Jak wynika z badań amerykańskiej Fundacji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego AAA, rocznie 20% wypadków drogowych na terenie Stanów Zjednoczonych spowodowanych jest przez zaśnięcie kierowcy. Ich skutek to około 7000 ofiar każdego roku. Być może dzięki systemowi, jaki opracował Hyundai, te statystyki uda się zmienić.
Departed Driver Rescue & Exit Maneuver (DDREM), bo o nim mowa, ma zostać zaprezentowany podczas tegorocznych targów CES. Jego działanie będzie się opierało na systemie autonomicznej jazdy czwartego stopnia, wspartego przez kamerę na podczerwień. Jak zaznaczają przedstawiciele marki, będzie to rozwiązanie skuteczne, ale nie generujące wysokich, dodatkowych kosztów.
Kamera ma odpowiadać za monitorowanie i analizę ruchów twarzy i oczu kierowcy. DDREM będzie również czerpał informacje od różnego rodzaju systemów wspomagających, które pozwolą określić czy samochód nie zjeżdża na przykład ze swojego pasa ruchu, co może oznaczać, że kierowca zasnął i nie panuje nad autem.
Jeżeli taka sytuacja zostanie wykryta, kontrolę nad samochodem przejmie komputer i przeniesie auto do trybu samodzielnej jazdy. W nim pojazd zatrzyma się w najbliższym miejscu, które system uzna za bezpieczne. Dzięki temu, że jazda autonomiczna będzie potrzebna na krótkich dystansach (producent zakłada, że najczęściej będzie to dystans poniżej jednej mili), wyposażenie w nią samochodów nie będzie musiało oznaczać drastycznych podwyżek ich cen. Zwłaszcza, że również większość systemów wspomagających DDREM najczęściej można już znaleźć na pokładzie nowych aut.
Zaporą cenową nie będzie także kamera wykorzystaująca podczerwień, która ma śledzić ruchy kierowcy. Zatem koreańska marka przygotowała system, który istotnie jest w stanie wpłynąć na bezpieczeństwo na drogach, ale nie będzie się wiązał z dodatkowymi kosztami przy zakupie samochodu. Przedstawiciele Hyundaia zakładają, że system będzie gotowy do 2022 roku.
Źródło: Carscoops