To nie byłby pierwszy raz, gdyby dana firma produkująca smartfony z jakichś względów ominęła kolejną cyferkę w nazwie swojego produktu. Czy będzie dotyczyć to Apple, przekonamy się jeszcze w tym roku – albo dopiero w kolejnym, jeśli zamiast iPhone’a 13 zadebiutuje iPhone 12S.
To nie byłby pierwszy iPhone z „S” w nazwie
Apple nie raz i nie dwa nazywało swój kolejny smartfon tak samo jak poprzednika, dodając jedynie literkę „S”. Tak było z modelami iPhone 3G, iPhone 4, iPhone 5 oraz iPhone 6. Później, gdy do nazewnictwa modeli wkradły się „plusy”, „iksy” i oznaczenia „Pro”, sytuacja nieco się pokomplikowała.
Powodem, dla których Apple w taki sposób snuło swoją smartfonową opowieść był fakt, że zwykle nie każda generacja iPhone’ów wprowadzała jakieś rewolucyjne zmiany – a przynajmniej nie na tyle istotne, by z miejsca nazywać smartfon kolejną generacją. Raczej: rozwinięciem podstawowej wersji, ulepszeniem, ale nie pełnowartościowym następcą.
To o tyle ważna sprawa, że ostatnio pojawiają się powtarzające się głosy, że Apple może wrócić do starych zwyczajów, jeśli chodzi o nazywanie swoich urządzeń.
Kolejny iPhone nie na tyle dobry, by nazwać go iPhone 13?
Choć do premiery kolejnej generacji iPhone’ów jeszcze długie miesiące, to już teraz możemy powiedzieć o kilku rzeczach, które będą usprawnione, a które pozostaną w nowych modelach takie same, jak w ubiegłorocznych.
Na przykład notch w ekranie ma wciąż szpecić front urządzenia. Co prawda komponenty składające się na czujniki przysługujące się technologii Face ID mają się zmniejszyć, co może wpłynąć na szerokość i grubość wycięcia w ekranie, ale niemal na pewno pozostanie ono na swoim miejscu.
Sam wyświetlacz LTPO ma pochodzić od Samsunga i obsługiwać wysoką częstotliwość odświeżania – 120 Hz. W środku znajdziemy procesor Apple A15, czyli drugą generację chipsetu budowanego w procesie litograficznym 5 nm. Ponadto nawet podstawowy model tegorocznego iPhone’a zyska skaner LiDAR, a aparaty zostaną przykryte jednolitą taflą szkła.
I możliwe, że na tym skończą się nowości. Nowy iPhone będzie zamknięty w niemal identycznej obudowie, co iPhone 12. Ogólny styl i design pozostaną takie same. Wizualia będą na tyle zbliżone, że trudno będzie nie pomylić poprzedniej generacji z następną.
W takich okolicznościach wcale nie byłoby dziwnym, gdyby Apple zdecydowało się na razie wstrzymać z nazywaniem nowych urządzeń iPhone’ami 13, a wykorzystałoby pozytywne skojarzenia z modelami sprzed lat i nazwało je po prostu iPhone 12S. Rzeczywiście byłoby to dość trafne, biorąc pod uwagę, jak nieznacznie smartfony będą różnić się od swoich poprzedników. Trafne, i zaskakująco uczciwe ze strony Apple.