Naprawa iPhone’a w oficjalnym serwisie nie jest tania. W przypadku smartfonów z serii iPhone 13 może być jednak konieczna, jeżeli ich posiadacze nie chcą stracić dostępu do kluczowej funkcji, pozwalającej korzystać m.in. z Apple Pay.
MacBook Pro daje…
Produkty Apple nigdy nie słynęły z łatwości w ich naprawianiu. Zwłaszcza poprzednia generacja laptopów dla profesjonalistów, która wyposażona była w niesławną klawiaturę motylkową, mogła uchodzić za synonim produktów jednorazowych. Dość powiedzieć, że specjaliści z iFixit wystawili MacBookowi Pro 16 z procesorem Intela ocenę 1/10, gdzie 1 oznacza najtrudniejszy do naprawy, a 10 najłatwiejszy.
Najnowsza generacja MacBooków mogła jednak zapowiadać poprawę w tej kwestii. iFixit pochylił się nad najnowszym laptopem od Apple i wystawił mu ocenę 4/10. Wciąż daleko od ideału, ale serwisanci docenili łatwość wymiany akumulatora, wydłużenie taśm łączących ekran z płytą główną oraz możliwość wymiany prawie wszystkich portów w urządzeniu – wyjątkiem jest tu wyjście HDMI i slot na kartę SD.
iPhone 13 zabiera…
Niestety, jedna jaskółka wiosny nie czyni. I tak, jak Apple spojrzało łaskawszym okiem na naprawy MacBooków, tak konsekwentnie, od kilku lat, wprowadza zmiany do swoich smartfonów, które sprawiają, że są one coraz trudniejsze do naprawy.
Jak podaje iFixit, iPhone 13 po wymianie ekranu w nieautoryzowanym serwisie będzie działać, ale już bez Face ID. To naprawdę zła wiadomość dla niezależnych punktów naprawy produktów od Apple, ponieważ wymiana wyświetlacza to jedna z najczęstszych usług, jakie świadczą tego typu serwisy.
Niestety dla nich i klientów, aby były w stanie naprawić smartfon z serii iPhone 13, muszą podjąć decyzję: czy wydać grubą kasę na nowy sprzęt do mikrolutowania, czy pożegnać się z poważną częścią swojego dochodu. Technologia ta jest bowiem niezbędna, żeby cały proces nie spowodował dezaktywacji Face ID.
Na poniższym filmie widać dokładnie, jak skomplikowany jest proces wymiany ekranu w iPhone 13. Z pewnością jego złożoność uniemożliwi samodzielną naprawę większości użytkownikom, a wielu zmusi do skorzystania z usług autoryzowanego serwisu Apple, który liczy sobie za wymianę wyświetlacza znacznie więcej niż ten nieoficjalny bez certyfikatu.
Apple od lat utrudnia naprawy swoich produktów poza oficjalną ścieżką. Ta jest zazwyczaj bardzo droga, ale teraz jedyną alternatywą może być albo tańsza wymiana szybki przez nieautoryzowany punkt naprawy, najprawdopodobniej wiążący się jednak z utratą Face ID, albo zwyczajne pogodzenie się z zbitym ekranem.