7 dni to za mało, by dostrzec zmiany. iPhone 16 Pro Max – pierwsze wrażenia

W tym roku Apple ponownie uraczyło swoich klientów czterema nowymi modelami smartfonów. W moje ręce trafił najmocniejszy, a zarazem najdroższy z nich, czyli iPhone 16 Pro Max. I, mimo że testuję go już od tygodnia, co pozornie wydaje się dość długim czasem, wciąż mam mieszane odczucia i trudno mi jednoznacznie ocenić, jak zmiany, które zaszły względem poprzednika, realnie przekładają się na odczucia w użytkowaniu.

Zanim przejdziemy do części merytorycznej, rzućmy okiem na specyfikację techniczną, jaką oferuje nam iPhone 16 Pro Max:

  • wyświetlacz Super Retina XDR OLED o przekątnej 6,9 cala, rozdzielczość 2868 x 1320 pikseli, częstotliwość odświeżania do 120 Hz ProMotion, jasność szczytowa do 2000 nitów, minimalna 1 nit, HDR Dolby Vision,
  • sześciordzeniowy procesor Apple A18 Pro (2 rdzenie wydajne, 4 energooszczędne), 6-rdzeniowe GPU, 16-rdzeniowy Neural Engine,
  • 8 GB RAM,
  • 1 TB pamięci wewnętrznej NVMe,
  • system iOS 18,
  • Wi‑Fi 7 (802.11a/b/g/n/ac/ax/be), 2.4 + 5 + 6 GHz, 2×2 MIMO,
  • 5G (sub-6 GHz), 4G LTE-A, 3G, 2G, VoLTE, VoWiFi, 4×4 MIMO,
  • eSIM, dualSIM (nanoSIM + eSIM),
  • Bluetooth 5.3,
  • NFC,
  • GPS, GLONASS, Galileo, QZSS, BeiDou, NavIC,
  • rozpoznawanie twarzy Face ID z wykrywaniem głębi TrueDepth,
  • głośniki stereo, Dolby Atmos,
  • aparat główny 48 Mpix (24 mm, f/1.78, OIS) + ultraszeroki kąt 48 Mpix (13 mm, f/2.2, 120°, makro) + teleobiektyw 12 Mpix (120 mm, 5x zoom optyczny, f/2.8, OIS, tetrapryzmat),
  • aparat do selfie 12 Mpix (f/1.9),
  • akumulator o pojemności 4685 mAh, ładowanie przewodowe 45 W + MagSafe 25 W + indukcyjne Qi2 15 W (Qi 7.5 W),
  • wymiary: 163 x 77,6 x 8,25 mm,
  • waga: 227 g,
  • IP68, IEC 60529 (do 6 metrów do 30 minut).

Ceny iPhone’a 16 Pro Max startują od 6299 złotych za wariant 256 GB. Testowana przeze mnie konfiguracja 1 TB kosztuje 8299 złotych. Urządzenie można kupić w sieciach sklepów oraz u operatorów komórkowych, a także na stronie Apple.

W chwili obecnej istnieją spore problemy z dostępnością modeli iPhone 16 Pro i iPhone 16 Pro Max – w sklepach widnieją jako niedostępne, zaś na stronie Apple przewidywane terminy dostawy to około 3-4 tygodnie.

Gdzie kupić?

iPhone 16 Pro Max

ok. 6299 zł
(Przybliżona cena z dnia: 28 września 2024)
Zawiera linki afiliacyjne.

Zmiany (nie)widoczne na pierwszy rzut oka

Można powiedzieć, że z obecną bryłą iPhone’ów tak na dobrą sprawę mamy do czynienia już od czterech lat, począwszy od iPhone’a 12. Każdy kolejny model zmieniał się raczej kosmetycznie. Dwa lata później, modele iPhone 14 Pro wprowadziły dynamiczną wyspę, tym samym żegnając tzw. notcha, a w kolejnym roku stal nierdzewną na ramkach w modelach Pro zastąpił tytan.

O ile między iPhone’ami 14 Pro i iPhone’mi 15 Pro łatwo dało się dostrzec różnice właśnie za sprawą tytanowego korpusu, tak nowe iPhone’y 16 Pro zmieniły się… prawie wcale. Zmiany wizualne sprowadzają się w zasadzie do trzech rzeczy – liftingu gamy kolorystycznej, zmniejszenia ramek ekranu i pojawienia się przycisku sterowania aparatem. O nim jednak później.

Cała bryła urządzenia bez dwóch zdań wykonana jest bardzo solidnie i daje odczucie obcowania z drogim smartfonem – dokładnie tak drogim, jakim jest w rzeczywistości. Tu jednak muszę przyczepić się do faktu niemiłosiernego zbierania odcisków palców i smug przede wszystkim przez ramki. Same plecki też potrafią trochę się brudzić.

No dobrze, to teraz kilka słów o przycisku sterowania aparatem, w końcu jest on przecież jednym z motorów napędowych marketingu wokół nowych iPhone’ów 16. Notabene, to pokazuje poniekąd, jak wiele (w cudzysłowie) zmian zaszło w szesnastkach, że właśnie to stanowi punkt zaczepienia. Wybaczcie tą złośliwość ;).

Przycisk obsługuje fizyczne wciśnięcia i mocniejsze dotknięcia, na które odpowiada wibracją. Naciśnięcie odpowiada za spust migawki, a mocne przytrzymanie palca włącza zoomowanie, którego dokonujemy przesuwając palec po przycisku w lewo i prawo. Jeśli zaś dotkniemy go dwa razy, możemy przełączyć się między wspomnianym płynnym sterowaniem zoomem, skokową zmianą ogniskowych (0,5x, 1x, 2x, 5x), głębią, ekspozycją i tak dalej.

I, choć opcji jest tutaj rzeczywiście sporo, to… po upływie tygodnia wciąż nie mogę się przyzwyczaić do korzystania z tego przycisku, z wielu powodów, choć głównym z nich są same gabaryty telefonu, które tego nie ułatwiają.

Ponadto, próba naciskania przycisku powoduje nierzadko poruszenie smartfonem, co raczej nie jest pożądane podczas robienia fotki. Póki co nie skreślam jeszcze całkowicie jego użyteczności, bo istnieje szansa, że przywyknę do użytkowania go.

Ekrany szesnastek Pro i Pro Max urosły o 0,2 cala względem swoich poprzedników, co oznacza, że wyświetlacz iPhone’a 16 Pro Max ma przekątną 6,9 cala. Mimo tego, same wymiary fizyczne telefonu nie uległy ogromnemu zwiększeniu – na wysokość urósł on o 3,1 mm, zaś na szerokość o dokładnie 0,9 mm. Zmniejszono też same ramki wokół ekranu, co jest w stanie zauważyć nawet mniej wprawne oko.

Od strony technicznej wyświetlacz nie daje mi żadnych powodów do narzekania – jest po prostu świetny w praktycznie każdym aspekcie. Trochę szkoda, że nie zdecydowano się na podniesienie jasności szczytowej, choć i tak nie mam problemów z czytelnością ekranu w słońcu.

A co z wydajnością i nagrzewaniem iPhone’a 16 Pro Max?

Ostatnie modele iPhone’ów nie miały zbyt wiele szczęścia, jeśli chodzi o ich kulturę pracy. Największe problemy pojawiały się w modelu iPhone 15 Pro, bowiem połączenie małej obudowy i przeciętnego chłodzenia z bardzo wydajnym procesorem sprawiało, że użytkownicy często mocno utyskiwali na stanowczo zbyt wysokie temperatury pracy.

Nowy iPhone 16 Pro Max, tak jak jego mniejszy brat, napędzany jest przez jednostkę Apple A18 Pro, składającą się z sześciu rdzeni (dwa wydajne, cztery energooszczędne), wraz z 6-rdzeniowym układem graficznym i 16-rdzeniowym Neural Engine. Zastosowano tu też 8 GB RAM oraz 1 TB pamięci NVMe w testowanej przeze mnie konfiguracji (najsłabsza ma 256 GB).

Po upływie tygodnia, co w moim przypadku jest raptem minimum połową okresu regularnych testów, nie chcę wydawać jeszcze ostatecznego osądu na temat kwestii związanych z kulturą pracy. Choćby dlatego, że sporo może się jeszcze zmienić po aktualizacjach systemu.

Mogę natomiast powiedzieć, że sama wydajność stoi na rewelacyjnym poziomie, choć to raczej nie powinno dziwić. Niezależnie od postawionego zadania, iPhone 16 Pro Max wykonuje je bez zwłoki, w absolutnie nienagannym tempie. I, przy tym wszystkim – póki co – nie odnotowałem też rażących problemów z nagrzewaniem.

W ciągu tych siedmiu dni telefon wyraźnie nagrzał mi się tylko parę razy – raz w trakcie robienia powyższych testów wydajności, a także trzy razy podczas robienia serii kilkunastu zdjęć pod rząd i nagrywania wideo. Nie były to też temperatury tak wysokie, by telefon jakoś szczególnie parzył w dłonie – był po prostu trochę bardziej ciepły. Na co dzień pozostaje co najwyżej letni. Przynajmniej na razie.

W chwili, gdy kończę ten materiał, smartfon pracuje pod kontrolą systemu iOS 18, jednak wedle wielu informacji, w drodze jest już pierwsza aktualizacja do wersji 18.0.1 z poprawkami błędów.

Tu muszę od razu zwrócić uwagę, że parę razy miałem pewne problemy z czułością dotyku i ignorowaniem niektórych dotknięć. Błąd ten zgłasza wielu użytkowników iOS 18. W moim przypadku były to jednak pojedyncze przypadki.

Bateria zapowiada się bardzo obiecująco

iPhone 16 Pro Max został wyposażony w akumulator o pojemności 4685 mAh, co stanowi pewien wzrost względem bezpośredniego poprzednika, w którym ogniwo miało dokładnie 4422 mAh.

Z iPhone’ami mam styczność już od kilku lat, zarówno prywatnie, jak i – nazwijmy to – recenzencko. W kwestii czasu pracy żaden z ostatnich modeli nie dorównywał iPhone’owi 13 Pro, który bez najmniejszego problemu pozwalał mi na uzyskanie czasów na włączonym ekranie na poziomie 9-10 godzin.

Wygląda na to, że iPhone 16 Pro Max ma w sobie coś ze swojego brata sprzed trzech lat, bowiem – póki co – czas pracy, który udaje mi się uzyskać na jednym naładowaniu, jest co najmniej obiecujący i stanowi zdecydowanie dobry prognostyk na dalsze testy.

Niezależnie od tego, czy korzystam z niego w warunkach domowych, używając WiFi, czy znacznie więcej przebywam poza domem, wykorzystując transmisję danych 5G/LTE, cały intensywny dzień od rana do nocy, to absolutne minimum, jakie udaje mi się uzyskać.

Dosłownie ani razu iPhone 16 Pro Max nie rozładował mi się przed północą. Wyniki SoT (czyli czasu włączonego ekranu) zwykle oscylują w okolicach 7-8 godzin, a raz było to prawie 9 godzin.

Tegoroczne iPhone’y zyskały wsparcie dla ładowania o większej mocy. Wykorzystując technologię MagSafe, iPhone 16 Pro Max może ładować się z mocą 25 W (poprzednio było to 15 W), natomiast na innych ładowarkach Qi2 do 15 W i do 7.5 W przy starszym standardzie Qi. W przypadku przewodowego uzupełniania energii poprzez USB-C, moc w teorii ma wynosić do 45 W.

Jakie zdjęcia robi iPhone 16 Pro Max?

W nowych szesnastkach doszło do kilku zmian, jeśli chodzi o aspekty związane z fotografią i wideo, jednak ich szersze omawianie zostawimy sobie na pełną recenzję.

Aparat modeli 16 Pro i 16 Pro Max zyskał nowy sensor przy ultraszerokim kącie o rozdzielczości 48 Mpix (poprzednio było to 12 Mpix). Główny, podobnie jak w zeszłym roku, również ma 48 Mpix, zaś teleobiektyw z 5-krotnym zoomem optycznym wciąż pozostaje przy matrycy 12 Mpix.

Jak to zwykle robię w materiałach z pierwszymi wrażeniami, tak i teraz, sam wstrzymam się jeszcze z oceną możliwości fotograficznych, jakie oferuje iPhone 16 Pro Max – tą pozostawiam Wam. Poniżej znajdziecie pierwszych parędziesiąt zdjęć wykonanych tym smartfonem:

Recenzja iPhone’a 16 Pro Max wkrótce!

To by było na tyle w tych nieco przydługich (wybaczcie!) pierwszych wrażeniach. Na ten moment iPhone 16 Pro Max budzi we mnie dość mieszane, ale w dużej mierze pozytywne odczucia.

Zapowiada się on na po prostu bardzo dobry, flagowy smartfon, który poprawia bolączki swoich poprzedników (głównie związane z przegrzewaniem i baterią), ale przy tym też jest nieco nudny. Zmian nie ma zbyt wiele i raczej mówimy tu o liftingu czy też lekkiej ewolucji. A przynajmniej takie mam wrażenie po upływie tego tygodnia. Być może jednak siedem dni z iPhonem to za mało, by dostrzec zmiany… ;).

Tymczasem – jak zawsze – jeśli macie jakieś pytania dotyczące innych kwestii, których tu nie poruszyłem, oczywiście sekcja komentarzy poniżej jest do Waszej dyspozycji. Na każde z nurtujących Was pytań postaram się odpowiedzieć.