Jakiej aplikacji użyć do czytania e-booków na Androidzie?

ebooki

W pisanym przeze mnie jakiś czas temu felietonie zatytułowanym „Jeden, by wszystkimi rządzić…” zastanawiałem się, w jaki sposób tablet może zastąpić telewizor, komputer czy też czytnik e-booków. Ponieważ jestem wielkim miłośnikiem dobrej literatury, a – jak wszystkim innym – brakuje mi czasu na przyjemności, wykorzystuję wolne chwile podczas podróży komunikacją miejską lub między wykładami, by nadrobić książkowe zaległości. Z pomocą przychodzi mi smartfon lub własnie tablet – oba z systemem Android. Z myślą o osobach, które zastanawiają się, która aplikacja otwierająca pliki EPUB czy MOBI będzie dla nich odpowiednia, postanowiłem pokrótce przedstawić wady i zalety pięciu bezpłatnych appek z Google Play Store.

Konkretnie mam na myśli następujące tytuły:

Dlaczego akurat te? Podczas przeszukiwania sklepu z aplikacjami natrafiłem głównie na nie. No i z wiadomych względów wykluczyłem aplikacje Legimi, Woblinka, Virtualo, Ebookpointu czy wszelakich innych dystrybutorów/sprzedawców, bowiem one najczęściej służą do przeglądania jedynie zakupionych tam e-booków, ja natomiast poszukiwałem aplikacji, która odczyta mi z tabletu książki zakupione gdziekolwiek. Z podobnego powodu wykluczyłem aplikację Kindle, ponieważ trzeba w niej zakładać konto, co – w tym przypadku, moim zdaniem – było pewnym ograniczeniem ;)

Aldiko Book Reader

Wydaje mi się najgorszym możliwym wyborem, jakiego można by dokonać. Już na wstępie dyskredytuje go w moich oczach to, że odczytywał na dysku tylko pliki EPUB, format MOBI traktując jakoby „po macoszemu”. Oliwy do ognia w moim przypadku dolał fakt, że po kilku dniach całkowicie niespodziewanie i bez powodu aplikacja „zapomniała”okładki książek, przez co elektroniczna biblioteczka sprawia wrażenie pełnej anonimów:

Screenshot_2014-05-05-20-12-04

Próby otworzenia jakiejkolwiek z nich natomiast kończyły się uroczym komunikatem informującym, że „Nie można załadować pliku„. Najzabawniejsze, że wszystkie książki cały czas były na swoim miejscu, a inne Androidowe czytniki odnajdywały i otwierały je bez trudu. Cóż, innymi słowy – tej aplikacji zdecydowanie nie polecam.

Cool Reader

Kolejne kroki skierowałem do Cool Readera. Nienajgorszy, (choć też nie pierwszych lotów) interfejs pokazuje na tle drewnianych paneli aktualnie czytaną książkę oraz okładki ostatnich pozycji, które przeglądaliśmy. Aplikacja posiada tryb dzienny i nocny, oba charakteryzują się odpowiednio jaśniejszym lub ciemniejszym tłem wirtualnych stron, stylizowanych jakby były wydrukowane na czymś na kształt pergaminu.

Screenshot_2014-05-05-20-40-25

Podczas lektury lewy górny róg ekranu zawiera informacje o autorze i tytule czytanej książki, natomiast po prawej znajduje się licznik przeczytanych przez nas stron danego e-booka. Podkreślająca te informacje linia jest zarazem oddzieleniem ich od treści oraz graficznym wskaźnikiem tego, jak dużo jeszcze zostało się nam do końca rozdziału lub całej lektury.

Moon+ Reader

Jeszcze więcej oferuje Moon+ Reader– aplikacja wszystkie nasze książki przedstawia za pomocą ładnie wyeksponowanych na półkach okładek. Ponadto jeśli którąś z nich już zaczęliśmy czytać, na książce znajdziemy umieszczoną w małym kółku wartość procentową ukończonej przez nas lektury. Sortując zaś e-booki pod względem procesu czytania możemy łatwo (w przypadku sporej biblioteczki) odnaleźć pozycje, które obecnie czytamy (lub czytają także inni domownicy korzystający z tabletu).

Screenshot_2014-05-05-20-46-19

Jeśli zdecydujemy się czytać e-booka w trybie poziomym, naszym oczom ukaże się nie jedna, a dwie strony. Zupełnie, jakbyśmy mieli w ręku tradycyjną książkę. U dołu ekranu znajdziemy natomiast, wymieniając od lewej: wskaźnik stanu baterii (moim zdaniem jedna z ważniejszych informacji, warunkująca jak długo mogę sobie jeszcze pozwolić na lekturę, by uniknąć nagłego rozczarowania) i aktualną godzinę, umiejscowiony po środku ekranu licznik postępów w czytanym przez nas obecnie rozdziale oraz po prawej stronie procentowy wynik naszych postępów w lekturze. Wszystko w zasięgu ręki… znaczy tego, wzroku ;).

FBReader i Czytnik eReader Prestigio

Pozostałe dwie aplikacje – czyli FBReaderCzytnik eReader Prestigio znałem już od dawna, gdyż tylko z tych dwóch miałem okazję do tej pory korzystać. Zatem w skrócie – pierwsza z nich oferuje poziomy tryb czytania (podział na 2 strony jak powyżej), pasek postępu dla całej książki wraz z wykazem przeczytanych stron całości, aktualną godzinę i stan poziomu baterii. Ponadto znajdziemy tu tryb nocny, zakładki, możliwość dzielenia się zaznaczonymi przez nas fragmentami (Facebook, Twitter, Gmail i masa innych opcji, w zależności od zainstalowanych przez nas aplikacji)…

Screenshot_2014-05-05-21-21-28

Czytnik eReader Prestigio preinstalowany jest na urządzeniach firmy Prestigio, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by pobrać go z Google Play Store. Aplikacja oferuje niestety pojedynczą kolumnę w trybie poziomym, co nieco utrudnia swobodne czytanie (przynajmniej mi osobiście), jednak w porównaniu z FBReaderem nadrabia dość schludnym wyglądem półek z książkami, wraz z oddzieleniem tych, które aktualnie czytamy. Szkoda tylko, że książki na półkach ułożone są alfabetycznie nie pod kątem autorów, ale pod kątem tytułów, co potrafi nieco namieszać, zwłaszcza gdy mówimy o całych cyklach czy o swobodnym dotarciu do konkretnej pozycji. Nie wiem, może tylko mnie to przeszkadza, ale osobiście preferuję sortowanie według nazwisk autorów…

Screenshot_2014-05-13-15-48-15

Podsumowanie

Podsumowując – ponieważ namiętnie korzystam z ostatnich dwóch aplikacji, nie widzę ostatecznie (na szczęście – lub też niestety) powodu, by przesiąść się na inny Androidowy czytnik. Te dwie moim zdaniem oferują najwięcej. No, może warto by także bliżej się przyjrzeć Moon+ Readerowi, jednakże w nim bardzo razi mnie odliczanie stron poszczególnych rozdziałów i procentowy (a nie stronicowy) licznik całości. Mam natomiast nadzieję, że Wy już znaleźliście idealną dla siebie aplikację. :)