Do końcówki października ubiegłego roku myślałam, że Apple nie jest w stanie niczym zaskoczyć. Plan wydawniczy smartfona i tabletu firmy z Cupertino był znany: raz na rok, co dwanaście miesięcy (+/- miesiąc). Prezentacja iPada czwartej generacji, wraz z iPadem mini, naruszyła ten porządek, przez co teraz tak naprawdę nie wiadomo czego możemy się spodziewać po Apple. Najnowsze plotki sugerują, że w marcu powinniśmy poznać dwa urządzenia spod znaku nadgryzionego jabłka: iPada piątej generacji oraz iPada mini 2.
Według analityka Topeka Capital Markets, Briana White’a, iPad piątej generacji ma być lżejszy i szybszy od swojego poprzednika, zaprezentowanego ledwie kilka miesięcy temu. Ma być wyposażony w szybszy procesor A6X (czyżby ten 28 nm od TSMC?) i port Lightning. Jego wzornictwo ma podobno nawiązywać do poprzednich 9,7-calowych tabletów Apple (3 i 4) – co jest sprzeczne z poprzednimi spekulacjami, które – nie ukrywam, bardzo mi się podobały. iPad 9,7″ wyglądający podobnie do iPada mini – to by było coś! Ale jak będzie ostatecznie, przekonamy się za kilka miesięcy.
iPad mini 2 z kolei ma się zmienić wyłącznie pod względem parametrów technicznych. Wiele wskazuje na to, że dostanie szybszy procesor i, według wielu źródeł, ekran Retina – 2048 x 1536 pikseli na 7,9″. Pytanie tylko czy faktycznie Apple zdecyduje się na prezentację drugiej generacji małego iPada ledwie pięć miesięcy po poprzedniku. A jeśli tak, to jak bardzo się w stosunku do niego zmieni.
Oczywiście jak w przypadku wszystkich tego typu rewelacji musimy traktować je z przymrużeniem oka. To, że kolejne generacje tabletów Apple nadchodzą, jest pewne. Ciekawe tylko kiedy faktycznie zostaną zaprezentowane, jak będą wyglądać i jakie oferować parametry techniczne.