Instagram zamierza zmniejszyć pole do popisu wszystkim tym kombinatorom, którzy używają zautomatyzowanych programów do rozwijania swoich kanałów w serwisie. Na skrzynki „sztucznych influencerów” wpływają ostrzeżenia o tym, że jeśli nie przestaną korzystać z automatów podłączonych do Instagrama, dostęp do niektórych funkcji serwisu może być dla nich ograniczony.
Na pewno znacie przynajmniej jedną osobę, która ma nadzieję zostać instagramową gwiazdą, i w tym celu korzysta z programów generujących nowych obserwatorów. Zwykle polega to na zautomatyzowanym procesie obserwowania i zaprzestania obserwowania wybranej grupy instagramerów. Część zaobserwowanych osób decyduje się na follow-back, więc liczba obserwatorów takich „dopakowanych” profili szybko rośnie.
Oprócz tego te same bądź inne programy używane są do dodawania polubień i komentarzy w obcych profilach – wszystko po to, by zainteresować potencjalnego odbiorcę własnym kontem i skłonić do jego obserwowania.
Instagram zaczął wysyłać ostrzeżenia do osób korzystających z takich systemów. Prosi w nich o zmianę hasła w serwisie, by zerwać połączenie z aplikacjami nieustannie pracującymi w tle i generującymi sztuczny ruch w nadziei na nowych obserwujących. Społecznościówka ostrzega, że w wypadku braku reakcji na wiadomość, dostęp do niektórych funkcji Instagrama zostanie dla takich profili zablokowany.
Serwis ma nadzieję, że w ten sposób zniechęci użytkowników do przekazywania innym firmom danych do logowania do swoich kont, gdyż może to doprowadzić do zhakowania konta lub używania go do wysyłania spamu.
Niektóre z najpopularniejszych aplikacji do „rozwijania” swojego profilu na Instagramie, takie jak Instagress czy Social Growth zostały zamknięte i nie da się już ich używać w połączeniu z serwisem. Inne jednak, jak choćby Archie, InstarocketProX lub Boostio, działają nadal, i pobierają za swoje funkcje od 10 do 45 dolarów miesięcznie. Twórcy tych programów twierdzą, że ich używanie nie narusza zasad Instagrama, ale tak nie jest.
Użytkownicy zazwyczaj muszą podać swoją nazwę użytkownika oraz hasło, po czym program do „farmienia” followersów przejmuje kontrolę nas ich kontem i w imieniu pierwotnego właściciela lajkuje i zaczyna obserwować ludzi, aby zachęcić ich do zaobserwowania zwrotnego. Oczywiście po jakimś czasie przestaje obserwować część profili, i tak w kółko.
Liczba obserwujących na Instagramie już dawno temu stała się miarą wpływów, wiarygodności i potencjału zarobkowego dla właścicieli popularnych profili. Jeśli każdy będzie zakłamywał rzeczywistość przy pomocy zewnętrznych programów, podważy to zasadność istnienia tych liczników.
Za każdym razem gdy odbierzemy powiadomienie z powodu sztucznie generowanych interakcji, tracimy czas i uwagę na boty, a nie ludzi. Świadomość tego osłabia jakość kontaktów na platformie i zwiększa prawdopodobieństwo, że ją porzucimy. Oczywiście Instagram wolałby tego uniknąć, dlatego będzie walczył z tymi, którzy w taki czy inny sposób płacą za obserwujących.
źródło: TechCrunch