczne, ale także może być surowo karane przez stróżów prawa. Dashbot to głosowy asystent samochodowy, którego podłącza się do zasilania i do wejścia w radiu. Za pomocą głosu możemy obsługiwać telefon, pisać smsy, kontrolować muzykę, a także nawigować. Dashbot komunikuje się z nami głosowo, a także za pośrednictwem jednokolorowego wyświetlacza diodowego. Niby to nic rewolucyjnego, ale może ułatwić życie. Poza tym kosztuje 49 dolarów, więc cena nie jest specjalnie wygórowana. Niestety, jak to zwykle bywa z asystentami głosowymi, należy mówić do niego w języku angielskim, co stanowczo ogranicza grupę docelową na terenie Polski.

Bonjour

Skoro o asystentach mowa, to jeżeli finalne urządzenie będzie pracować tak, jak na filmiku promocyjnym, to będziemy mieć kolejnego zawodnika do walki o koronę najlepszej domowej sztucznej inteligencji. Bonjour to asystent domowy podobny do Amazon Echo, z którym komunikujemy się głosowo. Tak samo jak jego bardziej utytułowany konkurent, ma współpracować z najpopularniejszymi smarturządzeniami. Cechą wyróżniającą Bonjour jest okrągły wyświetlacz, który można wykorzystać na kilka różnych sposobów. Można podejrzeć bieżące ustawienia np. smart-termostatu, a także (przynajmniej na filmiku promocyjnym) można wyświetlać obraz z kamer ochrony. To chyba pierwsza próba umieszczenia wyświetlacza w domowym AI i, jak widać, producent ma pomysł jak wykorzystać tę przewagę nad konkurencją. Bardzo fajnym, niespotykanym dotychczas rozwiązaniem, jest alarm z instrukcją warunkową. Już sobie wyobraziłem jak mówię do tego śmiesznego zegarka: „Obudź mnie jutro o 7:00 chyba, że temperatura będzie niższa niż 15 stopni, wtedy pozwól mi spać do 8:00”.

Pomysł okazał się na tyle ciekawy, że społeczność Kickstartera wsparła przedsięwzięcie kwotą jedenastokrotnie wyższą niż ta, o którą prosili twórcy.

Vinci

Smart słuchawki z wbudowanym AI i ekranem na jednej z kapsuł. Brzmi dość futurystycznie? Społeczności kickstartera to wystarczyło, by zainwestować pieniądze w ten projekt.

Vinci mają kilka cech szczególnych: nie potrzebują zewnętrznego odtwarzacza – by cieszyć się muzyką wystarczą same słuchawki, łączą się z internetem i wspierają np. Spotify, mają wbudowaną pamięć, zostały wyposażone w dotykowy ekran pokrywający prawą kapsułę. Nie uważasz, że to dziwna specyfikacja jak na słuchawki?

Po chwili zastanowienia uważam, że pomysł jest niezły, ale AI w słuchawkach to chyba za dużo… Podoba mi się idea mądrych słuchawek, które dobierają muzykę do moich preferencji czy sytuacji (np. trening). Równie bardzo podoba mi się funkcja (znana już wcześniej) wyczuwająca, kiedy mam założone słuchawki. Możliwość słuchania muzyki bez konieczności podłączania słuchawek do zewnętrznego źródła także może zachęcać do ich zakupu, ale wyświetlacz na kapsule czy obsługa za pomocą komend głosowych to tragikomedia… Prosta scena: tramwaj pełen ludzi, spomiędzy których nagle słychać krzyk (tak, krzyk, bo delikwent za mocno rozkręcił sobie muzykę): „Vinci, send a message…”. Naprawdę tak ma wyglądać przyszłość?

Największa zaleta? Słuchawki (w wersji Pro) mają wbudowany 32-bitowy DAC, gwarantujący całkiem niezłą jakość dźwięku, a w związku z tym, że muzykę możemy przechowywać w pamięci wewnętrznej urządzenia, dostajemy dobrą jakość bez konieczności użycia kabla! Jak dla mnie to już wystarczający powód, by zainteresować się tym projektem.

 

Z chęcią dowiem się, jakie są Twoje odczucia i opinie na temat zarówno Kickstartera, jak i zaprezentowanych sprzętów. Nie krępuj się zostawić komentarz.

Źródło: Kickstarter, AirSelfie, Dashbot, Bonjour, Vinci

Exit mobile version