Gdy pierwszy raz spojrzałem na Vivo NEX S powiedziałem wow, a następnie zacząłem się zastanawiać jak szybko przestanie działać wysuwający się moduł przedniego aparatu. Już nie muszę tego robić – wszelkie wątpliwości rozwiał YouTuber tworzący kanał JerryRigEverything.
Vivo NEX S to przepiękny i wyróżniający się flagowiec jednego z czołowych chińskich producentów – Vivo. Nietuzinkowość smartfonu wynika z prawie bezramkowego ekranu, który zajmuje aż 91,24% przedniego panelu. Sam wyświetlacz wykonany jest w technologii OLED, jego przekątna to 6,59 cala, proporcje 19,3:9 i rozdzielczość Full HD+ (2316×1080 pikseli). Reszta specyfikacji również jest absolutnie topowa, gdyż znajdziemy tu procesor Qualcomm Snapdragon 845 z grafiką Adreno 630 wspierany przez 8 GB pamięci operacyjnej. Tak jak w przypadku serii Xiaomi Mi Mix, to ekran pełni rolę głośnika, gdyż dźwięk emitowany jest do ucha użytkownika za pomocą drgań. Na pleckach urządzenia nie znajdziemy czytnika linii papilarnych, ponieważ jest on zintegrowany z przednim panelem.
W tym smartfonie jednak najbardziej innowacyjną rzeczą jest przednia kamerka. Nie chodzi tutaj o jej parametry, a miejsce ulokowania. W momencie, gdy użytkownik przełączy się w aplikacji w tryb zdjęć typu selfie, wysunie się z górnej krawędzi moduł z aparatem. Prowadzący kanał JerryRigEverything na różne sposoby próbował uszkodzić moduł aparatu, lecz nie udało mu się to. Co ciekawe, gdy złapiemy kamerę podczas jej zamykania, mechanizm jest na tyle silny, że potrafi uwolnić się z uścisku.
Jak wcześniej wspominałem, z przednim panelem jest zintegrowany czytnik linii papilarnych. Co się stanie, gdy w jego miejscu powstaną liczne rysy? Okazuje się, że nic. Czytnik jest na tyle precyzyjny, że nie są mu straszne zadrapania.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nietypowe rozwiązania będą piętą achillesową Vivo NEX S. Wydaje się jednak, że tak się nie stało i twórcy smartfona przemyśleli wszelkie usprawnienia.
Źródło: Gadgets