Rynek dedykowanych case’ów, szkieł ochronnych czy folii kwitnie w najlepsze. Tak się złożyło, że osoba z rodziny ostatnio kupiła sobie smartfona i właśnie w tym miejscu rozpoczęły się pasjonujące poszukiwania dedykowanych akcesoriów. I wiecie co? Naprawdę nie jest łatwo wybrać akcesorium, które będzie świetnie godzić nasze gusta z relacją ceny do jakości.
Jak zawsze subiektywny wstęp
Nowy smartfon w rodzinie to pewnego rodzaju wydarzenie. Minęły już czasy, kiedy zakup oficjalnie kończył się z chwilą schowania do szuflady pudełka z paragonem lub fakturą. Teraz trzeba przetestować, pościągać aktualizacje, czasem też przenieść swoje dane z poprzedniego urządzenia, no i – naturalnie – wybrać się na dodatkowe zakupy. A jest w czym wybierać. Czekają na Was case’y, różnego rodzaju szkła, kabury i wiele innych akcesoriów.
Po ostatnich perypetiach zakupowych, gdzie pełniłem funkcję doradcy, no bo przecież ja piszę o telefonach, więc coś tam pewno o ich zabezpieczeniu przed urazem mechanicznym także wiem, skłaniam się ku stwierdzeniu, wedle którego jest to świat pozornych podobieństw, ważnych różnic i kosmicznych różnic w wycenie. Musiałem spędzić sporo czasu na przeszukiwaniu internetu, aby odnieść się do propozycji, które mi przedstawiono, a następnie upłynęło jeszcze trochę wody w Wiśle, zanim znalazłem akcesoria, które chciałbym tej osobie polecić „od siebie”.
Ciekawi mnie, czy jest to przypadek odosobniony, czy też faktycznie jesteśmy wręcz zasypywani ofertami, pośród których trzeba wyłowić te przysłowiowe perełki. Naturalnie, zawsze można było udać się do komisu, jednak z moich doświadczeń dość jasno wynika, że wybór akcesoriów dla poszczególnych smartfonów stosunkowo nieduży. Ot, może z pięć case’ów, które różnią się materiałem wykonania i ceną, czasem i kolorem. Ale zabawa w jakieś certyfikowane zabezpieczenia? Tutaj w zasadzie nie da się ugryźć tematu bez zakupów on-line.
Trzy razy „C”, czyli certyfikacja, Chiny i… cierpliwość. Dużo cierpliwości
Szczęśliwy posiadacz urządzenia postawił dość precyzyjne wymagania. Ochrona ma wyglądać ładnie i wytrzymać jak najwięcej. Na froncie twarde szkło i niech się dzieje. Na początku myślałem, że to będzie spacerek przez las. Tak, jasne. Wystarczy przeszukać odpowiednie portale, żeby zrozumieć, jak wiele firm walczy o nasze pieniądze. Do wyboru jakieś dziwne, nakładane niby-skórki, standardowe, wykonane ze skóry kabury czy przysłowiowe folijki, to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Nawet, jeśli wydaje Wam się, że to jest to, że już macie interesujące Was akcesorium na wyciągnięcie ręki, to nagle wchodzi nam wątek cenowy. Mówiąc szczerze, jestem zszokowany tym, ile te wynalazki potrafią kosztować. Nie bierzcie mnie teraz za dusigrosza, bo jeśli wiem, że dany towar jest sprawdzony, to z czystym sumieniem położę na stole stówę, wezmę zakupiony produkt i będę usiłował przekonać samego siebie, że to przecież inwestycja w siebie smartfon. Ale żeby na case’a ze szkłem wydawać nieraz i dwie stówki? No, tutaj miałbym już pewien dylemat.
Nie tak dawno żona kupowała szkło ochronne i case’a do iPhone’a 8. Zakup w Polsce, w komisie. Całość zmieściła się w bodaj 50 złotych i – z tego co widzę – taki duet radzi sobie dobrze. Tym trudniej zrozumieć mi fenomen tak drogich akcesoriów, które może i mają jakieś specjalne certyfikaty, ale przecież nie dają one stuprocentowej gwarancji na to, że upadek pod jakimś niefortunnym kątem nie skończy się katastrofą.
Patrząc jeszcze inaczej, wchodzą nam oferty z Państwa Środka. Ceny są niższe, jednak pojawia się zasadnicze pytanie o to, czy czas oczekiwania, który do najkrótszych nie należy, nie jest takim trochę igraniem z losem. Fajnie, zaoszczędzimy powiedzmy że sześćdziesiąt złotych, paczka sobie płynie, płynie i nadal płynie, a w tym czasie nasze urządzenie zalicza spektakularny upadek, w wyniku czego cały misterny plan się sypie. Znam taki przypadek. Potwierdza on mądrość zawartą w przysłowiach. W tym konkretnym przypadku, skąpy traci dwa razy ;)
Może wystarczy po prostu wyluzować?
Osoba z rodziny zakupiła wreszcie swoją super-niezniszczalną-ochronę dla smartfona. W zasadzie nawet nie wiem, jaki produkt został wybrany. Wiem natomiast, że paczka nadal idzie, a w domu leży urządzenie, którego właściciel obchodzi się z nim nader ostrożnie. Na szczęście ze szkłem poszło szybciej, bowiem to udało się założyć w pobliskim komisie. Trzeba było zamówić i poczekać ze dwa dni, ale to jest taki czas, który spokojnie można było zaakceptować.
Czekam na to, aż wreszcie zobaczę to urządzenie. Ubrane w jakiś – miejmy nadzieję – gustowny strój, który zapewne kradnie co nieco z jego urody i charakteru, który chciał nadać producent. Wtedy siądę sobie wygodnie na fotelu, wyciągnę swój prywatny smartfon, który chroni tylko folia na ekranie i po prostu się uśmiechnę. Jedna mała ryska, która ma może z milimetr długości. Zresztą, to nie pierwszyzna. Moja kochana Xperia Z3 kilka razy potwierdzała, że grawitacja działa i ma się dobrze, a w zasadzie do samego końca działała po prostu świetnie.
Ryski były, jednak producent tak wzmocnił obudowę, że ekran nigdy nie złapał pajączka. I właśnie w tym miejscu zbliżamy się do kilku ostatnich zdań w tym felietonie. Skoro rosną ceny smartfonów, skoro technologia nabiera tempa, mamy coraz to nowsze generacje wzmocnionego szkła, certyfikację wodoodporności, to dlaczego rynek akcesoriów wzmacniających wytrzymałość smartfonów rozkwita? Sądzicie, że bardziej chodzi tu o poczucie bezpieczeństwa użytkownika, czy też może te smartfony naprawdę pękają i tłuką się na potęgę?
Jakie macie doświadczenia w tej kwestii? Wydajecie na zabezpieczenia swoich telefonów spore sumy? Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)
zdjęcie główne z: Pixabay