Niedawno dowiedzieliśmy się, że Orange i T-Mobile zaczęły dodawać zapis w nowych umowach, który pozwala im podnieść ceny w trakcie trwania umowy. Teraz okazuje się, że podobną drogą chcą pójść również kablówki, ale jednocześnie boją się, że takie posunięcie spowoduje masowy odpływ klientów.
Kablówki też chcą podnosić klientom ceny w trakcie trwania umowy
Portal Wirtualne Media dowiedział się, że w Polskiej Izbie Komunikacji Elektronicznej odbywają się konsultacje w sprawie wspólnego apelu do premiera o wprowadzenie zmian w prawie telekomunikacyjnym. Obecnie nie pozwala ono bowiem wprowadzać zmian w cenniku w umowach zawartych na czas określony, jeżeli operator nie zastrzeże sobie takiej możliwości. Ponadto w przypadku podwyżki cen klientowi musi przysługiwać prawo do rozwiązania umowy bez konsekwencji finansowych, tj. kary umownej, która naliczana jest, jeżeli klient zerwie umowę z własnej woli (jej wysokość i sposób jej wyliczania jest zawsze dokładnie opisany w każdej umowie).
Wirtualne Media nieoficjalnie dowiedział się, że Polska Izba Komunikacji Elektronicznej „zainspirowała się” posunięciem Orange i T-Mobile, które od kilku tygodni w nowych umowach dodają zapis, pozwalający im podnieść ceny w trakcie trwania umowy. Orange zastrzega sobie taką możliwość w sytuacji, gdy średnioroczna inflacja przekroczy 3,5%, ale jednocześnie deklaruje, że może, ale wcale nie musi podnosić cen klientom. W związku z tą klauzulą, pierwsza podwyżka może nastąpić dopiero w lutym 2023 roku, a klienci zostaną poinformowani o planowanych zmianach w cennikach z 30-dniowym wyprzedzeniem i będą mieli możliwość bezkarnie wypowiedzieć umowę operatorowi.
W przeciwieństwie jednak do Orange i T-Mobile, kablówki chciałyby sobie zastrzec możliwość podnoszenia cen w związku z inflacją bez możliwości bezkarnego rozwiązania umowy przez klienta z tego powodu. Takie podejście może się nie spodobać konsumentom, nawet jeżeli większość (ze zwykłego przyzwyczajenia) i tak nie rozwiązałaby umowy, gdyby mogła to zrobić bezkarnie.
Kablówki chcą zmian, ale też boją się masowych odejść klientów
Jak wspomniałem, prawdopodobnie większość klientów mimo wszystko zacisnęłaby zęby i zgodziłaby się płacić więcej, ponieważ duża część osób niechętnie zmienia dostawcę usług, jeśli zostanie do tego „zmuszona”, a nie sama podejmie taką decyzję po zapoznaniu się z dostępnymi ofertami przy końcu umowy z obecnym operatorem. Ponadto należy pamiętać, że często klienci korzystają z usług pakietowych, co zapewnia im niższą łączną cenę niż w przypadku kupienia każdej usługi osobno – teoretycznie bezkarna rezygnacja z jednej w związku z zapowiedzianą podwyżką mogłaby wywołać automatyczną podwyżkę ceny pozostałej/pozostałych.
Operatorzy mimo wszystko obawiają się jednak masowego odpływu klientów po podniesieniu cen, jeśli będą mieli możliwość bezkarnie rozwiązać umowę. Na rynku jest bowiem ogromna konkurencja, a ponadto nowi klienci bardzo często mogą liczyć na lepszą ofertę niż obecni – to może skusić niezadowolonych z podwyżek do zmiany dostawcy usług.
Jednocześnie operatorzy kablowi tłumaczą, że cały czas rosną koszty ich działalności – wpływa na to inflacja i ceny energii elektrycznej oraz konieczność nieustannego inwestowania w rozwój infrastruktury. Ponadto muszą płacić więcej za dostęp do treści, oferowane potem klientom.
Na tę chwilę nie wiadomo, czy kablówkom uda się dopiąć swego – wszystko zależy od tego, czy uda się przekonać premiera do zmian w Prawie telekomunikacyjnym.