Po długich miesiącach robienia dobrej miny do złej gry, Huawei zaczyna przyznawać się, że „Plan B” obejmujący wystartowanie z własnym systemem mobilnym, który z powodzeniem zastąpi Androida, raczej nie będzie wprowadzony w najbliższym czasie. Ani w dalszym.
Trzeba oddać Huawei to, że podczas dość napiętej sytuacji związanej z jawną blokadą tej firmy w Stanach Zjednoczonych oraz spowodowanymi tym trudnościami w innych krajach, odpowiedzialne kierownictwo wyższego szczebla starało się gasić niepotrzebne pożary w mediach i prostować mylne poglądy na temat przedsiębiorstwa, które ich zatrudnia. Ci dzielni ludzie nie mieli jednak wpływu na to, że ich szefowie, w tym sam prezes Huawei, sprawiali wrażenie gotowych na wprowadzenie do urządzeń Huawei systemu, który z miejsca zastąpiłby „zabronionego” Androida. To się oczywiście nie wydarzy – a na pewno nie tak szybko, jak życzyliby sobie tego właściciele koncernu.
Wiceprezes ds. publicznych Huawei w USA, przyznała:
„Musimy znaleźć alternatywne rozwiązania dla tego ekosystemu [Androida], ale to potrwa. Jest bardzo dużo użytkowników Androida w Europie i Azji Południowo-Wschodniej, i są oni bardzo przyzwyczajeni do aplikacji Google na swoich telefonach z Androidem.”
Wypowiedź ta stoi w dość dużym kontraście w stosunku do obietnic Richarda Yu, dyrektora generalnego Huawei, który już w sierpniu stwierdził, że firma może „natychmiast” przejść na własny system Harmony OS, by zastąpić Androida, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba.
Pierwszym telefonem Huawei, pozbawionym dostępu do aplikacji i usług Google jest Mate 30 Pro. Choć w Chinach może stać się całkiem popularny, to bez oficjalnego wsparcia amerykańskich firm nie jest w stanie być z powodzeniem sprzedawany w Europie.
Administracja prezydenta Donalda Trumpa nie wykazuje żadnej woli złagodzenia zakazu współpracy amerykańskich firm z Huawei, wiec gigant koniecznie „musi znaleźć” jakiś sposób na dalszy rozwój w Europie i Bliskim Wschodzie. Sposób niepowiązany z Google i usługami tego giganta, co będzie karkołomnym zadaniem. Czy niemożliwym? To się okaże. Na pewno czasochłonnym.
źródło: The Financial Times przez BGR