Huawei Y6P to sprzęt zaskakujący – w niskiej cenie oferuje naprawdę wiele. Za niecałe 600 złotych dostajemy solidny smartfon z ładnie wyglądającą obudową i pokaźnym, jak na swoją cenę, zestawem aparatów. Największą wątpliwością jest jednak brak Usług Google, skutecznie uprzykrzający codzienne użytkowanie. Jak jednak sprzęt wypada w codziennym użytkowaniu? Co warto o nim wiedzieć i czy jest to opłacalna propozycja? O wszystkim przeczytacie w tej recenzji.
Specyfikacja techniczna Huawei Y6P
- ekran 6,3 cala, IPS, 720×1600 pikseli,
- procesor Helio P22 z grafiką PowerVR GE8320,
- 3 GB RAM,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- niehybrydowy dual SIM,
- WiFi 802.11 b/g/n,
- 4G LTE,
- Bluetooth 5.0,
- GPS, A-GPS, GLONASS,
- aparat główny 13 Mpix (f/1.8) + 5 Mpix (f/2.2) + 2 Mpix (f/2.4),
- kamerka 8 Mpix (f/2.0),
- port microUSB,
- gniazdo słuchawkowe,
- akcelerometr, żyroskop,
- system operacyjny Android 10 z EMUI 10.1,
- akumulator o pojemności 5000 mAh,
- wymiary: 159,07 x 74,06 x 9,04 mm,
- waga: 185 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 599 złotych
Wideorecenzja
Obudowa
Huawei Y6P został wykonany w większości z tworzywa sztucznego. Od tyłu jest ono błyszczące, z kolei boki są bardziej matowe. Warto zaznaczyć, że „plecki” strasznie szybko się brudzą, poza tym pokrywa się delikatnie ugina w okolicy środka urządzenia. Na pochwałę jednak zasługuje fakt ciekawego mienienia się delikatnych, jaśniejszych wzorów, tworzących wpadający w oko efekt.
Na tyle zamontowano niemal zrównaną z obudową wstawkę, na której znajdziemy trzy soczewki aparatów. Pod nimi dodano diodę doświetlającą, nadrukowano także informację o obecności tych trzech „oczek”. Poza tym umieszczono jeszcze lekko zagłębiony skaner linii papilarnych, jest logo producenta, a także kilka symboli i znaków towarowych.
Prawa krawędź skrywa w sobie klawisze głośności i zasilania o przyjemnym skoku. Są one umieszczone w odpowiednim miejscu, co pozwala na bezproblemowe korzystanie z nich. Poza tym są dobrze wyczuwalne pod palcem, co jeszcze bardziej ułatwia ich obsługę.
Po lewej stronie zamontowano tackę na karty. Można na niej umieścić jednocześnie dwie karty nanoSIM i jedną microSD, nie musimy rezygnować z żadnej z nich podczas użytkowania.
Od góry widoczny jest tylko mikrofon. Drugi został zamontowany na dolnej krawędzi w towarzystwie głośnika, złącza słuchawkowego oraz gniazda do ładowania. Tu jednak nieco się zawiodłem, ponieważ zastosowano ponownie nieco już przestarzały port microUSB zamiast USB typu C. W stosunkowo nowym smartfonie, nawet w tej kategorii cenowej, to już wygląda trochę słabo.
Głośnik jest bardzo podstawowy i sprawdzi się jedynie do okazjonalnego odtwarzania multimediów. Jest za to dość donośny, co sprawia, że dzwonek lub budzik będzie bardzo dobrze słyszalny nawet z drugiego końca mieszkania. Brakuje jednak czystości dźwięku, większej głębi i podbicia. Odtwarzana muzyka jest po prostu płaska i niczym pozytywnym się nie wyróżnia. Dobrze więc, że do dyspozycji mamy standardowe gniazdo słuchawkowe.
Front to, przede wszystkim, miejsce dla wyświetlacza o przekątnej 6,3 cala i rozdzielczości 1600×720 pikseli. W codziennym użytkowaniu wystarcza to w zupełności, nie ma tu mowy o jakichś nieczytelnych czcionkach czy przesadnie poszarpanych krawędziach zaokrąglonych ikon. Jednak, gdy się nieco przyjrzymy, z łatwością dostrzeżemy pojedyncze punkty.
Ekran nie ma zbyt intensywnie odwzorowywanych kolorów. Są one dość podstawowe i nie ratują ich nawet ustawienia pozwalające nieco wyregulować odzwierciedlanie barw. Niezłe są za to kąty widzenia, pozytywnie wypadają także poziomy regulacji jasności, pozwalające komfortowo korzystać z urządzenia zarówno w słoneczny dzień, jak i całkowicie w nocy.
Wokół wyświetlacza umieszczono rozsądnej grubości ramki na tyle, żeby smartfon prezentował się dobrze. Nie są one jednak ani przesadnie szerokie, ani bardzo wąskie. Warto podkreślić jedynie, że dolna ramka jest delikatnie większa, a od góry pojawiło się wcięcie w postaci kropli wody, skrywające w sobie kamerkę do selfie. Nad nią zamontowano jeszcze głośnik do rozmów, jest także kilka najistotniejszych czujników. Zabrakło diody powiadomień.
Ogólnie więc bryła urządzenia wygląda dość klasycznie, jest bardzo podobna do innych smartfonów z logo Huawei na obudowie w ostatnich latach. Jedynym wyróżnikiem są może mniej standardowe wersje kolorystyczne (tak jak fioletowy testowy egzemplarz) oraz widoczne pod światło wzory na tyle smartfona.
System
Huawei Y6P działa pod kontrolą Androida w wersji 10. Do tego mamy nakładkę producenta EMUI, która mocno urozmaica urządzenie, dodając wiele opcji i aplikacji. I to poniekąd dobrze, ponieważ w smartfonie nie znajdziemy Usług Google. Wsparcie producenta jest tu więc niemal niezbędne.
A więc, co nam zostaje, jeśli nie możemy skorzystać z aplikacji od Google (w tym, przede wszystkim, ze sklepu Google Play)? Do dyspozycji mamy głównie autorski sklep AppGallery, z którego możemy pobierać wiele aplikacji. Przyznaję, od momentu testów Huawei P40 Lite E pojawiło się wiele nowych programów, ich baza ciągle jest rozbudowywana. Jednak wielu dalej nie ma, część pewnie też nigdy się tam nie pojawi.
Na plus jednak to, że nawet banki zaczynają poważnie traktować Huawei, dodając do sklepu AppGallery swoje aplikacje. Niektóre z nich jednak równie szybko znikają, tak było chociażby w przypadku aplikacji mBank. Co ciekawe, instalując aplikację na samym początku, od razu po pojawieniu się jej w sklepie, cały czas mogę z niej korzystać mając dostęp do wszystkich funkcji.
W przypadku, gdy jakiś program jest niedostępny, możemy skorzystać z różnych zamienników (z powodzeniem zastąpimy chociażby YouTube czy Google Maps). Jeśli któregoś programu nie da się zastąpić, zawsze możemy pobrać je na własną rękę, korzystając z plików .apk. Ułatwieniem w tym okażą się inne alternatywne sklepy z aplikacjami, takie jak chociażby APKPure. Niestety, część z pobranych w taki sposób aplikacji może nie działać. Będą to głównie programy wykorzystujące do swojego działania chociaż w pośredni sposób Usługi Google. Przykładami takich aplikacji mogą być Lidl Plus czy InPost.
Huawei Y6P, zresztą jak każdy inny model bez Usług Google, jest więc teoretycznie sprzętem dla osób bardzo mało wymagających, korzystających z podstawowych opcji bez zbędnego zagłębiania się w dodatkową funkcjonalność. Jednak nawet w takim przypadku czasem mogą pojawić się pewne utrudnienia, gdy pojawi się nagła potrzeba skorzystania z którejś z Googlowych aplikacji. Jak dla mnie są to więc smartfony dla osób świadomych, zdających sobie sprawę z tego, że będzie trzeba się nieco „pobawić”, chcąc zwiększyć funkcjonalność czy doinstalować niektóre aplikacje.
A szkoda, bo Huawei Y6P, jak na sprzęt w tej cenie, sprawdza się niesamowicie dobrze. System działa stosunkowo płynnie, nie pojawiają się większe „chwile zadumy” czy samoczynne zamknięcia aplikacji. Oczywiście, uruchamiając poszczególne aplikacje musimy chwilę zaczekać zanim całość się załaduje, jednak jest to dalej w granicach komfortu. Przy tej cenie nie można oczekiwać perfekcyjnego działania – to trzeba mieć na uwadze. Smartfon nie sprawdzi się także do gier, chyba, że najbardziej podstawowych.
Za przyzwoite działanie odpowiada ośmiordzeniowy procesor MediaTek Helio P22 z układem graficznym PowerVR GE8320. Do tego mamy 3 GB RAM oraz 64 GB przestrzeni na pliki. Jeśli pamięci nam zabraknie możemy oczywiście rozszerzyć ją za pomocą kart microSD, obsługiwane jest do 512 GB.
Nieźle działają też moduły łączności. Internet przegląda się z poprawną prędkością zarówno po WiFi, jak i przy użyciu danych, z GPS nie ma żadnych problemów (szybko i precyzyjnie określa lokalizację, nie gubi się podczas jazdy), a Bluetooth utrzymuje połączenie z innymi urządzeniami bez jakichkolwiek przerw.
Rozmowy telefoniczne także są bezproblemowe – osoby po obu stronach słuchawki słyszą się wystarczająco głośno (chociaż w bardziej zatłoczonych miejscach mały problem może się pojawić, Huawei Y6P nie ma głośnika o przesadnie dużej głośności) i wyraźnie, nie ma także sytuacji z utratą zasięgu. Ciekawostką jest to, że w smartfonie mamy NFC, jednak, przez brak Usług Google, nie jest dostępne Google Pay.
Jeśli chodzi o dodatkowe funkcje, jakie ma nakładka systemowa, to znajdziemy wśród nich między innymi:
- możliwość dostosowania wyglądu interfejsu poprzez aplikację motywów,
- regulację dostosowania temperatury barwowej (ciepła, zimna, domyślna lub ręcznie suwakiem),
- tryb ochrony wzroku z harmonogramem oraz regulacją,
- tryb e-książki wyłączający kolory ekranu,
- tryb ciemny zmieniający barwy na nieco ciemniejsze,
- blokadę aplikacji i sejf, pozwalające zablokować dostęp do zainstalowanych programów lub plików,
- higienę cyfrową z danymi na temat czasu spędzanego w konkretnych aplikacjach, z możliwością włączenia ograniczeń czasowych,
- skróty i gesty: wykonywanie zrzutów po przeciągnięciu trzema palcami w dół, podświetlanie ekranu po podniesieniu urządzenia oraz wyciszanie dzwonków po obróceniu telefonu ekranem do dołu,
- nawigację systemową – do wyboru mamy trzy klawisze funkcyjne na dole lub gesty od dołu i boku smartfona,
- tryb obsługi jedną ręką,
- Huawei Assistant obejmujący tylko opcję AI Search, czyli możliwość wyszukiwania danych między plikami w urządzeniu, aplikacjami, notatkami, wydarzeniami, kontaktami, ustawieniami czy e-mailami po wpisaniu konkretnej frazy po przeciągnięciu palcem od góry do dołu na ekranie głównym. Jest to więc taka trochę bardziej rozbudowana wyszukiwarka systemowa,
- kilka aplikacji preinstalowanych przez producenta, takich jak pogoda, dyktafon, kalkulator, radio FM, Phone Clone (do przenoszenia danych między urządzeniami), notatnik, filmy, porady muzyka, Zdrowie (do śledzenia aktywności fizycznej), wsparcie oraz optymalizator.
Zabezpieczenia
W smartfonie możemy skorzystać z dwóch dobrze działających sposobów zabezpieczania systemu. Są to rozpoznawanie twarzy oraz skaner linii papilarnych. Oba działają dobrze, są szybkie i skutecznie.
W przypadku skanowania twarzy warto mieć na uwadze, że do rozpoznania wykorzystywana jest tylko kamerka frontowa. Niewątpliwie nie jest to więc zbyt bezpieczna opcja. W praktycznym użytkowaniu jednak się nie zawiodłem, twarz rozpoznawana jest bardzo poprawnie, a o odblokowaniu urządzenia za pomocą zdjęcia nie ma mowy.
Skaner linii papilarnych, mimo wszystko, jeszcze bardziej mnie przekonuje. Zastosowano czytnik na tyle urządzenia, który jest cały czas aktywny, co nie wymusza konieczności podświetlenia ekranu przed rozpoczęciem procedury odblokowywania. Dodatkowo skaner jest niemal błyskawicznie szybki, wystarczy delikatne muśnięcie i urządzenie jest gotowe do użytku.
W tej kategorii cenowej myślę, że to zaleta, że zastosowano fizyczny skaner (zamiast zintegrowanego z wyświetlaczem). Obawiam się bowiem, że skaner w ekranie przy tak tanim sprzęcie mógłby sprawdzić się stanowczo gorzej, a odblokowywanie trwałoby dłużej.
Aparat
Huawei Y6P na tyle ma zamontowany potrójny aparat główny złożony z matryc o rozdzielczości 13 Mpix z przysłoną f/1.8, szerokokątnego obiektywu do 120 stopni z matrycą 5 Mpix i przysłoną f/2.2 oraz pomocniczego „oczka” o rozdzielczości 2 Mpix z przysłoną f/2.4 służącego do pomiaru głębi. Od przodu z kolei umieszczono kamerkę o rozdzielczości 8 Mpix z przysłoną f/2.0.
Zdjęcia wykonywane za pomocą Huawei Y6P są zaskakująco niezłe. Mają sporo szczegółów, są ostre i wyraźne. Do tego widoczne są ładne, naturalne kolory. Ogólnie zdjęcia wyglądają dobrze, za dnia charakteryzują się sporą jakością i mogą zadowolić wielu użytkowników.
Trochę słabiej wygląda to po przybliżeniu konkretnych elementów, widać wtedy nieco szumów i poszarpanych krawędzi. Słabo wypadają także zdjęcia w gorszym oświetleniu. Zaszumienie wtedy jeszcze bardziej wzrasta, niekiedy pojawiają się prześwietlenia, a czasem zcałość staje się bardzo ciemna. Szczegółowość także drastycznie spada. Zaskakująco dobrze wypadają za to zdjęcia macro, mniejsze elementy mogą być ostre i wyraźne.
Do dyspozycji mamy jeszcze szeroki kąt. Pozwala uchwycić więcej elementów na fotografii, jednak jakość takich zdjęć jest stanowczo mniejsza. Widać mniejszą szczegółowość i spore rozmazania. Przede wszystkim przy bokach (głównie przy prawej krawędzi) widać większe rozmycia, co wygląda strasznie słabo. Ogólnie więc szerokokątny obiektyw jest, ale szału nie robi. Zresztą zobaczcie sami:
Kamerka do selfie daje radę. Zdjęcia są przyzwoicie szczegółowe i mają przyjemne dla oka kolory. Raczej nie ma problemów także z prześwietlaniem osoby na zdjęciu, a nocne selfie wypada zaskakująco przyzwoicie.
Akumulator
Smartfon jest wyposażony w pokaźny akumulator o pojemności 5000 mAh. Naładujemy go za pomocą ładowarki z przewodem microUSB, ważną informacją jest obecność trybu szybkiego ładowania.
Bateria w codziennym użytkowaniu sprawdza się faktycznie bardzo dobrze. Spokojnie korzystałem ze smartfona przez dwa średnio-intensywne dni pracy, a nawet przy mocniejszej eksploatacji nie byłem w stanie rozładować tej baterii w ciągu jednego dnia.
Czasy pracy na ekranie także bardzo pozytywnie zaskakują. Korzystając naprzemiennie z WiFi i transmisji danych, przy automatycznej jasności ekranu uzyskamy w okolicy 9 godzin na ekranie. Czas ten wydłuża się do nawet jakichś 11 godzin, korzystając wyłącznie z WiFi, z kolei przy bardziej intensywnym użytkowaniu, używając danych komórkowych, ten czas nie powinien spaść poniżej 7 godzin. W tym aspekcie trudno się do czegokolwiek przyczepić, jest bardzo dobrze!
Podsumowanie
Szczerze mówiąc, z Huawei Y6P korzystało mi się lepiej niż z ostatnio testowanego Huawei P40 Lite e. Urządzenie działa przyjemniej, jakby delikatnie szybciej, a przy tym bateria działa dłużej. Cechą wspólną jest jednak brak Usług Google.
Czy da się korzystać z telefonu na codzień nie mając żadnych aplikacji od Google? Oczywiście, że tak. Jednak nie zawsze jest to przyjemne, łatwe i szybkie. Niestety, oznacza to kilka wyrzeczeń i konieczność zaakceptowaniu kilku braków, których nie da się zastąpić innymi rozwiązaniami.
A szkoda! Huawei Y6P w swojej cenie jest urządzeniem bardzo dobrym. Poza microUSB zamiast USB C oraz bardzo słabej jakości zdjęć z szerokiego kąta nie można mu zbyt wiele zarzucić. Sprzęt wygląda ładnie, działa stabilnie, a cena poniżej 600 złotych sprawia, że może to być świetna propozycja.
A przynajmniej taką byłaby, gdyby nie brak Usług Google. W obecnej sytuacji może to być rewelacyjne rozwiązanie dla osób bardzo mało wymagających, potrzebujących smartfona wyłącznie do rozmów, sporadycznych zdjęć czy okazjonalnego sprawdzenia czegoś w sieci czy na portalach społecznościowych.
Drugą grupą, w której Huawei Y6P może się sprawdzić, są świadomi użytkownicy, zdający sobie sprawę z konieczności przeskoczenia pewnych braków i poszukania alternatywnych rozwiązań. Jeśli się ma cierpliwość i chęci pokombinowania tak, żeby dostosować smartfon do własnych potrzeb, to przy tej cenie trudno o lepszą propozycję. Chyba, że Redmi 8 z Usługami Google, jednak w podstawowej, zbliżonej cenowo do Huawei Y6P wersji, z nieco gorszą specyfikacją.
A co Wy myślicie o Huawei Y6P? Sprawdziłby się u Was? Czy jednak Usługi Google są dla Was koniecznością?