Jeszcze trzy miesiące temu Huawei był u szczytu swojej potęgi i wiele wskazywało na to, że kolejne miesiące i tygodnie przyniosą dalszą poprawę sytuacji. W ambitnych planach przeszkodziły Stany Zjednoczone, które wpisały producenta na tzw. czarną listę, efektem czego chiński gigant może utracić dostęp do wielu ważnych technologii. Widać też dość wyraźnie, że szefostwo Huawei jest świadome kłopotów, jakie mogą nadejść w bliskiej przyszłości.
Na początku ustalmy fakty. To nie tak, że Foxconn odwrócił się od Huawei i postanowił, że rezygnuje z produkcji. Najnowsze raporty, które ujrzały światło dzienne m.in. za sprawą South China Morning Post sugerują, że to Huawei zgłosił swojemu podwykonawcy, że spodziewa się zmniejszenia ilości zamówień. Jest to więc decyzja jak najbardziej zasadna, bowiem nie byłoby absolutnie żadnego sensu w tym, by producent musiał płacić podwykonawcy za telefony, które miałyby niewielką szansę na znalezienie nabywców.
Warto też zauważyć, że – wbrew temu, co sądzi wiele osób – Foxconn nie współpracuje tylko z Apple. Sprawy mają się zgoła inaczej. Pośród klientów tego podmiotu można wskazać też na Xiaomi oraz wzmiankowane wcześniej Huawei. Naturalnie, nie wszystkie smartfony producenta powstają na taśmach montażowych tej firmy, jednak odsetek zdaje się być tak duży, że producent wolał nie ryzykować i zamrozić częściowo produkcję przynajmniej do czasu, kiedy konflikt ze Stanami Zjednoczonymi nie zostanie ostatecznie rozwiązany.
W zeszłym roku Huawei dostarczył na rynek ponad dwieście milionów smartfonów. Prognozy na obecny rok zakładały wyśrubowanie tego wyniku jeszcze bardziej. Niestety, ale na skutek wszystkich tych zawirowań, firma musi skupić się na szybkim wdrożeniu autorskiego systemu operacyjnego, Ark OS. Mówi się też, że Chiny nie będą stać i biernie przyglądać się, jak jedna z ich najbardziej rozpoznawalnych marek traci na znaczeniu. Odpowiedzią może być ogłoszenie chińskiej listy podmiotów niezaufanych.
źródło: The South China Morning Post przez TechCrunch; Huawei
