Minął miesiąc od oficjalnej prezentacji Huawei P40 Pro i jednocześnie od chwili, kiedy zaczęłam z niego korzystać. Była to ciekawa przygoda, pełna wzlotów i upadków. Po niej wiem jedno: życie ze smartfonem bez Google Mobile Services jest bardzo trudne i nie każdy może sobie pozwolić na takie eksperymenty.
Jak wygląda codzienność ze smartfonem bez usług Google?
Huawei P40 Pro to pierwszy smartfon bez usług Google, z którego przyszło mi korzystać na co dzień przez dłuższy czas. Przesiadając się na niego byłam przekonana, że będę cierpieć przez brak tego, co znane – sklepu Google Play i wszystkich zalet za nim idących. Pewna byłam jednego: brak obsługi Google Mobile Services to wyjście poza strefę komfortu.
Podczas konfiguracji telefonu zdecydowałam się na przeniesienie zawartości z P30 Pro na P40 Pro, przy okazji chcąc sprawdzić, jak przebiegnie cały proces, korzystając z szeroko reklamowanego przez Huawei narzędzia Phone Clone.
Przeniesione zostały wszystkie kontakty (o co w głównej mierze mi chodziło, bo nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez nich) oraz nie wszystkie, ale wybrane programy (bez aplikacji Google – wyjątek stanowiły Mapy Google i Tłumacz Google, obie aplikacje przeniosły się i działały bez problemu, nie wyrzucając żadnych błędów).
Programy, które się przeniosły, to: Instagram, Facebook, Messenger, Discord, SkyCash, Moje ING, Spotify, WhatsApp, Feedly, Booksy, 3DMark, Booking, Endomondo, Excel, LOT, Geekbench 4, AnTuTu, Wizz Air, Word, AndroBench, Shazam, PizzaPortal, Miles & More, Speedtest, Snapseed, Ryanair, Swarm, Chrome, a także te, które – jak się później okazało – nie działają: Revolut, Mój T-Mobile, Pyszne, Player, YT Studio, Costa Coffee Club.
Ograniczenia Huawei Mobile Services
W tak zwanym międzyczasie doinstalowałam trochę różnych aplikacji z plików .apk i tak sobie z tego P40 Pro korzystałam. Mam mnóstwo wniosków i spostrzeżeń, zatem pozwólcie, że po prostu wypunktuję najważniejsze, według mnie, ograniczenia Huawei Mobile Services:
- brak opcji płacenia telefonem przy pomocy Google Pay,
- brak możliwości logowania się za pomocą konta Google w usługach wszelakich,
- brak kontaktów, jeśli macie je zapisane na koncie Google i nie przeniesiecie ich z innego telefonu,
- brak opcji zalogowania się do konta Google w przeglądarce Chrome, co jest równoznaczne z brakiem zapisanych haseł, jeśli takowe przetrzymujecie w Chrome,
- brak dostępu do kalendarza Google – dostęp jest tylko z poziomu przeglądarki, gdzie wygląda, jakby nie był odświeżany od poprzedniego wieku (i pewnie tak jest). W teorii wydarzenia z kalendarza Google powinny się synchronizować po dodaniu konta Gmail do aplikacji poczty, ale tak się nie dzieje,
- brak powiadomień z Discorda i Twittera (być może przez to, że powiadomienia realizowane są przez GMS),
- po sklonowaniu z innego telefonu nie działają: Revolut, Mój T-Mobile, Pyszne, player, YT Studio, Costa Coffee Club (ponowne pobranie z pliku .apk nic nie zmienia),
- Booksy co kliknięcie wyświetla komunikat, że nie działa na urządzeniu bez Google Mobile Services, ale mimo to bez problemu udaje się zamówić wizytę u kosmetyczki czy fryzjera,
- aplikacja InPost, pomimo dostępności w AppGallery, nie działa (wyskakuje błąd o braku Google Mobile Services – to dopiero kuriozum!),
- nie można zamówić żadnego przejazdu z poziomu przeglądarki – Uber nie działa (wszystko jest OK do momentu zamówienia taksówki – wtedy wyskakuje błąd), FreeNow nie ma wersji przeglądarkowej, podobnie zresztą, jak Bolt. Po pobraniu z .apk Taxify (bolt), Uber Lite i FreeNow (myTaxi) nie działa w ogóle. W AppGallery znajdziemy jedynie ELE Taxi (drogie i dostępne jedynie w Warszawie),
- nie da się korzystać z Uber Eats w przeglądarce (pizzaportal, wolt, pyszne działają),
- żadna przeglądarka, poza Chrome, nie wyświetla miniaturek zdjęć na stronie dysku Google (Google Drive); nie udało mi się też w żaden sposób zmusić P40 Pro do przesyłania plików na dysk Google,
- aplikacja banku ING działa, ale nie przychodzą prośby o potwierdzenie transakcji, powiadomienia o nowych przelewach, etc. (działają jedynie powiadomienia SMS-owe),
- domyślną wyszukiwarką w przeglądarce Huawei jest Bing, który bardzo kiepsko radzi sobie na polskim rynku; polecam ustawienie strony startowej google.com,
- brak aplikacji wymusza korzystanie z wielu programów z poziomu przeglądarki – w tym pomaga dodawanie skrótów z przeglądarki na ekran domowy, co daje namiastkę aplikacji (aczkolwiek uruchamia się dłużej, bo za każdym razem musi się załadować od nowa),
- ostatnio w AppGallery pojawiła się aplikacja MoreApps, która pomaga wyszukiwać różne programy w formie podobnej do sklepu z aplikacjami i instalować je z zewnętrznych źródeł (najczęściej APK Pure). Można też pobrać aplikację APK Pure agregującą wszystkie aplikacje w formie plików .apk – wyszukuje się je podobnie jak w sklepie AppGallery czy Google Play. Rozwiązanie to trochę ułatwia eksperymentowanie z aplikacjami, ale nie rozwiązuje problemu.
Z dobrych wieści:
- najnowsza wersja Netfliksa (7.53.3) działa bez problemów (wcześniej nie było to możliwe – trzeba było instalować wersję sprzed wielu miesięcy, bez najnowszych „bajerów”),
- mapy HERE WeGo trafiły do AppGallery,
- zawartość AppGallery z tygodnia na tydzień się rozrasta – wciąż jednak jest dość ubogo (brakuje aplikacji taksówkarskich, Spotify, etc.).
Czas odpowiedzieć sobie na pytanie czy jesteśmy w stanie zmienić swoje nawyki (bo z tym u mnie np. wiązała się zmiana przeglądarki z Chrome na tą od Huawei czy ewentualne przejście z Google Drive na chmurę Huawei) i czy nie jest potrzebna nam do szczęścia możliwość korzystania z programów do zamawiania taksówek czy samego Revoluta.
Mnie do szczęścia brakuje też powiadomień z Discorda, który jest jednym z głównych narzędzi mojej pracy. Resztę, dość zaskakująco dla mnie, jestem w stanie jakoś zaakceptować, choć… nie jest to rozwiązanie ani komfortowe, ani satysfakcjonujące.
Zapytaliśmy przedstawicieli banków czy i kiedy planują wypuszczenie aplikacji dla AppGallery
Postanowiłam więc spróbować zainstalować GMS, by dopełnić mojego doświadczenia z P40 Pro. Niestety, dwie próby, które podjęłam, zakończyły się fiaskiem i stratą sporej ilości czasu – trzeciej próby nie podejmowałam, nie wystarczyło mi cierpliwości (w międzyczasie sięgnęłam nawet po czekoladę, co mi się ostatnio nie zdarza! ;)). Ale fakt, że mi nie udało się przejść przez wcale nie tak bardzo skomplikowany proces wgrywania GMS bez żadnych problemów po drodze oznacza, że laik może sobie z tym zdecydowanie nie poradzić.
Inna rzecz, że – zgodnie z doświadczeniami redakcyjnego kolegi Tomka – wgranie GMS nie powoduje pojawienia się powiadomień w Discordzie, czyli nie rozwiązuje jednego z ważniejszych dla mnie problemów.
Oczywiście powiecie, że moje problemy są moje i tylko moje, a innych mogą nie dotyczyć – jasne, pełna zgoda. Z tym, że znajdzie się na pewno sporo aplikacji, które albo nie będą działać, albo nie będą wyświetlać powiadomień, na których zależy użytkownikowi.
A teraz do rzeczy – czas na dalszą część recenzji. A żeby do niej przejść, najpierw pełna lista parametrów technicznych.
Spis treści:
1. Codzienność ze smartfonem bez usług Google? Ograniczenia Huawei Mobile Services
2. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie
Specyfikacja Huawei P40 Pro:
- wyświetlacz OLED 6,58” 2640×1200 pikseli, 90 Hz,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin 990 5G (2 x Cortex-A76 2,86 GHz + 2 x Cortex-A76 2,36 GHz + 4 x Cortex-A55 1,95 GHz) z Mali-G76,
- 8 GB RAM,
- Android 10 z EMUI 10,
- 256 GB pamięci wewnętrznej,
- aparat 50 Mpix f/1,9 OIS + ultraszerokokątny 40 Mpix f/1.8 + teleobiektyw 12 Mpix f/3.4 OIS + pomiar głębi 3D,
- aparat przedni: 32 Mpix f/2.2 + pomiar głębi,
- dual SIM (2 x nanoSIM lub nanoSIM + eSIM),
- slot kart nanoSD,
- 5G,
- NFC,
- WiFi 6 802.11a/b/g/n/ac/ax 2,4&5 GHz,
- Bluetooth 5.1 (z SBC, AAC, LDAC; bez aptX i aptX HD),
- GPS, AGPS, Glonass, BeiDou, Galileo, QZSS, NavIC,
- USB typu C (USB 3.1 Gen 1),
- akumulator o pojemności 4200 mAh,
- wymiary: 158,2 x 72,6 x 8,95 mm,
- waga: 209 g,
- IP68 (do 30 minut na głębokości 1,5 m).
Cena Huawei P40 Pro w momencie publikacji recenzji: 4299 złotych
Wielka wyspa na białej perle
W moje ręce trafiła wersja perłowa i muszę tu od razu stwierdzić, że według mnie jest najmniej urodziwa ze wszystkich. Niby się trochę mieni na niebiesko lub fioletowo w zależności od kąta padania światła i poziomu oświetlenia, ale nie robi przy tym szałowego wrażenia.
Według mnie dużo ciekawiej prezentuje się odsłona z matowym wykończeniem w kolorze szarym i nie ukrywam, że cieszy mnie trend stosowania matowości we flagowcach (Huawei zrobił to w P40 Pro, Xiaomi w Mi 10 Pro, a i w Honorze 30 Pro takowy zabieg ma miejsce). Wiadomo jednak, że nie zamierzam oceniać potencjału telefonu przez pryzmat jego koloru.
Perłowa wersja P40 Pro bardzo lubi zbierać odciski palców – już po dosłownie chwili użytkowania obudowa nie wygląda najlepiej. Z białą obudową ciekawie kontrastuje ciemna wysepka (a raczej wyspa) z aparatami, która jest duża i znacznie wystaje ponad poziom obudowy (i przy okazji też lubi zbierać wokół siebie drobinki kurzu). Przez nią telefon położony na jakiejkolwiek płaskiej powierzchni gibie się, a i można mieć obawy o ewentualne zarysowanie obiektywów (choć podczas testów nic takiego nie miało miejsca).
P40 Pro z racji zastosowania szkła jest dość śliski, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że większą tendencję do wyślizgiwania się z dłoni miał P30 Pro. Trzeba mimo wszystko jednak uważać, bo najnowszy flagowiec Huawei jest dość duży (158,2 x 72,6 x 8,95 mm), jak i ciężki (209 g). Bardziej poręczny jest Huawei P40, którego przetestował dla Was Tomek.
Co rzuca się po wzięciu Huawei P40 Pro do ręki, to wszechobecne szkło. W przeciwieństwie do innych smartfonów, tutaj szkło zachodzi zarówno na krawędzie boczne, jak również na górną i dolną. Nie oznacza to jednak, że cała ta szklana powierzchnia jest wyświetlaczem – ten kończy się wraz z rozpoczęciem krzywizny szkła.
A skoro już o wyświetlaczu mowa…
Nie ma tu co prawda odświeżania ekranu na poziomie 120 Hz (jak tegoroczne flagowce Samsunga, spośród których zdążyłam przetestować już Galaxy S20+ i Galaxy S20 Ultra), ale 90 Hz już tak i to jest bardzo dobra wiadomość. Znacznie wpływa na komfort użytkowania smartfona na co dzień – obraz jest płynniejszy i przyjemniejszy dla oka. Czy to wielka strata, że ekran nie ma odświeżania 120 Hz? Nie, a to dlatego, że różnica pomiędzy 90 a 120 Hz nie jest aż tak bardzo odczuwalna, jak ta pomiędzy 60 a 90 Hz.
Wyświetlacz ma przekątną 6,58” i rozdzielczość 2640 x 1200 pikseli, co daje nam zagęszczenie pikseli na cal wynoszące 441 ppi. Ostrość wyświetlanego obrazu stoi więc na dobrym, w zupełności wystarczającym poziomie (choć przy tej cenie urządzenia aż się prosi o QHD+, co oferują konkurenci). Jasność ekranu jest świetna, zarówno minimalna, jak i maksymalna (choć spotkałam się z opiniami, że wcale nie jest tak kolorowo, w moim egzemplarzu nie było na co narzekać). Bardzo dobrze też działa czujnik oświetlenia, odpowiadający za automatyczną regulację jasności.
Poza rozdzielczością Full HD+ ekranowi P40 Pro nie można za wiele zarzucić. Wyświetlane kolory (w tym czerń) są rewelacyjne, kąty widzenia podobnie. Nie ma też problemów z reakcją ekranu na dotyk – wszystkie interakcje są odpowiednio odczytywane.
Duże zakrzywienie ekranu powoduje pojawianie się sporej ilości refleksów na krawędziach, co nie każdemu będzie pasowało. Jeśli natomiast chodzi o ewentualne przypadkowe klikanie czegoś wewnętrzną stroną dłoni – nie miałam takich sytuacji.
Problematyczne jest jedynie “wyciąganie” treści od lewej lub prawej krawędzi, np. listy członków redakcji na Discordzie, gdy włączoną mam obsługę telefonu gestami a nie dolnymi przyciskami systemowymi – wtedy system chce cofać zamiast wykonać żądane przeze mnie polecenie. Ale to trudno zaliczać do wad systemu – to po prostu cecha zakrzywionego ekranu w połączeniu z gestami.
W ustawieniach ekranu nie znajdziemy niczego nowego. Jest tryb kolorów i opcja zmiany temperatury barwowej, ochrona wzroku (filtr światła niebieskiego), tryb ciemny, możliwość zmiany częstotliwości odświeżania ekranu (90 lub 60 Hz), tryb prosty oraz Zawsze na ekranie (czyli Always on Display).
Działanie, oprogramowanie
Ośmiordzeniowy procesor Kirin 990 5G z Mali-G76 w połączeniu z 8 GB RAM i Androidem 10 z EMUI 10, radzi sobie fenomenalnie. Serio – brak usług Google i wszelkich procesów działających w tle wyszedł P40 Pro (pod tym względem!) na dobre. Testowany smartfon jest jednym z najszybciej działających smartfonów, jakie aktualnie można kupić, pomimo wcale nie najwyższego wyniku uzyskanego w AnTuTu – 464519 (dla porównania, Galaxy S20+: 492053).
Benchmarki:
AnTuTu: 464519
Geekbench 5:
single core: 752
multi core: 2912
Oprogramowanie Huawei już doskonale znacie, dlatego, by zbędnie nie przedłużać tej – i tak już strasznie długiej kobyły – pominę temat samego EMUI i przejdę dalej.
Zaplecze komunikacyjne obejmuje NFC (bez obsługi płatności Google Pay; Huawei obiecuje wdrożenie Huawei Pay najpóźniej w przyszłym roku), WiFi 6, Bluetooth 5.1, GPS oraz 5G (oczywiście ze wsteczną kompatybilnością z LTE). Wszystkie moduły działają bez zarzutu i podczas testów nie sprawiały trudności. Jak opisywałam wyżej, Mapy Google również działają, natomiast bezpośrednio z AppGallery można pobrać np. HERE WeGo (moje ulubione od zawsze mapy offline podczas wyjazdów zagranicznych) czy MAPS ME.
Żeby nie popełnić tego błędu, co przy Galaxy S20+, gdzie o tym zapomniałam wspomnieć i słusznie mi to wytknęliście w komentarzach, od razu wspominam, że Huawei P40 Pro obsługuje eSIM, co oznacza, że można jednocześnie mieć dwa numery telefonów (realizowane przez eSIM i zwykłą nanoSIM) i rozszerzyć pamięć wewnętrzną dzięki slotowi kart nanoSD (autorski standard Huawei).
Jeśli jednak ktoś nie ma możliwości skorzystania z eSIM (bo opcja ta dostępna jest jedynie w Orange), może mieć dwie karty nanoSIM w telefonie – wtedy jednak trzeba się pożegnać z kartą pamięci.
Pamięci wewnętrznej jest 256 GB i jest to szybka pamięć UFS 3.0. Test w Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 1769,58 MB/s,
- szybkość ciągłego zapisu danych: 398,54 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 217,13 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 258,02 MB/s.
Spis treści:
1. Codzienność ze smartfonem bez usług Google? Ograniczenia Huawei Mobile Services
2. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie
Audio
Kuba na temat jakości dźwięku w Huawei P40 Pro wypowiada się dość jednoznacznie:
Huawei w obecnej sytuacji musi górować nad konkurencją za pomocą zastosowanych technologii w swoich smartfonach, ale pod względem dźwięku się nie popisał. Głównym grzechem projektantów jest to, że umieścili we flagowym modelu tylko jeden głośnik. Mono w telefonie za 4299 zł to ruch… poniżej krytyki.
Ale skupmy się na samej jakości dźwięku. Nad wszystkim górują wysokie tony, środek jako tako, basu brak. Dźwięk jest donośny, ale przez dziwne ustanowienia głośnika na najwyższych ustawieniach muzyka po prostu drażni.
3.5 mm jacka audio brak. Bluetooth nie wspiera aptX ani aptX HD.
Biometryka
Skaner odcisków palców najczęściej nie ma szans z rozpoznawaniem twarzy, które po prostu jest tak szybkie, że nawet nie zdążę sięgnąć do czytnika linii papilarnych, a ekran już jest odblokowany. Jeśli jednak korzystamy z samego czytnika, on również nie pozostawia powodów do niezadowolenia – jest szybki i skuteczny, myli się jedynie w sytuacjach standardowych (jak np. mokry palec).
Z bardzo dobrej strony pokazało się rozpoznawanie twarzy, realizowane przez kamerę 3D ToF w połączeniu z czujnikiem IR (podobnie, jak Face ID w iPhone X). To właśnie dzięki temu Face Unlock w Huawei P40 Pro działa błyskawicznie nawet wtedy, gdy panują bardzo niesprzyjające warunki oświetleniowe – w pełnej ciemności również. Za to ogromny plus.
Czas pracy Huawei P40 Pro
Na samym LTE akumulator Huawei P40 Pro nie pokazuje pazurów. Przy jasności ekranu ustawionej na ok. połowę skali, pozwala osiągnąć 4,5-5 godzin pracy na ekranie (SoT). Jeśli jednak zdarzy nam się dzień w trasie lub tak zwana #loggiaoffice, gdzie wyświetlacz musi mieć ustawioną jasność maksymalną, telefon potrafi się rozładować po nieco ponad 3 godzinach. ALE.
Prawdziwe oblicze ogniwo o pojemności 4200 mAh w P40 Pro odkrywa przed nami, gdy przełączymy się na WiFi. Weekendami udawało mi się uzyskać dwa dni pracy z dala od ładowarki, z czego 7 godzin SoT. Przy bardziej intensywnym użytkowaniu trudno jest rozładować smartfon w jeden dzień (pod koniec dnia zostaje jeszcze ok. 40% baterii), a jeśli już się to uda, to z 8,5-9 godzinami SoT. To naprawdę dobre wyniki.
Ładowanie P40 Pro dołączoną do zestawu 40-Watową ładowarką trwa zaledwie godzinę. Do naszej dyspozycji jest też ładowanie indukcyjne – 27-Watowe.
Aparat
Moduł z aparatami w Huawei P40 Pro jest duży i wystaje ponad obudowę nie bez powodu – w głównej matrycy zastosowano największy sensor wśród smartfonów – o wielkości aż 1/1,28”. Konkretnie mamy taki zestaw obiektywów:
- główny 50 Mpix f/1,9 OIS,
- ultraszerokokątny 40 Mpix f/1.8,
- teleobiektyw 12 Mpix f/3.4 OIS, maks. 50-krotny zoom cyfrowy,
- 3D ToF.
Od czego by tu zacząć… Huawei P40 Pro pod względem możliwości fotograficznych jest maksymalnie wszechstronny i jeśli ktoś szuka smartfona do zdjęć, to to powinien być model jego pierwszego wyboru – gdyby tylko miał usługi Google… lub jeśli ich nie potrzebuje (znam takie przypadki – a konkretnie jeden). Aktualnie jest to smartfon, który po prostu warto rozważyć, znając jego ograniczenia software’owe.
Zdjęcia z głównego obiektywu są pełne detali, szczegółowe, plastyczne i z niezłą rozpiętością tonalną. Do tego dochodzi ładny efekt bokeh i mamy fotografie bardzo przyjemne dla oka.
Co z zoomem? Podobnie, jak w przypadku P30 Pro, także i tu maksymalnie mamy 50-krotny zoom. Z tą jednak różnicą, że w nowym modelu mamy dużo wyższą szczegółowość i ostrość fotografii. A, i oczywiście jest “tryb księżycowy”, dzięki czemu udało mi się uchwycić ładną fotkę księżyca – zdjęcie robione było z ręki, bez żadnego statywu.
Co ciekawe, niezależnie od użytego obiektywu oraz -krotności zoomu, mając włączoną sztuczną inteligencję, robiąc dwa zdjęcia z rzędu (bez wyłączania AI w międzyczasie) można uzyskać zupełnie różne rezultaty, choć to bardzo losowe i zdarza się raz na kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt prób. Przykład? Proszę:
Ultraszeroki kąt nie jest już wcale aż tak ultra, jak mogłoby się wydawać (i automatycznie zmienia proporcje zdjęć z 4:3 na 3:2). Wystarczy porównać zdjęcia robione za pomocą P40 Pro do zeszłorocznego modelu, tj. P30 Pro, by wyszło szydło z worka.
Co ciekawe, jest to dość podejrzane, bo Huawei nigdzie nie podaje, jaki konkretnie kąt widzenia oferuje ultraszerokokątna soczewka. A żeby było jeszcze ciekawiej, w trybie nocnym kąt ten jeszcze się zawęża. Inna rzecz, że ultraszeroki kąt w P40 Pro charakteryzuje się największą wartością przysłony spośród wszystkich smartfonów dostępnych na rynku – f/1.8 (w P30 Pro było f/2.2).
Jedna rzecz warta zauważenia – zdjęcia z głównego obiektywu charakteryzują się zupełnie innym odwzorowaniem kolorów niż z ultraszerokokątnego. Co ciekawe, odnoszę wrażenie, że te szerokie są bliższe rzeczywistości.
Nagrywanie wideo – tutaj Huawei nieco odstaje od Samsunga czy nawet Xiaomi. Podczas gdy konkurencja zaczęła swoją przygodę z nagrywaniem w jakości 8K, Huawei kurczowo trzyma się 4K. Ale nie twierdzę wcale, że to źle, bo wreszcie robi to naprawdę dobrze. O ile w przypadku P30 Pro można było się przyczepić do różnych kwestii, tak tutaj zarówno szczegółowość stoi na dobrym poziomie, jak i stabilizacja. I wreszcie jest możliwość nagrywania w 4K w 60 fps.
Jednocześnie jestem niepocieszona, bo Huawei podczas prezentacji P40 Pro zapowiadał funkcję Golden Snap, która między innymi pozwala na usuwanie przechodniów za pomocą AI. Niestety, stosowna aktualizacja wprowadzająca ją do P40 Pro wciąż się nie pojawiła, więc nie miałam okazji zobaczyć, jak sprawdza się w rzeczywistości.
Aparat przedni ma 32 Mpix f/2.2 i muszę przyznać, że zdjęcia wykonywane przy jego pomocy mogą się podobać – zwłaszcza z rozmytym tłem i delikatnie włączonym upiększaniem twarzy (ładnie odchudza ;)).
Podsumowanie
Bardzo długo, wierzcie mi, baaardzo długo rozmyślałam nad tym, jak podsumować mój miesiąc z Huawei P40 Pro. Ostatecznie doszłam do wniosku, którego jestem bardzo pewna, że smartfon ten trzeba oceniać dwojako – przez pryzmat samego urządzenia oraz software’u. I tak też postanowiłam zrobić.
Jeśli chodzi o kwestię hardware’u, na minus zdecydowanie bardzo kiepski głośnik mono (niewiele zmieniło się pod tym względem w stosunku do P30 Pro), ekran HD+ (w tej cenie brak QHD+ rzuca się w oczy), zastosowanie autorskiego standardu kart pamięci nanoSD i brak 3.5 mm jacka audio. Z innych rzeczy trzeba pamiętać o braku opcji płatności zbliżeniowych (dopóki nie zadebiutuje Huawei Pay nie ma co o nich marzyć), zakrzywionym szkle zachodzącym na wszystkie krawędzie, co przekłada się na liczne refleksy świetlne praktycznie cały czas, sporą wagę telefonu, jak również wystający ponad obudowę moduł aparatu.
Pozytywy? Jest ich dużo i są naprawdę istotne: ekran 90 Hz, aparat, działanie, czas pracy (oraz bardzo szybka możliwość uzupełnienia energii), rozpoznawanie twarzy, czytnik linii papilarnych, ilość pamięci, design, odporniość potwierdzona certyfikatem IP68 – pod każdym z tych aspektów Huawei P40 Pro pokazał się ze świetnej strony.
Zatem jeśli pod uwagę bierzemy warstwę sprzętową, Huawei P40 Pro zdecydowanie jest wart rozważenia (choć np. droższy o zaledwie 100 złotych Samsung Galaxy S20+ ma głośniki stereo i ekran QHD+ o odświeżaniu 120 Hz i oczywiście usługi Google). W przypadku P40 pojawia się właśnie ten mały, ale jakże istotny szkopuł – brak Google Mobile Services, który… jest bardzo problematyczny.
Z jednej strony znajdzie się sporo osób, które będą chciały kombinować i instalować aplikacje (lub nawet całego GMS) na własną rękę i nie będzie to stanowiło dla nich problemu (zwłaszcza, że Huawei nie będzie brało ingerencji w oprogramowanie pod uwagę podczas ewentualnej reklamacji).
Z drugiej jednak będzie gros użytkowników mocno nieświadomych tego, z czym się je sklep z aplikacjami AppGallery i obecność Huawei Mobile Services zamiast Google Mobile Services. Czy będzie im się chciało “bawić” w doinstalowywanie aplikacji na własną rękę? Czy nie uznają tego za zbyt wymagające z ich strony?
Głośno myślę i mam wątpliwości.
Spis treści:
1. Codzienność ze smartfonem bez usług Google? Ograniczenia Huawei Mobile Services
2. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie