iA Writer to minimalistyczny edytor tekstu obsługujący składnię markdown, znany użytkownikom Apple. Znakomicie ułatwia tworzenie tekstów dla blogów działających w oparciu o WordPress, nadaje się też do notatek i do dłuższych tekstów, pod warunkiem niezbyt skomplikowanego formatowania.
Ad Absurdum
Z wersji dla iPhone korzystam już od dość dawna, jednak odkąd zacząłem pisać teksty dla Tabletowo, rozglądałem się za jego odpowiednikiem dla Windows, który jest moim głównym systemem. Przez krótki czas pisałem większość tekstów na starym Macbooku, korzystając z promocyjnego abonamentu na Ulyssesa (inny edytor opierający się na tych samych założeniach), jednak relatywnie wysoka cena przy całkowitym ignorowaniu istnienia Windows spowodowały, że nie przedłużyłem subskrypcji. Tym bardziej, że pojawiły się plotki, że iA Writer ma się ukazać w wersji dla tego systemu. Postanowiłem zaczekać, w międzyczasie testując Typorę.
24 grudnia plotki przestały być tylko plotkami – na oficjalnym blogu pojawiła się informacja o nadchodzącej zbiórce w serwisie Kickstarter, a wczoraj zbiórka została oficjalnie uruchomiona.
Niestety, ktoś po tamtej stronie chyba pomylił kampanię crowdfundingową z szukaniem idiotów. Dla użytkownika indywidualnego ustalono progi wsparcia na 19 i 39 franków szwajcarskich. Szybkie spojrzenie do Revoluta – przekłada się to na około 68 zł i 140 zł, tym bardziej, że by otrzymać program wystarczy przekroczyć pierwszy z nich – drugi daje dostęp do bety i wzmiankę w okienku „About”. Obie kwoty jak sądzę, są do przyjęcia za edytor tekstu. Problem w tym, co dostajemy za nie w zamian.
Czyhanie na jelenia
Nie, nie jest to wersja którą można kupić na Maca. Gorzej, pod względem funkcjonalności to nawet nie jest wersja na iPhone.
Minimalna kwota zbiórki została ustalona na 20 tysięcy dolarów. Zrzucając się na nią, otrzymamy edytor całkowicie wykastrowany ze wszystkich funkcji poza najbardziej podstawowymi. Twórcy wprost na swojej stronie piszą, że wersja dla Windows to odpowiednik PIERWSZEJ wersji programu dla Maca – a dziś dostępna jest już czwarta duża wersja dla MacOS i piąta dla iOS.
Automatyczne aktualizacje to już konieczność zebrania 45 tysięcy, a eksport do formatu docx to już 65 tysięcy dolarów – pomysł, by rozbić wsparcie dla formatu Worda na dwa progi jest chyba formą przymusu mającą skłonić potrzebujących do sięgnięcia głębiej do portfela. Możliwość wyszukania plików wprost z aplikacji została wyceniona na 100 tysięcy – co jest dobrym żartem. Wolę nie pytać o tak zaawansowane funkcje jak eksport do HTML, wprost do WordPressa, czy współpracę z serwisami chmurowymi – nie chcę się bardziej irytować. Nie przyszło by mi do głowy, by oferując odpłatnie program, jednocześnie oczekiwać od użytkownika, że bardziej zaawansowane rzeczy będzie wykonywał na telefonie, bo wersja na komputer na to nie pozwoli – no, może za rok albo dwa lata… może po kolejnej zbiórce?
Sayonara
Ja w każdym razie wysiadam. Nie wrzucę swoich pieniędzy do puli, bo nie lubię być użytkownikiem gorszego sortu. Teksty po sąsiedzku wskazują, że nie ja jeden zrezygnowałem – Łukasz Kotkowski ze Spider’s Web znacznie barwniej i dosadniej wyraził co sądzi o naciągactwie tego typu i się z nim w pełni zgadzam (a nieczęsto mi się to zdarza).
Jak wiele inicjatyw wcześniej pewnie także i ta zbierze odpowiednie fundusze. Życzę powodzenia. Być może kiedyś zdecyduję się na zakup – z całą pewnością jednak poczekam na pełnosprawny produkt, o ile taki kiedyś powstanie. Ale konkurencja nie śpi i może się okazać, że twórcy zbytnio uwierzyli w swoją markę. Na razie pozostanę przy Typorze, która w wersji beta jest darmowa, oferuje więcej i całkiem nieźle (choć nieidealnie) współpracuje z iA Writerem na iPhone. Być może to Typora, a nie iA Writer, będzie edytorem za który zapłacę.
Twórcom iA Writera życzę zaś, by rzeczywistość ich nie obudziła zbyt brutalnie ze słodkiego snu samozadowolenia. By się ogarnęli zanim będzie za późno.
AKTUALIZACJA 16.01.2018
Developerzy iA Writera chyba zorientowali się, że przyjęcie ich pomysłów jest chłodniejsze, niż się spodziewali. Po 6 dniach projekt wsparło 297 osób, kwotą 7663 $ – oznacza to, że zapewne cel podstawowy zostanie zrealizowany i program ujrzy światło dzienne. Niemniej do początkowego celu maksimum, czyli do 100 000 $ zostało bardzo daleko – dlatego zdecydowano się go obniżyć. Obecne cele wyglądają tak:
- $25,000: Spanish Localization
- $30,000: Portuguese
- $35,000: Japanese
- $40,000: Chinese
- $45,000: Italian
- $50,000: Russian
- $55,000: Word Import
- $60,000: Word Export
- $65,000: Custom in-app file browser
Jak widać, niektóre funkcje zostały włączone do wersji, która się ukaże po osiągnięciu progu podstawowego – trafił do niej tryb nocny, wsparcie dla formatu PDF oraz automatyczne aktualizacje. Niestety wbudowana przeglądarka plików oraz import i eksport do formatów docx to cele nadal odległe – i przy obecnym braku entuzjazmu do wysupływania gotówki na niepewny projekt może się zdarzyć, że na ich implementację przyjdzie poczekać jeszcze długo, zwłaszcza, że większość progów po drodze to kolejne (z mojego punktu widzenia całkowicie zbędne) wersje językowe. Mimo to dziś program wygląda dużo bardziej atrakcyjnie niż jeszcze kilka dni temu. Być może zresztą to nie ostatnia modyfikacja zasad zbiórki… Ja w każdym razie jeszcze się wstrzymam z entuzjazmem, dopuszczam jednak myśl, że kolejne zmiany uczynią z iA Writera program godny uwagi.
Grafiki: iA.net