Większość użytkowników ma w domu więcej niż tylko jedno urządzenie mobilne. Odwiecznym problemem w ich przypadku jest to, że nigdy nie było jednego, ustandaryzowanego złącza ładowania, przez co najczęściej trzeba posiadać co najmniej dwie różne ładowarki (a przy bardziej rozbudowanych konfiguracjach nawet więcej). Komisja Europejska zamierza zrobić kolejne podejście, aby to zmienić.
Odkąd sięgam pamięcią, producenci nigdy nie byli jednomyślni w kwestii złącza ładowania, chociaż aktualnie sytuacja i tak wygląda znacznie lepiej niż w czasach, gdy na rynku królowały Nokia, Sony Ericsson i Motorola oraz inne marki klasycznych telefonów komórkowych – wtedy był to prawdziwy koszmar. Nadal jednak nie ma jednego standardu – obecnie najpowszechniej stosowane są złącza microUSB, USB-C i Lightning.
Jest to niedogodne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, kiedy poza domem nasz smartfon zacznie się rozładowywać, a nie mamy przy sobie ładowarki ani power banka, możemy tylko się modlić w duchu, żeby ktoś z naszych najbliższych/znajomych miał u siebie kabel pasujący końcówką do złącza w naszym telefonie. Po drugie, ważniejsze, według szacunków każdego roku bezużyteczne ładowarki generują aż 51 tysięcy ton odpadów elektronicznych! Gdybyśmy mogli używać jednej do wszystkich urządzeń mobilnych, byłoby ich zdecydowanie mniej.
Jak informuje Rzeczpospolita, Komisja Europejska chce zmusić producentów telefonów komórkowych oraz innych urządzeń mobilnych do opracowania wspólnego standardu dla ładowarek. Tym razem w grę mogą wchodzić nawet konkretne przepisy, bowiem kilka lat temu (w 2014 roku) unijni prawodawcy próbowali ich zachęcić i wzywali do rozpoczęcia stosowania jednego, ustandaryzowanego złącza, lecz nie przyniosło to oczekiwanego skutku (żeby nie powiedzieć, że żadnego).
Na razie to jednak tylko zapowiedzi i nie wiadomo, jak sytuacja się potoczy. Dla użytkowników zmuszenie producentów do stosowania uniwersalnego złącza z pewnością byłoby dobre, bowiem wtedy wystarczyłaby im tylko jedna ładowarka do wszystkich urządzeń mobilnych w domu. Firmy zapewne natomiast nie są już tak entuzjastycznie nastawione do tego pomysłu, gdyż skomplikowałby im życie (przepisy obowiązywałyby tylko w krajach Unii Europejskiej). Nie pomaga tu dodatkowo fakt, że duża część firm opracowuje własne technologie szybkiego ładowania, które nie zawsze są kompatybilne ze sprzętami innych marek, a tę kwestię także wypadałoby pogodzić.
A Wy co sądzicie o tym pomyśle? Uważacie, że musi przejść czy Komisja Europejska powinna dać sobie z nim spokój, skoro już raz jej nie wyszło?
Źródło: archiwum.rp.pl via TELKO.in