Specyfikacja Huawei P40 Pro:
- wyświetlacz OLED 6,58” 2640×1200 pikseli, 90 Hz,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin 990 5G (2 x Cortex-A76 2,86 GHz + 2 x Cortex-A76 2,36 GHz + 4 x Cortex-A55 1,95 GHz) z Mali-G76,
- 8 GB RAM,
- Android 10 z EMUI 10,
- 256 GB pamięci wewnętrznej,
- aparat 50 Mpix f/1,9 OIS + ultraszerokokątny 40 Mpix f/1.8 + teleobiektyw 12 Mpix f/3.4 OIS + pomiar głębi 3D,
- aparat przedni: 32 Mpix f/2.2 + pomiar głębi,
- dual SIM (2 x nanoSIM lub nanoSIM + eSIM),
- slot kart nanoSD,
- 5G,
- NFC,
- WiFi 6 802.11a/b/g/n/ac/ax 2,4&5 GHz,
- Bluetooth 5.1 (z SBC, AAC, LDAC; bez aptX i aptX HD),
- GPS, AGPS, Glonass, BeiDou, Galileo, QZSS, NavIC,
- USB typu C (USB 3.1 Gen 1),
- akumulator o pojemności 4200 mAh,
- wymiary: 158,2 x 72,6 x 8,95 mm,
- waga: 209 g,
- IP68 (do 30 minut na głębokości 1,5 m).
Cena Huawei P40 Pro w momencie publikacji recenzji: 4299 złotych
Wielka wyspa na białej perle
W moje ręce trafiła wersja perłowa i muszę tu od razu stwierdzić, że według mnie jest najmniej urodziwa ze wszystkich. Niby się trochę mieni na niebiesko lub fioletowo w zależności od kąta padania światła i poziomu oświetlenia, ale nie robi przy tym szałowego wrażenia.
Według mnie dużo ciekawiej prezentuje się odsłona z matowym wykończeniem w kolorze szarym i nie ukrywam, że cieszy mnie trend stosowania matowości we flagowcach (Huawei zrobił to w P40 Pro, Xiaomi w Mi 10 Pro, a i w Honorze 30 Pro takowy zabieg ma miejsce). Wiadomo jednak, że nie zamierzam oceniać potencjału telefonu przez pryzmat jego koloru.
Perłowa wersja P40 Pro bardzo lubi zbierać odciski palców – już po dosłownie chwili użytkowania obudowa nie wygląda najlepiej. Z białą obudową ciekawie kontrastuje ciemna wysepka (a raczej wyspa) z aparatami, która jest duża i znacznie wystaje ponad poziom obudowy (i przy okazji też lubi zbierać wokół siebie drobinki kurzu). Przez nią telefon położony na jakiejkolwiek płaskiej powierzchni gibie się, a i można mieć obawy o ewentualne zarysowanie obiektywów (choć podczas testów nic takiego nie miało miejsca).
P40 Pro z racji zastosowania szkła jest dość śliski, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że większą tendencję do wyślizgiwania się z dłoni miał P30 Pro. Trzeba mimo wszystko jednak uważać, bo najnowszy flagowiec Huawei jest dość duży (158,2 x 72,6 x 8,95 mm), jak i ciężki (209 g). Bardziej poręczny jest Huawei P40, którego przetestował dla Was Tomek.
Co rzuca się po wzięciu Huawei P40 Pro do ręki, to wszechobecne szkło. W przeciwieństwie do innych smartfonów, tutaj szkło zachodzi zarówno na krawędzie boczne, jak również na górną i dolną. Nie oznacza to jednak, że cała ta szklana powierzchnia jest wyświetlaczem – ten kończy się wraz z rozpoczęciem krzywizny szkła.
A skoro już o wyświetlaczu mowa…
Nie ma tu co prawda odświeżania ekranu na poziomie 120 Hz (jak tegoroczne flagowce Samsunga, spośród których zdążyłam przetestować już Galaxy S20+ i Galaxy S20 Ultra), ale 90 Hz już tak i to jest bardzo dobra wiadomość. Znacznie wpływa na komfort użytkowania smartfona na co dzień – obraz jest płynniejszy i przyjemniejszy dla oka. Czy to wielka strata, że ekran nie ma odświeżania 120 Hz? Nie, a to dlatego, że różnica pomiędzy 90 a 120 Hz nie jest aż tak bardzo odczuwalna, jak ta pomiędzy 60 a 90 Hz.
Wyświetlacz ma przekątną 6,58” i rozdzielczość 2640 x 1200 pikseli, co daje nam zagęszczenie pikseli na cal wynoszące 441 ppi. Ostrość wyświetlanego obrazu stoi więc na dobrym, w zupełności wystarczającym poziomie (choć przy tej cenie urządzenia aż się prosi o QHD+, co oferują konkurenci). Jasność ekranu jest świetna, zarówno minimalna, jak i maksymalna (choć spotkałam się z opiniami, że wcale nie jest tak kolorowo, w moim egzemplarzu nie było na co narzekać). Bardzo dobrze też działa czujnik oświetlenia, odpowiadający za automatyczną regulację jasności.
Poza rozdzielczością Full HD+ ekranowi P40 Pro nie można za wiele zarzucić. Wyświetlane kolory (w tym czerń) są rewelacyjne, kąty widzenia podobnie. Nie ma też problemów z reakcją ekranu na dotyk – wszystkie interakcje są odpowiednio odczytywane.
Duże zakrzywienie ekranu powoduje pojawianie się sporej ilości refleksów na krawędziach, co nie każdemu będzie pasowało. Jeśli natomiast chodzi o ewentualne przypadkowe klikanie czegoś wewnętrzną stroną dłoni – nie miałam takich sytuacji.
Problematyczne jest jedynie “wyciąganie” treści od lewej lub prawej krawędzi, np. listy członków redakcji na Discordzie, gdy włączoną mam obsługę telefonu gestami a nie dolnymi przyciskami systemowymi – wtedy system chce cofać zamiast wykonać żądane przeze mnie polecenie. Ale to trudno zaliczać do wad systemu – to po prostu cecha zakrzywionego ekranu w połączeniu z gestami.
W ustawieniach ekranu nie znajdziemy niczego nowego. Jest tryb kolorów i opcja zmiany temperatury barwowej, ochrona wzroku (filtr światła niebieskiego), tryb ciemny, możliwość zmiany częstotliwości odświeżania ekranu (90 lub 60 Hz), tryb prosty oraz Zawsze na ekranie (czyli Always on Display).
Działanie, oprogramowanie
Ośmiordzeniowy procesor Kirin 990 5G z Mali-G76 w połączeniu z 8 GB RAM i Androidem 10 z EMUI 10, radzi sobie fenomenalnie. Serio – brak usług Google i wszelkich procesów działających w tle wyszedł P40 Pro (pod tym względem!) na dobre. Testowany smartfon jest jednym z najszybciej działających smartfonów, jakie aktualnie można kupić, pomimo wcale nie najwyższego wyniku uzyskanego w AnTuTu – 464519 (dla porównania, Galaxy S20+: 492053).
Benchmarki:
AnTuTu: 464519
Geekbench 5:
single core: 752
multi core: 2912
Oprogramowanie Huawei już doskonale znacie, dlatego, by zbędnie nie przedłużać tej – i tak już strasznie długiej kobyły – pominę temat samego EMUI i przejdę dalej.
Zaplecze komunikacyjne obejmuje NFC (bez obsługi płatności Google Pay; Huawei obiecuje wdrożenie Huawei Pay najpóźniej w przyszłym roku), WiFi 6, Bluetooth 5.1, GPS oraz 5G (oczywiście ze wsteczną kompatybilnością z LTE). Wszystkie moduły działają bez zarzutu i podczas testów nie sprawiały trudności. Jak opisywałam wyżej, Mapy Google również działają, natomiast bezpośrednio z AppGallery można pobrać np. HERE WeGo (moje ulubione od zawsze mapy offline podczas wyjazdów zagranicznych) czy MAPS ME.
Żeby nie popełnić tego błędu, co przy Galaxy S20+, gdzie o tym zapomniałam wspomnieć i słusznie mi to wytknęliście w komentarzach, od razu wspominam, że Huawei P40 Pro obsługuje eSIM, co oznacza, że można jednocześnie mieć dwa numery telefonów (realizowane przez eSIM i zwykłą nanoSIM) i rozszerzyć pamięć wewnętrzną dzięki slotowi kart nanoSD (autorski standard Huawei).
Jeśli jednak ktoś nie ma możliwości skorzystania z eSIM (bo opcja ta dostępna jest jedynie w Orange), może mieć dwie karty nanoSIM w telefonie – wtedy jednak trzeba się pożegnać z kartą pamięci.
Pamięci wewnętrznej jest 256 GB i jest to szybka pamięć UFS 3.0. Test w Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 1769,58 MB/s,
- szybkość ciągłego zapisu danych: 398,54 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 217,13 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 258,02 MB/s.
Spis treści:
1. Codzienność ze smartfonem bez usług Google? Ograniczenia Huawei Mobile Services
2. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie