iA Writer to znany przede wszystkim użytkownikom sprzętu Apple minimalistyczny edytor testu, obsługujący składnię Markdown. Program, dostępny początkowo dla systemów macOS i iOS, doczekał się także wersji dla Androida, lecz Windows przez długi czas był przez twórców ignorowany. Tak było do końca zeszłego roku, kiedy poinformowano o planowanym powstaniu wersji dla systemu Microsoftu.
Kickstarter
Na początku stycznia 2018 roku wystartowała kampania crowdfundingowa w serwisie Kickstarter, zmierzająca do zebrania 20 tysięcy franków szwajcarskich jako planu minimum na sfinansowanie projektu. Górny pułap, za aplikację rozbudowaną o dodatkowe funkcje, ustawiono na poziomie 100000 CHF. Rychło jednak okazało się to wariantem dalece zbyt ambitnym – zwłaszcza, że developerzy dla wariantu minimum oferowali program w mocno przyciętej wersji w porównaniu z innymi platformami, o czym pisałem na łamach Tabletowo.
Krytyczne reakcje potencjalnych użytkowników spowodowały dość poważne modyfikacje mapy drogowej rozwoju programu i włączenie do wersji minimum kilku bardzo potrzebnych funkcji bez czekania na ich dodatkowe sfinansowanie. 9 lutego 2018 roku kampania zakończyła się powodzeniem, 823 darczyńców wsparło projekt łącznie kwotą 23575 franków szwajcarskich. Ja także postanowiłem w ostatnich dniach kampanii dorzucić się do zbiórki. Przez ostatni tydzień dzięki temu mogłem zapoznać się z wersją beta. Wczoraj firma natomiast udostępniła dla wszystkich chętnych pierwszą dostępną publicznie wersję programu, oznaczoną numerem 1.0
https://twitter.com/iAWriter/status/971387455302787072
iA Writer dla Windows – pierwsze wrażenia
Program jest mały i bardzo prosty w obsłudze. Okienko główne jest minimalistyczne, podczas wprowadzania tekstu nic nie rozprasza piszącego. Kto chce, może włączyć tryb Focus, gdzie podświetlony jest wyłącznie akapit lub aktualnie wprowadzane zdanie. Poza tym można włączyć tryb nocny (jasny tekst na ciemnym tle), tryb pełnoekranowy, w którym nie widać nawet paska zadań systemu, oraz dopasować długość linii tekstu i wielkość fontu do swoich potrzeb.
Nie ma tu żadnych zaawansowanych funkcji edycji – ma być prosto i przejrzyście. Program pozwala skorzystać z 6 poziomów nagłówków, dwóch rodzajów list (numerowanej i nienumerowanej), tabel, a także z automatycznie generowanego spisu treści i znaczników zadań, umożliwiających stworzenie wygodnych listy rzeczy do zrobienia. Obsługa składni markdown umożliwia wprowadzanie formatowania razem z tekstem, bez użycia menu aplikacji, w sposób widoczny na poniższym screenie, zawierającym tabelę.
Finalna wersja niewiele się różni od ostatniej bety, dziedzicząc po niej niestety również większość chorób wieku dziecięcego. Nie można narzekać na stabilność programu, ale irytujące jest, że nie zapamiętuje położenia i rozmiaru okna aplikacji, co oznacza, że za każdym razem należy je od nowa dostosowywać do swoich upodobań.
Aplikacja działa dziwnie na ekranach HiDPI – okienko główne skaluje się poprawnie, ale okienko podglądu już nie, całkowicie ignorując ustawienia systemu, przez co przy rozdzielczości 3840×2160 pikseli jest wielkości znaczka pocztowego, bez możliwości powiększenia zawartości. Jego użyteczność w tej formie jest oczywiście minimalna i szczerze mówiąc mam nadzieję, że obie te kwestie zostaną naprawione w pierwszej kolejności.
AKTUALIZACJA: Słownik w wersji polskiej można pobrać stąd.