Intensywny dzień z OPPO Reno 4 Pro 5G – jak sobie radzi w boju?

Podczas poszukiwania wymarzonego smartfona zastanawiamy się, jak to jest korzystać z upatrzonego modelu na co dzień… Idąc tym tokiem rozumowania, wprowadziłem taki plan w życie, by pokazać Wam najnowszy smartfon OPPO – Reno 4 Pro 5G – w boju. Ale żeby było jeszcze ciekawiej, zrobiłem to podczas jednej z naszych (moich i Kasi) licznych podróży – tym razem na naszą ukochaną Teneryfę.

W tym materiale poznacie model OPPO Reno 4 Pro 5G trochę bliżej, jak i oprowadzę Was po wyspie – a konkretnie po jej najpiękniejszych miejscach. Zapraszam.

Zanim zaczniemy – podczas powstawania tego tekstu, nie tylko robiłem zdjęcia, ale i kręciłem całego vloga za pomocą OPPO Reno 4 Pro 5G na kanał “Królowa Chaosu” – jest to prywatny kanał Kasi, gdzie publikuje (publikujemy?) zapisy z naszych podróży, jednocześnie testując możliwości wideo smartfonów. Zapraszam Was, by się wygodnie rozsiąść w fotelu, zabrać coś do picia i jedzenia i zobaczyć, jak Reno 4 Pro 5G poradził sobie z tym zadaniem. Ciekawostka – OPPO oferuje tryb “Ultra Night”, który również zaprezentowałem.

Nie znajdziecie w tym tekście pełnej specyfikacji technicznej telefonu, bo to wszystko znajdziecie w recenzji, którą przygotowała dla was Kasia. Tutaj omówimy najbardziej istotne dla mnie elementy, czyli czas pracy baterii, szybkość ładowania, aparat (w tym wideo) oraz predyspozycje do gamingu, jak i oczywiście codziennego użytkowania.

Pozwolicie, że naszą przygodę rozpoczniemy od windy, a dokładnie od zabrudzonego lustra jednej z czterech wind znajdujących się w hotelu Maritim w Puerto de la Cruz – małej mieścinie znajdującej się na północnej części wyspy. Ta miejscowość jest dla mnie bardzo bliska, dlatego zawsze staram się szukać noclegu w tej okolicy – później przekonacie się dlaczego. Wracając do opowieści – czas na śniadanie.

mogliby umyć do lustro czasem ;)

Od tego momentu możecie liczyć na masę zdjęć zrobionych za pomocą OPPO Reno 4 5G, bez żadnego retuszu. Na pierwszy ogień Kasia, w trybie portretowym!

Po sytym śniadaniu czas wrócić na górę! Mówiąc “na górę” mam na myśli 16. piętro z widokiem na ocean. I tutaj przestrzegam osoby cierpiące na lęk wysokości, by w razie wyjazdu na Teneryfę poszukali innego hotelu. Widok jest piękny, gdyż sam obiekt ulokowany jest na klifie (jak ktoś by się uparł to może bezpośrednio skoczyć do oceanu z balkonu – ale wątpię, by potem było co zbierać).

Pobawimy się w małą grę o nazwie “znajdź wędkarza”:

Przy pięciokrotnym przybliżeniu możemy zdać sobie sprawę, na jakiej wysokości się znajdujemy, bo skały na dole wcale nie są małymi kamyczkami…

Prysznic + audio

Ciekawe połączenie, prawda? Dlaczego w ogóle o tym wspominam? Ano dlatego, że mocne audio w smartonie jest dla mnie niesamowicie istotne. Czas spędzony pod prysznicem jest czasem “wolności”, mam tu na myśli czas tylko dla siebie, prywatny, gdzie przestają nas obchodzić problemy zewnętrzne i tych kilka minut możemy poświęcić tylko dla siebie. Ja jestem fanem pryszniców, więc dźwięk wody z “deszczownicy” + ulubiona muzyka puszczona ze smartfona, to dla mnie idealne połączenie.

OPPO Reno 4 Pro 5G ma głośniki stereo o bardzo dobrej wydajności – dźwięk jest czysty, donośny, jak na audio w telefonie więcej niż dobry. Jedyne, czego mi brakuje, to bassu – ale, hej!, nie można mieć wszystkiego!

Lecimy dalej – pora na podróż! Zapomniałem wam dodać, że na ten wyjazd wypożyczyliśmy cabrio – dokładniej WV Beattle Cabrio (mały żuczek, ale dawał radę!). Brak dachu umożliwia robienie świetnych zdjęć podczas podroży – tutaj z wykorzystaniem trybu ultraszerokokątnego.

tu już widać pierścionek zaręczynowy! ale do tego przejdziemy nieco później ;)

Pierwszy przystanek – KAWA!

Każdy ma swoje ulubione miejsca – na mojej liście jest ich tylko kilka… a to jedno z nich. Kawiarnia przy stacji El Mirador (łatwo poznać, ogromny dzbanek kawy zdradza obecność kawiarni z daleka). Ta kawiarnia ma ponownie pewien sekret!, ale zanim Wam go zdradzę – kilka zdjęć.

Sekretem tej stacji jest jej położenie – natrafić na nią możecie jadąc drogą TF-5, a znajduje się ona… jak hotel – na klifie! Widok ze środka podczas powolnego sączenia czarnego trunku jest fenomenalny!

Tutaj ważna informacja turystyczna. Zamawiając “kawę mrożoną” na Teneryfie, starajmy się to robić w języku hiszpańskim, prosząc na przykład o “café helado”. Używając zwrotów angielskich, takich jak “Ice Caffe”, dostaniemy dosłownie lód i kawę… w oddzielnych filiżankach ;]. Wystarczy zmieszać, ale dalej to nie jest to, czego byśmy oczekiwali, więc warto poprosić jeszcze o “leche”, czyli mleko.

Garachico

Po dodatkowym wzmocnieniu teneryfijską kawą (prawie mrożoną) pora ruszyć dalej w podróż. Nie wiem czy Wam wspominałem, że Kasia nienawidzi cabrio! Żeby pokazać dlaczego, dobrym pomysłem jest wykonanie “selfie”.

Garachico – małe miasto portowe, w którym każda uliczka to inna historia. Obowiązkowy cel na mapie podróży po Teneryfie. Czarna wulkaniczna plaża, genialne lodziarnie i mały “kolonialny” ryneczek. Tym razem udaliśmy się specjalnie “nad miasto”, by pokazać całość na jednej fotografii i ponownie ukazać fotograficzne możliwości telefonu.  Kasia lubi tu wracać, to miejsce jest specyficzne i ma “to coś”.

Latarnia Morska Faro de Buenavista del Norte

Przyznam się bez bicia – dotarliśmy tutaj po raz pierwszy (to znaczy ja, Kasia już tu była). Nie było to łatwe – droga prowadząca do latarni biegnie przez hektary upraw… bananów. Bo nie wiem, czy wiecie, ale właśnie Teneryfa znana jest z licznych (mam na myśli setek, jak nie tysięcy) pól uprawnych bananów. Niesamowity skwar towarzyszył nam tego dnia, ale było warto – bo Teneryfa jest idealnym miejsce na zdjęcia… dosłownie w każdym miejscu.

Mówiąc, że dojazd był trudny, zapomniałem dodać, że w tym miejscu nikt z nas nie mógł złapać zasięgu, więc wyznaczanie trasy odbyło się “starą szkołą”. Szybki look na mapę i jedziemy przed siebie, a kierować mogliśmy się tylko “na czuja”, bo między plantacjami widok jest dość ograniczony.

Droga na Mascę

Nie zna życia ten, kto nie katował silnika i hamulców w wypożyczonym samochodzie w drodze na Mascę – jedna z najbardziej ukrytych wiosek na wyspie, gdzie przed wybudowaniem drogi, mieszkańcy jedyny kontakt ze światem mieli tylko i wyłącznie za pomocą oceanu. A tu też nie było łatwo, szczególnie, że ostatnio droga do oceanu się zawaliła. W tym segmencie dojazdowym nie będę rozpisywać się za dużo – po prostu zachęcam was do chwili refleksji nad widokami. Zostawiam Was samych z tym, co tu zobaczycie i wyobrażeniem, co trzeba przeżyć, by pokonać tę trasę (dodam, że w tym miejscu drogi do najszerszych nie należą).

To też jest dobry moment, by zaprezentować tryb “panoramy” w OPPO Reno 4 Pro 5G:

Masca – do lat 60. można ją było zwiedzić docierając na wynajętym osiołku, a wzmożony ruch turystyczny rozpoczął się w latach 70. po wybudowaniu drogi od strony Santiago del Teide. Sama wioska ma niewiele zabudowań, ale, co ciekawe, aktualnie ktoś sprzedaje tam dom – więc jeżeli macie dość i chcecie uciec od cywilizacji, rozpoczynając przygodę życia, jest ku temu okazja ;).

Mirador sobre Masca

Jak zapewne już się domyślacie (i widzieliście po poprzednich zdjęciach) dojazd do Maski jest już sam w sobie ekscytujący. Nie inaczej jest z tym punktem na mapie, szczególnie, że jest on dla mnie bardzo ważny…

Oprócz widoku zapierającego dech w piersiach, dokładnie w tym miejscu oświadczyłem się Kasi 4 października… i usłyszałem “TAK”, co uczyniło mnie najszczęśliwszym facetem na świecie… ale to już totalnie inna historia ;)

gdy się oświadczałem pogoda wyglądała zupełnie inaczej ;)

Przerwa obiadowa

Trzeba Wam wiedzieć, że jedzenie na Teneryfie jest niesamowite (o ile ktoś kocha szukać nowych smaków i kosztować lokalnej kuchni). Tutaj królują mięsa z grilla, owoce morza oraz “tenerifijskie ziemniaczki” (coś, co trzeba spróbować!). Ja byłem tak zaaferowany jedzeniem, że z tego wszystkiego zapomniałem zrobić zdjęcia do tekstu… ale żeby nie było, że nic nie ma, podczas posiłku odwiedziła nas koleżanka jaszczurka, która chętnie pozowała do zdjęć i patrzyła “co wybraliśmy” ;)

Wielka zaleta OPPO Reno 4 Pro 5G

Nim przejdziemy z tekstem dalej, trzeba coś powiedzieć o samych rozmiarach tego telefonu – wymiary 159,6 x 72,5 x 7,6 mm powodują, że doskonale obsługuje mi się ten telefon jedną ręką, co jest w tych czasach rzadko spotykane. Dodatkowo waga 172 g sprawia, że jest on niesamowicie lekki, zwłaszcza, że przesiadałem się na niego z modelu ważącego 260 g..

Dodatkowo wyświetlacz AMOLED o jasności 500 nitów doskonale sprawdza się w ostrym słońcu! Nic dodać, nic ująć!

Los Gigantes

Klify! Nie, słowo klify tutaj nie pasuje – klify zazwyczaj są uznawane za skarpy o wysokości kilkunastu metrów nad lustrem wody. Tutaj pasuje słowo “giganty”, w ludowych opowiadaniach mówi się o szczytach nawet kilometra nad wodą (co jest lekko przesadzoną wersją, ale niedaleko odbiegającą od prawdy), bo w tym miejscu, jeśli skoczylibyśmy do wody ze szczytu, lot by nam trochę zajął… bo wysokość waha się od 600 do 700 metrów! W tym miejscu zdecydowanie czuć potęgę natury.

Alcala

Miejsce lubiane przez moją drugą połówkę – przez jeden napis na chodniku! Mała rzecz, a cieszy ;)

Jest to dobry moment, by zobaczyć też skrajności Teneryfy – z jednej strony krystalicznie czysty ocean, a z drugiej wulkan o wysokości prawie 4000 metrów z wiecznie ośnieżonym szczytem (coś pięknego).

El Medano

El Medano… pustynia i mekka surferów, wiecznie wietrzne miasto, w którym wiecznie wieje (piękne zdanie). To miasto z dobrymi lodami i wiecznym brakiem miejsc parkingowych – tutaj nie ma żadnej niesamowitej historii – po prostu dobre miejsce na zdjęcia portretowe.

Dodam tylko, że była już godzina 18… a skwar z nieba lał się niesamowity, bo wciąż było ponad 28 stopni (Teneryfa, raj i piekło w jednym).

Playa de las Teresitas

To już końcowy element naszej dzisiejszej wyprawy po wyspie – to też nie do końca plaża Teresitas, a punkt widokowy nad nią. Jest to miejsce ogólnodostępne, ale trzeba o nim wiedzieć, by tam dojechać (a warto!). Dlatego też w tym miejscu zdradzę Wam naszą tajemnicę i dodam “pinezkę”.

Tylko błagam, uważajcie na siebie na miejscu – zlecieć w dół jest łatwo, uratować lecącego – trudno. Bezpieczeństwo przede wszystkim!

Specjalnie udaliśmy się w to miejsce “o zmroku” – jest to świetna okazja, by zaprezentować możliwości OPPO pod względem zdjęć nocnych.

OPPO Reno 4 Pro 5G oddaje do naszej dyspozycji również zaawansowany tryb profesjonalny z maksymalnym czasem naświetlania 32 sekund, co wykorzystałem – i przy prowizorycznym statywie efekt był bardzo zadowalający!

Czy to wszystko?

Jest jeszcze kilka elementów, które chciałem poruszyć – bateria i ładowanie baterii.

Od momentu odłączenia telefonu od ładowarki używałem OPPO do granic możliwości – od robienia zdjęć, po nagrywanie materiałów do vloga, a na pracy “mobilnej” kończąc, cały czas działając na ekranie z maksymalną jasnością i mając włączone dane mobilne. Telefon wykazał 3,5 godziny pracy na ekranie (SoT). W standardowym trybie użytkowania osiąga ok. 5,5 godziny.

Samo ładowanie telefonu to jest totalny sztos!

OPPO dodaje do zestawu ładowarkę 65W. Liczby mało mówią, więc pokażę to na swoim przykładzie – po powrocie do hotelu podłączyłem telefon do ładowarki i poszedłem się wykąpać, by odpocząć po całym dniu i “nasmarować” spaloną twarz. OPPO zostało podłączone do prądu o 21.54 czasu lokalnego z 5% baterii, a odłączony o 22.17 z… 88% – TAK! W 23 minuty telefon podładował się o 83% – to wystarczy, by ze spokojem ducha ruszyć na dalszą przygodę, nie przejmując się tym czy smartfon “wytrzyma”.

Gaming

Jest to element, który jest bliski memu sercu. OPPO Reno 4 Pro 5G daje nam do dyspozycji 12 GB pamięci RAM, 256 GB pamięci wewnętrznej oraz ekran AMOLED o rozmiarach 6,55 cala i rozdzielczości 1080×2400 pikseli przy 90Hz odświeżaniu i jasności 500 nitów… JEST PO PROSTU ŚWIETNIE! Do tego niska waga urządzenia i, uwierzcie mi, jak dla mnie jest to perfekcyjne połączenie.

Oprócz biblioteki gier ze sklepu Google Play warto dodać, że coraz bardziej popularną usługą staje się “streaming” gier konsolowych na nasze urządzenia mobilne – do tego ten telefon również nadaje się perfekcyjnie!

Podsumowanie

Jestem za! OPPO Reno 4 Pro 5G spełnił moje oczekiwania w 110% – jest wygodnym, lekkim i wydajnym smartfonem o megaszybkim ładowaniu, dobrej optyce i mocnych głośnikach. Do tego ma wydajny ekran o odświeżaniu 90 Hz – więcej mi nie trzeba… no, może brakuje mi trochę większych wartości zoomu, ale da się bez tego żyć!

Moja opinia? OPPO – DOBRA ROBOTA! Ten telefon zasługuje na miano flagowca!

BONUS

Co prawda miał to być tylko jeden dzień z OPPO, ale następnego dnia udało mi się zrobić (moim zdaniem) genialne zdjęcie podczas śniadania – aż żal by było, gdybym nie mógł się z Wami tym podzielić.

Ta fotografia uświadamia mnie coraz bardziej, że telefon, jakim jest OPPO Reno 4 Pro 5G, jest mobilnym wielozadaniowym kombajnem.