Każda kolejna zakulisowa informacja tylko zaostrza apetyt fanów Apple na zbliżającą się kolejną generację urządzeń, w tym na flagowego iPhone’a 15 Pro Max. Tymczasem przedpremierowe wieści napływające z Twittera sugerują, aby ponownie wstrzymać konie.
iPhone 15 Pro Max – ewolucja czy rewolucja?
Na początku wydawało się, że iPhone 15 Pro Max będzie „smartfonem nad smartfonami”. Nowoczesny aparat peryskopowy, wąskie ramki wokół wyświetlacza, czy port USB-C to tylko kilka nowinek, jakie przychodzą mi od razu do głowy. Premiera coraz bliżej, oczekiwania rosną, a my, pomimo starań informatorów, nie wiemy jeszcze wszystkiego o urządzeniu.
Co gorsza, dowiedzieliśmy w ostatnich miesiącach na na przykład, że nie ma co liczyć na pozbycie się fizycznych przycisków z obudowy oraz że należy spodziewać się podwyżek cen. Teraz dochodzi do nas kolejna informacja, która udowadnia, że iPhone 15 Pro Max może… nie być aż tak rewolucyjny.
Za zakulisowymi wieściami stoi użytkownik o pseudonimie Revengus publikujący wpisy na Twitterze. Podał on wieści dotyczące specyfikacji nowego flagowego smartfona Apple. Nie spodobają się one tym, którzy oczekiwali zmian w wyświetlaczu i aparacie głównym.
Dla przypomnienia – iPhone 14 Pro Max otrzymał panel OLED M12 o przekątnej 6,7 cala, rozdzielczości 1290 na 2796 pikseli, częstotliwości odświeżania 120 Hz, jasności HBM 2000 nitów oraz z szeregiem ciekawych technologii w postaci HDR 10 czy Dolby Vision. W głównym oczku aparatu siedzi natomiast sensor Sony IMX803 o rozdzielczości 48 Mpix, z przysłoną f/1.8, długości ogniskowej 24 mm, dwupikselowym PDAF i OIS.
Trochę po staremu
Czego zatem nowego możemy spodziewać się w iPhone 15 Pro Max, jeżeli chodzi o ekran i aparat? Niczego – nowy flagowy smartfon Apple będzie funkcjonował na tym samym wyświetlaczu co jego poprzednik. Podobnie będzie z aparatem głównym – gigant z Cupertino planuje akcję „kopiuj-wklej” ze starego iPhone’a.
Na szczęście informator uspokaja pozostałymi dwoma doniesieniami: iPhone 15 Pro Max otrzyma najnowszy układ mobilny o A17 Bionic wykonany w litografii 3 nm oraz 8 GB RAM-u w technologii LPDDR5.
Oczywiście zachowanie wyświetlacza w tej samej technologii, co w „czternastce” i pozostanie przy sensorze Sony nie oznacza, że teraz trzeba zignorować premierę najmocniejszej odmiany „piętnastki”. Wspomniany aparat peryskopowy, gniazdo USB-C czy ostateczny wygląd urządzenia to wciąż wystarczające argumenty, żeby odliczać dni do premiery iPhone’a 15 Pro Max.