Komunikacja satelitarna wydaje się być dla producentów smartfonów kolejną rzeczą, którą warto się chwalić. O swoich osiągnięciach w tej dziedzinie chętnie mówią Apple, Google, Samsung, a teraz także Huawei.
Komunikacja satelitarna Huawei dla zwykłych ludzi
Minęło dopiero kilka dni od premiery zjawiskowych smartfonów z serii Huawei Pura 70, a już dowiadujemy się o tym, jak najwyższy model z rodziny radzi sobie z wysyłaniem wiadomości z pominięciem tradycyjnego połączenia przez sieć komórkową.
Dyrektor techniczny Huawei Device Business Group, Bruce Lee (swoją drogą – trzeba być ewidentnie fanem „Wejścia smoka” i innych filmów akcji, żeby tak nazwać syna), pokazał, jak działa nowa funkcja przesyłania zdjęć z wykorzystaniem komunikacji satelitarnej.
Okazuje się, że nawet będąc daleko od jakichkolwiek stacji naziemnych operatora sieci komórkowej, niektórzy użytkownicy będą mogli przesyłać zdjęcia do wybranych użytkowników. Chodzi więc nie tylko o komunikaty tekstowe przekazywane do służb alarmowych, a o coś na kształt MMS-a. Rzecz jasna klasyczne połączenia głosowe także są dostępne. Jest to więc rozwinięcie funkcji, które są już znane branży telefonów komórkowych od lat, a o których coraz częściej słyszymy jako o czymś przeznaczonym dla zwykłych zjadaczy chleba.
Co prawda wysyłany obraz jest wręcz masakrowany przez kompresję, ale cała technologia działa. Coś takiego było dostępne dotąd głównie dla posiadaczy specjalnych telefonów satelitarnych, a tu proszę. Wystarczy mieć w kieszeni flagowy smartfon Huawei. Oczywiście są też inne warunki, by skorzystać z takich możliwości.
Brak zasięgu, a memeska i tak da się wysłać
Dyrektor Lee wyjaśnił, że funkcja przesyłania zdjęć opiera się na działaniu aplikacji Changlian, której twórcą jest chiński dostawca usług satelitarnych. Muszą się nią posługiwać zarówno nadawca, jak i odbiorca wiadomości. Wygląda to więc na coś, z czego skorzystają tylko Chińczycy.
Przedstawiciel Huawei podkreślił, że funkcja ta jest przeznaczona do użytku wyłącznie w sytuacjach awaryjnych. Jeśli przesłanie śmiesznego mema nie jest sytuacją awaryjną, to ja już nie wiem, co.