Nie mamy dobrych wiadomości dla wszystkich fanów nadgryzionego jabłka. Kolejne źródła, mające spore sukcesy w przepowiadaniu planów Apple, twierdzą, że iPhone 12 będzie sprzedawany bez dwóch akcesoriów.
iPhone 12 bez słuchawek i ładowarki w zestawie
W poprzednim tygodniu, na oficjalnym kanale Apple w serwisie YouTube pojawiła się testowa transmisja wraz z datą 10 września 2020 roku. Wysoce prawdopodobne, że właśnie tego dnia firma Tima Cooka zaprezentuje tegorocznego iPhone’y, nowego Apple Watcha i niewykluczone, że także inne produkty.
W związku z tym, że premiera nowych urządzeń może nastąpić już wkrótce, to w sieci pojawiają się kolejne doniesienia. Tym razem nie mamy do czynienia z informacjami, które mogłyby zachęcić niezdecydowanych do zakupu nowego sprzętu. Wręcz przeciwnie, niektórzy z pewnością zastanowią się, czy faktycznie chcą przesiadać się na którąś z wersji „Dwunastki”.
Wcześniej już mogliśmy dowiedzieć się, że iPhone 12, niezależnie, czy w podstawowym wydaniu, czy w wersji Pro Max, zostanie pozbawiony słuchawek EarPods i ładowarki. Co w zamian znajdzie się w pudełku? Cóż, nie będzie to nowa bezprzewodowa ładowarka lub AirPodsy. Klienci mogą liczyć tylko na wzmocniony kabel Lightning.
Cięcia kosztów, a marketingowo ochrona środowiska
Analityk Ming-Chi Kuo, który dostarczył już wiele sprawdzonych przecieków o premierach produktów z Cupertino, w nowym raporcie twierdzi, że faktycznie pudełka z tegorocznymi iPhone’ami będą odczuwalnie lżejsze. Tak, zabraknie w nich słuchawek i ładowarki.
Według analityka, decyzja Apple spowodowana jest przede wszystkim zamiarem obniżenia kosztów. Każdy iPhone 12 ma obsługiwać sieć 5G, co wiąże się z droższą produkcją, a wyjęcie wspomnianych akcesoriów z pudełka pozwoli zachować ceny zbliżone do zeszłorocznych.
Przykładowo, 5,4-calowa „Dwunastka” ma kosztować 649 dolarów, 12 Pro dostępny będzie za 999 dolarów, a najdroższy 12 Pro Max zostanie wyceniony na 1099 dolarów. Warto tutaj zauważyć, że konkurencja z Androidem w przypadku flagowych modeli z 5G potrafi już kosztować podobnie, więc tegoroczną ofertę Apple można uznać za dość atrakcyjną – oczywiście jak na standardy cenowe, do których przyzwyczaiła nas firma z jabłkiem w logo.
Wątpię, aby zespół Tima Cooka przemilczał fakt znacznego odchudzenia pudełek. Prawdopodobnie będzie o tym dość głośno, a marketingowcy firmy będą starali się wmówić klientom, że decyzja podyktowana jest wyłącznie troską o ochronę środowiska.
Apple z pewnością dodatkowo zarobi na sprzedaży akcesoriów. Owszem, niektórzy skorzystają ze starszych ładowarek lub tych pochodzących od innych produktów marki. Natomiast pozostali będą mogli kupić nową, szybszą ładowarkę 20 W. Cena? Najpewniej zbliżona do obecnej ładowarki 18 W, czyli około 150 zł. Mówi się również, że brak słuchawek EarPods napędzi sprzedaż AirPodsów, które już i tak cieszą się ogromną popularnością.
Polecamy również: