Smartfony Google Pixel już teraz nazywane są „iPhone’ami z Androidem”, a wkrótce będą miały z nimi jeszcze więcej wspólnego. Oczywiście nie dojdzie do zmiany systemu operacyjnego, ale pojawi się między nimi nowy znak równości.
Pixel jak iPhone, iPhone jak Pixel
Zgodnie z nowym raportem, Google ponownie wykorzysta technologię wyświetlaczy produkowanych przez Samsunga. Odświeżona wersja panelu OLED M14 koreańskiego producenta ma być jeszcze jaśniejsza (1200 nitów w normalnym trybie i 1600 nitów w maksymalnym trybie) i charakteryzować się dłuższą żywotnością. Jest ponoć na tyle dobra, że Google planuje wykorzystać ją we wszystkich swoich smartfonach: Pixel 9, Pixel 9 Pro, Pixel 9 Pro XL i Pixel 9 Pro Fold.
Wspomniana technologia wyświetlacza nie trafi jednak wyłącznie do smartfonów Google. Źródła twierdzą, że na taki sam panel będą patrzeć właściciele iPhone’ów. Nie jest to wielkim zdziwieniem, jako że Apple już od lat polega na ekranach dostarczanych przez Samsunga. W aktualnych urządzeniach z tej serii używa się wyświetlaczy OLED M12. Gigant z Cupertino zamierza jednak montować wersję M14 tylko w najwyższych modelach 16 Pro. W tańszych odmianach dostępny będzie sprawdzony OLED M12.
To interesujące, że Apple i Google tak mocno zbliżą się do siebie w jakości oferowanych ekranów w najnowszych smartfonach. Sęk w tym, że najwyraźniej najlepsze panele OLED dostaną najdroższe iPhone’y oraz podstawowe Pixele. Rozumiecie? Różnica w relacji cena/jakość (przynajmniej pod kątem ekranów) będzie więc niekorzystna dla większości urządzeń Apple.
Inne nowości w smartfonach Apple
Niedawno wspominaliśmy, że Apple pracuje nad wykorzystaniem nowej obudowy baterii dla swoich telefonów. Zamiast zamykać akumulatory w folii, zyskają one metalowe „klatki” ze stali. Dzięki takiemu zabiegowi będzie można zachować gęstsze upakowanie ogniw (zysk 5%-10%). W ten sposób telefony będą mogły odrobinę dłużej pracować bez ładowania.
Taka konstrukcja baterii sprzyja ułatwia też ewentualnej wymianie akumulatora. Apple musi zadbać o uproszczenie tego procesu ze względu na wymogi Unii Europejskiej. Do 2025 roku producenci elektroniki zmuszeni są zapewnić możliwość samodzielnej wymiany baterii – do tego stopnia, by mógł się tym zająć zwykły użytkownik, przy udostępnieniu mu odpowiednich narzędzi.