NFC to taka mała-wielka rzecz, która otwiera przed użytkownikiem szereg ciekawych zastosowań. Oczywiście tą najczęściej wybieraną funkcjonalnością są płatności zbliżeniowe, jednak NFC potrafi zaoferować o wiele, wiele więcej. Zatem, jaki telefon wyposażony w ten moduł warto nabyć? Dziś przyglądamy się smartfonom tanim – do 1000 złotych.
Motorola One Action
Cena od: 750 złotych
Nie da się stworzyć ciekawego rankingu atrakcyjnie wycenionych smartfonów z pominięciem Motoroli. Przez długi czas była to jedna z niewielu firm, która stawiała na NFC w segmencie średnim. Właśnie z tego względu, w dzisiejszym materiale pozwolę sobie na dość nietypowe zagranie i umieszczę więcej niż jedno urządzenie z logo Motoroli na pokładzie. A zaczynamy od ciekawej propozycji, która wyróżnia się kamerą akcji, która potrafi nagrywać wideo w poziomie, gdy telefon jest przez nas trzymany w osi pionowej. Fajna rzecz.
Motorola One Action – recenzja smartfona, który potrafi nagrywać pionowo poziome wideo
Producent zdecydował się na ekran wykonany w technologii IPS, który ma przekątną 6,3 cala i rozdzielczość Full HD+ i „kinowy” format 21:9. Telefon napędza samsungowy Exynos 9606 z grafiką Mali G72 MP3. Całość wieńczą 4 GB pamięci RAM i 128 GB na dane użytkownika. Motka One Action ma też na wyposażeniu hybrydowy slot Dual SIM. W zależności od potrzeb, możecie postawić na drugą kartę operatora lub rozbudować ilość dostępnego miejsca na pliki.
No i wreszcie, parametry fotograficzne. Wyróżnikiem jest naturalnie kamera akcji, o której opowiadałem Wam wcześniej. Ma ona rozdzielczość 16 Mpix, wykorzystuje dobrodziejstwa technologii Quad Pixel, a światło ma wartość f/2.2. Do tego dochodzi nam 12 Mpix moduł główny + 5 Mpix oczko do głębi. Poza NFC na pokładzie czeka też Bluetooth 5.0 oraz port słuchawkowy audio 3,5 mm. Akumulator ma pojemność 3500 mAh.
Motorola One Action w Media Expert (w cenie wynoszącej 799 złotych)
Xiaomi Redmi Note 8 Pro (6/64)
Cena od: 1000 złotych
Świetna propozycja od lubianego w Polsce producenta. Trudno odmówić Xiaomi tego, że to Redmi Note 8 Pro przyłożyło się naprawdę mocno. Co ważne, firma wreszcie zmieniła swoją politykę co do modułu NFC. Wcześniej w średniakach z logo Xiaomi moduł NFC w zasadzie nie występował. Ani w serii Redmi, ani w smartfonach z rodziny Mi A, które wyróżniają się czystym Androidem, zgodnym z certyfikacją Android One. Na szczęście, wraz z Redmi Note 8 Pro, przyszło nowe.
Recenzja Xiaomi Redmi Note 8 Pro. W tej cenie nie brałbym innego!
Ekran ma przekątną 6,53 cala, pracuje w rozdzielczości Full HD+, a zabezpiecza go szkło ochronne Gorilla Glass 5. Sercem smartfona jest MediaTek Helio G90T z grafiką Mali G76 MC4. To stosunkowo nowy układ, który zbiera całkiem niezłe opinie w branży. Miłym akcentem jest obecność 6 GB pamięci RAM i 64/128 GB na pliki użytkownika (w zależności od wersji). Telefon debiutował z Androidem 9 Pie. Tak samo, jak w Motoroli One Vision, mamy tu hybrydowy slot Dual SIM. Doceniam też ocalenie portu audio 3,5 mm.
Wypada pochwalić zaskakująco dobry – zwłaszcza w tej cenie – aparat główny. Co by nie mówić, za tysiaka nieczęsto można dostać poczwórny moduł foto. Składa się na niego 64 Mpix kamera ze światłem f/1.8 + 8 Mpix oczko z szerokim kątem + 2 Mpix kamerka do zdjęć makro i 2 Mpix teleobiektyw. To solidny zestaw, który zdecydowanej większości z Was powinien przypaść do gustu. Akumulator cieszy pojemnością 4500 mAh.
Xiaomi Redmi Note 8 Pro w Media Expert (w cenie wynoszącej 1099 złotych)
Huawei Mate 20 Lite
Cena od: 799 złotych
Zeszłoroczna linia smartfonów Mate pod wieloma względami była rewolucyjna. Oczywiście, wisienką na torcie był Mate 20 Pro, który wzniósł fotografię mobilną na niesamowicie wysoki poziom, jednak nie da się nie docenić tego, że gdzieś w tle producent pokazał Mate’a 20 Lite, który także stanowił duży krok naprzód. Zwłaszcza w odniesieniu do starszej generacji smartfonów. A jednym z prognostykiem tych zmian, było naturalnie dodanie modułu NFC, o którym posiadacze Mate 10 Lite mogli sobie tylko pomarzyć.
Ekran w Mate 20 Lite ma przekątną 6,3 cala, pracuje w rozdzielczości Full HD+ i jest wykonany w formacie 19,5:9. Telefon napędza średniopółkowy Kirin 710 z grafiką Mali G51 MP4. Jasne, nie jest to najmocniejszy procesor na rynku, jednak zdecydowanie byłbym spokojny o to, że bez trudu uciągnie on większość gier dostępnych na Androida. Całość wieńczą 4 GB pamięci RAM i 64 GB na pliki użytkownika.
Smartfon ma na wyposażeniu podwójny aparat główny oraz – co interesujące i nieczęsto spotykane – podwójny moduł selfie. Kamera główna to duet 20 Mpix + 2 Mpix w roli modułu pomocniczego, do głębi. Obiektywy ulokowane na froncie mają kolejno 24 i 2 Mpix. Pozwala to z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że dla entuzjastów zdjęć selfie będzie to całkiem sensowny wybór. Producent wyposażył Mate’a 20 Lite w akumulator o pojemności 3750 mAh.
Huawei Mate 20 Lite w Media Expert (w cenie wynoszącej 799 złotych)
Samsung Galaxy A30s
Cena od: 999 złotych
Galaxy A30s to rynkowa świeżynka, która debiutowała zaledwie trzy miesiące temu. Już sama nazwa sugeruje, że jest to raczej upgrade Samsunga Galaxy A30, a nie nowe, budowane od podstaw, urządzenie. Cieszy, że producent uwzględnił na liście zmian dodanie modułu NFC. Nie ma co się oszukiwać, to właśnie w dużej mierze dzięki niemu ten smartfon znalazł się w dzisiejszym zestawieniu ;)
Samsung zdecydował się na ekran wykonany w technologii Super AMOLED. Ma on przekątną 6,4 cala, format 19:9 i… marną rozdzielczość HD+. Z ekranem zintegrowano czytnik linii papilarnych. Nie jest to żadna wielka nowość, bowiem producent próbował już takiej zagrywki w nieco wyżej lokowanym Galaxy A50. Sercem smartfona jest Exynos 7904 z grafiką Mali G71 MP2. W Polsce dostępna jest wersja z 4 GB RAM i 64 GB na dane użytkownika. Dzięki wsparciu dla karty microSD, wielkość pamięci można poszerzyć nawet o 0,5 TB.
Z tyłu mamy obiecujący aparat główny: 25 Mpix + 8 Mpix moduł z szerokim kątem + 5 Mpix oczko do detekcji głębi. Samsung już od pewnego czasu udowadnia, że bardzo dobrze radzi sobie z doborem matryc dla półki średniej, dlatego też nie byłbym zdziwiony, gdyby A30s potwierdzał tę tezę. Akumulator ma pojemność 4000 mAh i wspiera technologię szybkiego – 15 W – ładowania. Telefon debiutował z Androidem 9 Pie i nakładką OneUI w wersji 1.5.
Samsung Galaxy A30s w Media Expert (w cenie wynoszącej 999 złotych)
Motorola One
Cena od: 650 złotych
Jeśli chcecie mieć smartfon z NFC po kosztach, to powinniście wiedzieć, że nie trzeba kręcić się koło kwot zbliżonych do tysiaka. Bez trudu kupicie Motorolę One za dobre 300-400 złotych mniej. I wiecie co? Moduł NFC będziecie mieli na wyposażeniu. Mało tego, dostaniecie też telefon z atrakcyjnym, przyjemnym dla oka designem oraz zadowalającą specyfikacją techniczną, która wciąż potrafi zaoferować sporo.
Motorola One – bez wątpienia najbardziej kompletny smartfon do 1000 złotych (recenzja)
Ekran ma przekątną 5,9 cala i pracuje w rozdzielczości HD+. Wykonano go w formacie 19:9. Motorolę One napędza Snapdragon 625 z grafiką Adreno 505. Mimo upływu lat, wciąż jest to całkiem niezła opcja. Do tego dochodzą nam 4 GB pamięci RAM i 64 GB na dane. Docenicie też pełnoprawny slot Dual SIM, gdzie znajdzie się miejsce zarówno dla karty microSD, jak i dla drugiej karty SIM. To miłe, niestety, coraz rzadziej spotykane w segmencie średnim, urozmaicenie.
Aparat główny to duet 13 Mpix (f/2.0) + 2 Mpix kamera pomocnicza do głębi. Jasne, do kilku nowszych smartfonów trochę brakuje, jednak byłbym daleki od stwierdzenia, że Motorola One robi złe zdjęcia. Na froncie mamy 8 Mpix moduł selfie, który także powinien poprawnie wywiązywać się ze swojej roli. Motorola zdecydowała się na akumulator o pojemności 3000 mAh, który wspiera szybkie, 15 W ładowanie. Jeśli zależy Wam zwłaszcza na tanim smartfonie z NFC, to trudno o ciekawszą opcję.
Fot: własne
Ławka rezerwowych (zamiast zakończenia)
Nie da się nie dostrzec, że ciekawych telefonów z NFC, które nie kosztują więcej niż tysiąc złotych, nie ma na rynku aż tak wiele, jak mogłoby się wydawać. Wielu producentów stroniło od wdrażania tej technologii, rezerwując dla niej miejsce w droższych konstrukcjach. Mimo wszystko, coś zaczęło się dziać i nie boję się stwierdzić, że pionierem tych zmian była właśnie Motorola, której z tego miejsca należą się gorące oklaski.
A jeśli już przy Motorolach jesteśmy, to wiedzcie, że są jeszcze dwa ciekawe smartfony, które mają moduł NFC, a kosztują mniej, niż wymieniona wcześniej, One Action. Zastanowiłbym się jednak nad ich zakupem, bowiem od premiery minęło już nieco czasu. Są to:
W domu stale jest używana G-szóstka i mogę zapewnić Was o tym, że producent pamięta o tym telefonie, efektem czego łatki bezpieczeństwa nadal są dla niego wydawane. Podejrzewam, że G6 Plus również je dostaje. Rozważcie też zakup Sony Xperii XZ1. Jasne, to taka trochę sekcja archeologii, zwłaszcza jak na Sony i ich tempo wydawania flagowców, jednak bez chwili zawahania stwierdzę, że głośniki stereo w tym smartfonie to wciąż klasa sama w sobie.
Kasia dopowiada też, że w cenie wynoszącej ok. 799 złotych warto zwrócić uwagę na Xiaomi Redmi Note 8T czy Oppo A5 2020.
Cieszy, że do walki o entuzjastów NFC włączają się też producenci z Chin. Dobry przykład dało Xiaomi, więc wydaje mi się, że kwestią czasu jest popularyzacja tego standardu w smartfonach innych firm z Państwa Środka. Tak czy inaczej, jest w czym wybierać. Zarówno, jeśli macie do wydania 500-600 złotych, jak i wtedy, gdy możecie wydać na smartfona niemal dwa razy więcej. To dobra wiadomość, którą warto rozpocząć nowy, 2020 rok :)