Huawei Matebook X Pro to trzeci notebook tego producenta, jaki mam możliwość testować w ciągu ostatniego pół roku. I tak, jak oczywistym jest, że laptopy z jednej serii są do siebie raczej podobne, tak podobieństwo jest zwykle nieco mniej prawdopodobne, jeśli spróbujemy porównać najtańsze i najdroższe maszyny producenta. Tymczasem wyjmując Matebooka X Pro z pudełka miałem ochotę powtórzyć słynne słowa ze skeczu Monty Pythona:
Doktorze, mam takie straszne uczucie déjà vu
I nie bez powodu, gdyż – gdyby nie inny kolor i rozmiar – to najnowszy Matebook X Pro 2021 byłby na pierwszy rzut oka właściwie nie do odróżnienia od Matebooka D 16, którego omawiałem nie tak dawno. Oczywiście to nie tak, że różnic nie ma – są i to niemałe, jednak wymagają chwili uwagi. Inny jest garnitur portów, dotykowy ekran ma inne proporcje i różni się błyszczącą ochronną szybą, inaczej zamontowane są głośniki. Jednak to dalej stary, dobry Matebook, o smukłej, eleganckiej i pozbawionej ekstrawagancji obudowie
To oczywiście rzecz gustu, lecz mnie się wzornictwo kolejnych MateBooków podoba i trzymanie się sprawdzonego rozwiązania traktowałbym jako zaletę. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że nie każdemu taka unifikacja będzie odpowiadać, zwłaszcza że powielane są nie tylko zalety, ale także wady. Ale o tym później, a teraz zajrzyjmy pod maskę.
Pod maską
- procesor: Intel Core i7-1165G7 – czterordzeniowy, ośmiowątkowy, o zegarze nominalnym 2,8 GHz z funkcją Turbo Boost (maks. 4,7 GHz) oraz 12 MiB smart cache (TDP 28 W),
- ekran główny: 13,9”, 259 ppi, dotykowy 10-punktowy, LTPS, 3000 x 2000, o proporcjach 3:2, 100% przestrzeni barwnej sRGB, kontrast 1500:1, 450 nit, STB 91%,
- karta graficzna: zintegrowana Intel Iris Xe,
- pamięć operacyjna: 16 GB pamięci LPDDR4x 4266 MHz,
- dysk: 1 TB SSD PCIe x4 NVMe,
- łączność: Bluetooth 5.1, WiFi6 (801.11ax, MIMO 2×2),
- złącza: 2 x USB 3.2 Gen 1 typu A, 2x USB 3.2 Gen 2 typu C (wraz z DisplayPort Alt 1.4 4K@120 Hz), gniazdo audio jack 3,5 combo,
- akumulator: litowo-polimerowy 56 Wh, zasilacz Power Delivery 65 W,
- waga: 1,3 kg.
Huawei Matebook X Pro 2021 w testowanej konfiguracji kosztuje około 8499 złotych.
To, co najlepsze – ekran
Niewątpliwie najprzyjemniejszym elementem nowego Matebooka X Pro 2021 jest ekran i to on najbardziej wyróżnia serię X Pro od niższych modeli. Wysoka rozdzielczość 3000 x 2000 punktów oraz idące za tym proporcje 3:2 czynią go ciekawą (można by rzec: naturalną) propozycją dla osób zajmujących się fotografią. Ekran jest dotykowy, obsługuje 10-punktowy multitouch i w konsekwencji jest błyszczący, co nie każdemu będzie odpowiadać.
Na szczęście podświetlenie cechuje się stosunkowo wysoką jasnością (wg danych producenta 450 nit), więc mimo połysku ekran pozostaje w miarę czytelny również w silnym oświetleniu – sprawdziłem to zabierając maszynę w teren i próbując jej używać w pełnym, wiosennym słońcu.
Jak przystało na maszynę z górnej półki, w Matebook X Pro 2021 odwzorowanie kolorów stoi na dobrym poziomie – producent deklaruje 100% zgodności z przestrzenią barwną sRGB. Prowizoryczne sprawdzenie temperatury barwowej bieli wskazało na niemal idealną zgodność ze wzorcowymi 6500 K, a tablice kontrolne nie wykazały żadnych nieprawidłowości, jeśli chodzi o kalibrację. Także porównanie z użytkowanym przeze mnie monitorem nie pozwala zauważyć na zdjęciach żadnych różnic w odwzorowaniu kolorów.
Użyteczny zakres jasności podświetlenia znajduje się w przedziale 20-100%, a regulacja tradycyjnie działa bez użycia techniki PWM, ekran zatem nie migocze przy niższych jasnościach i nie męczy oczu.
Porty
Huawei Matebook X Pro 2021 ma typowy dla maszyn tego producenta rozkład portów na obu bokach maszyny. Po lewej znalazły się dwa gniazda Thunderbolt, zgodne także z USB 3.2 (niestety, Huawei nie precyzuje, jaką mają maksymalną przepustowość w tym trybie) oraz pracujące jako wyjścia obrazu Display Port Alternate (4K@120 Hz) i zasilania Power Delivery. Obok zostało jeszcze dość miejsca na mini-jacka audio.
Prawa strona maszyny to już tylko pojedynczy port USB-A typu 3.2 – nie ma co narzekać, dobrze, że jest – wciąż niektóre akcesoria wymagają takiego gniazda.
Łączność bezprzewodowa to Bluetooth 5.1 (działa bezproblemowo) oraz karta bezprzewodowa WiFi 6 Intel AX201 2×2, która po połączeniu z Funboxem 6 pozwoliła na maksymalne wykorzystanie posiadanego przeze mnie łącza (1000/300 mbps) i niezakłóconą pracę w całym mieszkaniu.
Audio
Za reprodukcję dźwięku w Matebooku X Pro 2021 odpowiada para głośników stereo, umieszczona obok klawiatury w układzie bardzo podobnym do zastosowanego w Matebooku D 16, jednak znacznie bardziej estetycznie ukryta, gdyż maskownice nie wyróżniają się z obudowy niczym, poza delikatną perforacją.
Maleńkie przetworniki wspomagane są, podobnie jak w innych maszynach Huawei, oprogramowaniem Nahimic, poprawiającym reprodukcję skrajnych części pasma i przestrzenność. Bez niego dźwięk jest pozbawiony basu i z raczej przeciętnie odwzorowanymi wysokimi tonami, lecz gra jednak wyraźnie lepiej niż Matebook D 16 z wyłączonym poprawianiem dźwięku.
Po włączeniu Nahimic dźwięk staje się pełniejszy, wysoka część pasma zaczyna brzmieć w miarę poprawnie i zauważalne stają się niskie tony – także i tu efekt jest lepszy niż w Matebooku D 16. Wspominam o tym specjalnie, gdyż temat ten wywołał spore kontrowersje w komentarzach pod recenzją tego ostatniego i warto, byśmy mieli jasność.
Najlepiej Matebook X Pro 2021 gra oczywiście, gdy podłączymy doń słuchawki – jeśli nie będą to najtańsze pchełki, warto wtedy pamiętać o wyłączeniu poprawiaczy Nahimic – dość mocno zniekształcają dźwięk. Jeśli brak nam wtedy przestrzenności znacznie lepiej spiszą się będące częścią Windows systemy Sonic Audio czy (płatne) Dolby ATMOS for Headphones lub DTS Headphones:X.
Klawiatura i touchpad
Zarówno klawiatura, jak i touchpad, zdają się być identyczne, jak we wcześniejszych wariantach Matebooka X Pro oraz w modelu Matebook 14 2020 – w każdym razie powielają ich zalety i wady. Mechanizm klawiatury pracuje bez zarzutu, z wyczuwalnym skokiem (około 1 mm), pełnowymiarowe klawisze mają odstępy wystarczające do wygodnego pisania bezwzrokowego. Klawisz Fn jest dwustanowy, może modyfikować działanie bloku funkcyjnego na chwilę (Fn+klawisz) lub w sposób trwały (samo Fn), sygnalizowany zapaleniem lampki w klawiszu. Same klawisze funkcyjne są pomniejszone w stosunku do głównych i domyślnie mają aktywne funkcje sterujące. Tyle, jeśli chodzi o zalety.
W ramach powielania wad poprzednich modeli pomiędzy F6 a F7 ukryta jest unoszona pod kątem ~40° do góry kamera internetowa o powalającej rozdzielczości 720p i o kącie widzenia uwydatniającym wady nawet u posągów Michała Anioła. Także podświetlenie klawiatury pracuje w znanych już z innych modeli trzech trybach: za ciemny, ciemny jak cholera i wyłączony.
Touchpada nie mam powodu krytykować – jest wystarczająco duży i pracuje precyzyjnie. Płytka jest jednolita, dolna część tradycyjnie wydzielona jest na przyciski, lecz jak zwykle działają też naciśnięcia w dowolnym punkcie jednym lub dwoma palcami. W ramach tradycji tag NFC umieszczony jest właśnie pod touchpadem.
Wydajność
Testowane przeze mnie w ostatnim okresie urządzenia z rodziny Matebook były co do jednego wyposażone w sześciordzeniowe procesory AMD. Tym bardziej byłem ciekawy, jak prezentuje się w tym kontekście 11. generacja procesorów Intela. Matebook X Pro 2021 jest wyposażony w procesor Intel Core i7-1165G7, który jest jednostką wykonaną w większym wymiarze technologicznym, ma cztery rdzenie, obsługujące po dwa wątki każdy i zintegrowaną grafikę Iris Xe. Co dokładnie mamy w środku?
Testy wydajności zacząłem od symulującego typowy zestaw zadań benchmarka PC Mark.
4719 punktów w teście PCMark Office to wynik jedynie minimalnie niższy niż w Matebooku 14 2020, co przy dwóch rdzeniach mniej wygląda co najmniej nieźle.
Wyniki testów 3DMark także prezentują się zacnie – Matebook X Pro osiąga 1470 punktów w teście TimeSpy i 4024 w teście FireStrike – to dużo, jak na grafikę zintegrowaną. Są przy tym wyraźnie lepsze niż Radeona Vegi z Matebooka 14 2020 i zarazem wyższe, niż osiągnął niż GeForce MX250 z Matebooka 13 2020, którego testował we wrześniu 2020 roku Tomek.
W praktyce, mimo wyników Matebook X Pro, do gier nadaje się słabo – podwyższona rozdzielczość ekranu przy relatywnie słabym GPU powoduje, że nawet mało wymagające produkcje z grafiką 3D się duszą. Oczywiście zawsze pozostają serwisy streamingowe w rodzaju Stadii, GeForce Now czy xCloud.
Ze względu na różnicę w wersji testu Cinebench nie mogłem porównać Matebooka X Pro 2021 z Matebookiem 14 2020 – lecz niedawno testowałem także wyposażonego w identycznego Ryzena model Matebook D 16. Jak wypadło porównanie? Matebook X osiągnął 4103 punkty w pracy wielordzeniowej i 1135 dla jednego rdzenia. Jak z tego wynika, pojedynczy rdzeń w procesorze Intela wypada niemal identycznie jak w AMD, lecz skalowanie się testu wypada znacznie lepiej dla tego drugiego i Intel osiąga w maksimum zaledwie 50% wyniku konkurenta.
W teście V-Ray Matebook X Pro osiągnął wynik 3089 vsamples i 53 vpaths – także i tutaj Intel musiał niestety uznać wyższość procesorów AMD z tańszych maszyn.
Oczywiście oglądając wyniki Cinebencha i V-Raya trzeba mieć na uwadze, że maszyny tego typu zasadniczo nie są przeznaczone do tego rodzaju prac i funkcjonują tu raczej wyłącznie awaryjnie. W bardziej typowych zastosowaniach związanych z obrazowaniem (obróbka foto w PS/Lightroomie/Capture One Pro) Matebook X Pro mimo nieco niższych wyników w testach syntetycznych spisuje się należycie, punktując za to doskonałym ekranem.
A jak wygląda wydajność podsystemu dyskowego?
Matebook X Pro w wersji, którą otrzymałem do testów, wyposażony jest w dysk Kioxia XG6 (lub jak kto woli Toshiba) o pojemności 1 TB. Wyniki odczytu zarówno w CrystalDiskMark, jak i ATTO Disk Benchmark, są bardzo dobre i zbliżone do siebie. Niestety, nie można tego powiedzieć o wydajności w zapisach – CDM pokazuje wartości dwukrotnie wyższe (i zarazem bardziej zbliżone do deklaracji producenta) niż ATTO.
Oprogramowanie
Wraz z Matebookiem X Pro 2021 otrzymujemy preinstalowany system Windows 10 Pro w wersji 20H2. Oprogramowanie jest całkowicie pozbawione zbędnego bloatu, jedyne dodatki to znany z innych maszyn Huawei PC Manager, Huawei Share (niezbędny do działania tej funkcji tag jest umieszczony pod touchpadem) i dodatki wspomagające obsługę ekranu dotykowego. Nie pozostaje mi nic innego niż docenić tę politykę producenta, gdyż konieczność czyszczenia systemu ze śmieci po jego pierwszym uruchomieniu nieodmiennie mnie irytuje.
W stosunku do wcześniej testowanych maszyn nie znajdziemy w Matebooku X Pro 2021 trybu wydajności, uruchamianego po podłączeniu do zasilania klawiszami Fn+P. Nie żeby wiele od razu dawał – przeważnie różnica i tak była niezauważalna, więc jedynie odnotowuję ten brak.
System zabezpieczony jest za pomocą zgodnego z Windows Hello czytnika linii papilarnych, umieszczonego w przycisku zasilania. W teorii działa także podczas uruchamiania i wybudzania, jednak w moim przypadku nie zawsze tak było – zbyt szybkie oderwanie palca od powierzchni skutkowało brakiem skanu i koniecznością ponownej autoryzacji. Mimo to skuteczność była bardzo dobra i przypadki nieprawidłowej identyfikacji mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Czas i kultura pracy
Matebook X Pro 2021 został wyposażony w standardową ostatnio dla notebooków Huawei baterię litowo-polimerową o wydajności 56 Wh. Pozwoliła ona uzyskać w teście akumulatora Modern Office z PC Marka wynik 9 godzin i 26 minut pracy. Wynik ten jest wyraźnie lepszy, niż uzyskiwany przez maszyny z Ryzenem 5 4600H, tym bardziej, że przy nieco zredukowanym podświetleniu w praktyce można przekroczyć 10 godzin pracy z internetem i edytorem tekstu. Oczywiście bardziej wymagające programy wykończą akumulator wcześniej, lecz z całą pewnością nie będziemy zmuszeni do panicznego poszukiwania gniazda sieciowego.
W zestawie sprzedażowym dołączona jest zgrabna ładowarka 65 W, taka sama, jak w innych maszynach serii Matebook, zgodna ze standardem Power Delivery i zdolna do współpracy z telefonami wymagającymi SuperCharge.
Podczas prób obciążeniowych programem Prime95 Matebook X Pro 2021 rozgrzał się w najcieplejszym miejscu do temperatury ~40° C, a szum z systemu wentylacyjnego choć słyszalny, był cichy i niekłopotliwy. Matebook X Pro 2021 z całą pewnością nie będzie stanowił problemu dla otoczenia podczas nocnej pracy.
Podsumowanie, czyli wciąż mam takie straszne uczucie déjà vu
Szczerze mówiąc, mam niejaki problem z podsumowaniem wyników testu, który zresztą przeciągnął się sporo ponad typowe dwa tygodnie. Huawei Matebook X Pro 2021 „zdobył mnie” zarówno swoim wyglądem, jak i komfortem pracy, ale…
Rzecz w tym, że za ponad-dwukrotność kwoty, jaką kosztuje Matebook 14 2020 należałoby się klientowi nieco więcej, niż otrzymuje. Czyli nie tylko turkusowy kolor, złącza Thunderbolt i znakomity ekran (najmocniejszy punkt maszyny), lecz także odpowiednia wydajność (a Matebook X Pro ma ją na niższym poziomie), znacznie lepszy czas pracy i pozbycie się choćby paru z wypominanych w recenzjach wad (makabryczna kamera i fatalne podświetlenie klawiatury).
Huawei, ujednolicając swoje portfolio, zrobił po prostu aż zbyt dobrą robotę i trudne będzie zadanie przekonania klientów, by sięgnęli po produkt z wyższej półki. Ja się nie czuję przekonany.
A czy wy też macie czasem takie straszne uczucie déjà vu?