Na Tabletowo możecie znaleźć już jedną recenzję laptopa Huawei Matebook 13, autorstwa Andrzeja. Na pierwszy rzut oka różnic pomiędzy jego wersją testową a moją nie ma zbyt wiele. Wierzcie mi jednak, że na pozór subtelne zmiany „pod maską” mają ogromny wpływ na odbiór całego sprzętu – a już z pewnością na jego cenę. Zapraszam do recenzji Huawei Matebook 13 w wersji z procesorem AMD.
Zacznę od tego, że Huawei Matebook 13 nie miał u mnie łatwego zadania. Przez prawie miesiąc laptop ten próbował zastąpić mojego prywatnego MacBooka, a jak pewnie wszyscy dobrze wiemy, przyzwyczajenia do systemu firmy Apple robią swoje. „Trzynastka” wykorzystywana była u mnie głównie do pracy na Tabletowo (tj. pisanie i prosta obróbka grafik i zdjęć), do kończenia prac graficznych na studia, a także do prywatnych projektów w Unity i Ilustratorze.
Do tego dochodziły też multimedia, takie jak oglądanie filmów i seriali, a także gry… a przynajmniej te gry, które na laptopie się odpaliły. Bo nie, nie jest to laptop do gier. Nie jest to też laptop do bardzo wymagającej pracy. Trzeba sobie to uświadomić – to nie jest produkt z najwyższej półki, przeznaczony do zadań specjalnych.
To bardzo dobrze wykonany i świetnie wyglądający laptop, którego głównym zadaniem jest podstawowa praca. Laptop idealny dla studenta czy – nazwijmy to – zwykłego użytkownika o niezbyt wyśrubowanych wymaganiach… Tyle w teorii. Sprawdźmy, jak jest w praktyce!
Huawei Matebook 13 (AMD) w Media Expert
Kilka słów wstępu na początek
O tym, że Huawei „umie” w laptopy, chyba nie trzeba już nikogo przekonywać. Sprzęt tego producenta na dobre zadomowił się w polskich sklepach i to z grubsza na każdej z kluczowych półek cenowych. Mamy konstrukcje bardzo drogie, takie jak Huawei MateBook X Pro którego miała okazję recenzować Kasia. Mamy też konstrukcje ze średniej półki, takie jak wspomniany już Huawei Matebook 13 z procesorem Intel. Są także względnie tanie modele Matebook D 14 i Matebook D 15.
Fakt, brakuje tu bardzo tanich, budżetowych laptopów, ale wydaje mi się, że Huawei nie chce schodzić poniżej pewnego poziomu, w czym go w pełni rozumiem i szanuję tę decyzję. Gdzie w tym wszystkim plasuje się recenzowany Matebook 13? W mojej opinii pomiędzy tą średnią półką a względnie tanią. Bo jeśli chodzi o wydajność i cenę to bliżej „Trzynastce” do D 14 i D 15… ale jeśli chodzi już o wygląd i jakość wykonania, to tu wchodzimy na terytorium wyższej półki.
Na te dywagacje przyjdzie jeszcze pora w podsumowaniu, ale już teraz napomknę o tym, że moim zdaniem jest to świetny pomysł na laptopa. Matebook 13 (AMD) wygląda na znacznie droższego, niż jest w rzeczywistości.
Naprostujmy też sytuację z samym Huawei Matebook 13. Na rynku są poniekąd trzy rodzaje tego laptopa (które dodatkowo występują w kilku specyfikacjach…). Pierwszy to recenzowany przez Andrzeja w 2019 roku Huawei Matebook 13. Drugi to Huawei Matebook 13 (2020), bliźniaczy do poprzednika model, którego największą zmianą jest wymiana procesorów Intel na nowsze – jest to podobny ruch do Apple (amerykańska firma również cyklicznie aktualizuje podzespoły w swoich MacBookach).
Ostatnią, trzecią wersją Matebooka 13, jest recenzowany tu model z procesorem AMD. Z wyglądu laptopy te praktycznie się od siebie nie różnią. To samo tyczy się też ekranu czy zastosowanej klawiatury. Tak naprawdę najłatwiej poszczególne modele rozróżnić po naklejce z producentem procesora i zmienionym logiem Huawei.
Specyfikacja i pudełko
Specyfikacja techniczna | Huawei Matebook 13 (AMD) |
Procesor: | AMD Ryzen 5 3500U |
Karta graficzna: | AMD Radeon Vega 8 |
Pamięć RAM: | 8 GB SO-DIMM DDR4 2400 MHz |
Wymiary: | 286 x 211 x 14,9 mm |
Waga: | 1,3 kg |
Audio: | Stereo (Dolby ATMOS) |
Dysk: | 512 GB SSD NVMe 1.3 |
Ekran | |
Przekątna: | 13 cali, proporcje 3:2 |
Jasność i kontrast: | 300 nit max, 1000:1 |
Łączność | |
Łączność bezprzewodowa: | Bluetooth 5.0, Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac 2.4 GHz oraz 5 GHz |
Porty: | 2 x USB-C, jack 3,5 mm |
Bateria: | Li-Poly, 41,8 Wh (3670 mAh @ 11,4 V), obsługuje szybkie ładowanie |
System operacyjny: | Microsoft Windows 10 |
W pudełku, oprócz laptopa, znajdziemy jeszcze adapter Huawei Mate Dock 2 (cena takiej przejściówki to ok. 200 złotych), a także ładowarkę USB-C zgodną z Power Delivery i wyposażona w funkcję szybkiego ładowania, jej maksymalna moc to 65W.
Cena testowanego laptopa w momencie publikacji recenzji to ok. 3200 złotych
Intel kontra AMD
Największa (a może i nawet jedyna kluczowa?) różnica pomiędzy dwoma obecnie sprzedawanymi „Trzynastkami” to, jak już zdążyłem wspomnieć, procesory. W wersji „Niebieskiej” do wyboru mamy Intel Core i5-10210U lub Intel Core i7-10510U z opcjonalną kartą graficzną NVIDIA GeForce MX250 2 GB. U „Czerwonych” zaś mamy tylko jeden procesor – AMD Ryzen 5 3500U, który wyposażony jest w zintegrowaną kartę graficzną AMD Radeon Vega 8.
AMD Ryzen 5 3500U | Intel Core i5-10210U | Intel Core i7-10510U | |
Litografia | 12 nm | 14 nm | 14 nm |
Liczba rdzeni | 4 | 4 | 4 |
Liczba wątków | 8 | 8 | 8 |
Częstotliwość taktowania | 2,10 GHz | 1,6 GHz | 1,8 GHz |
Częstotliwość taktowania (Turbo) | 3,70 GHz | 3,9 GHz | 4,3 GHz |
Pamięć | 4 MB | 6 MB | 8 MB |
TDP | 15 W | 15 W | 15 W |
Jeśli liczby i nazwy te niewiele Wam mówią, to podkreślę tylko, że Ryzen 5 3500U jest nieco słabszy od Core i5 – choć w codziennym użytkowaniu bardzo trudno to w ogóle zauważyć. Zmiana procesora nie była pewnie podyktowana u Huaweia chęcią zwiększenia różnorodności producentów CPU w portfolio, a raczej samą ceną. AMD jest tańsze od Intela, dzięki czemu Huaweia Matebook 13 (AMD) można już kupić za 2999 złotych, kiedy to za wersją z Intelem przyjdzie nam zapłacić o kilkaset złotych więcej.
Wzornictwo i jakość wykonania
Do kwestii procesora i wydajności jeszcze wrócimy, teraz dla urozmaicenia przejdziemy do wyglądu i jakości wykonania. Huawei Matebook 13 w większości wykonany jest z aluminium, które na pierwszy, drugi, dziesiąty i tysięczny rzut oka wygląda bardzo solidnie. I tak właśnie jest. Nic tu nie trzeszczy, a całość jest idealnie spasowana.
Podobać może się również cała bryła urządzenia. Laptop jest cienki, w najgrubszym miejscu liczy zaledwie 14,9 mm. Jego pozostałe wymiary również nie budzą zastrzeżeń, Huawei Matebook 13 jest tylko nieco dłuższy niż szerszy od standardowych laptopów, przez zastosowanie nietypowych proporcji ekranu – o tym za chwilę.
Jak już zdążyłem napomknąć, wersja AMD od Intela (2019) z zewnątrz praktycznie niczym się nie różni – nie licząc naklejki z producentem procesora, a także zmienionym logiem Huawei. To ostatnie zaliczam na plus, moim zdaniem napis „Huawei” prezentuje się znacznie lepiej niż logotyp.
Ekran
Jednym z najjaśniejszych punktów Huawei Matebook 13 jest jego ekran. Matryca IPS o dość niestandardowej rozdzielczości 2160 na 1440 pikseli sprawdza się rewelacyjnie. W każdej pracy. I pod każdym kątem. Ja najbardziej chwalę same proporcje ekranu – 3:2 to mój ideał, który fantastycznie sprawdza się podczas pracy z tekstem, przeglądania sieci czy pracy ze zdjęciami i grafikami. To ostatnie to zasługa również 100% odwzorowania przestrzeni barwnej sRGB.
Gdybym miał podać jeden najsłabszy punkt zastosowanego tu ekranu, to byłaby to jego jasność. Trzysta nitów to wartość tylko „okej” i w bardziej słoneczne dni możemy odczuć brak nieco wyższej jasności maksymalnej.
Tak na dobrą sprawę to chyba jedyna znacząca wada zastosowanej tu matrycy, a że rzadko zdarza mi się pracować „pod chmurką”, to nie jest ona dla mnie jakoś bardzo bolesna. Zaznaczę jednak, że jeśli laptop służy Wam głównie do oglądania filmów i seriali to lepiej wybrać laptopa z tradycyjnymi proporcjami 16:9 – te sprawdzą się tu znacznie lepiej.
Porty, czytnik linii papilarnych i audio
Jest taki mem Janka Kozy – „Można się przyzwyczaić”, który poniekąd idealnie pasuje do mnie i kwestii małej liczby portów w laptopach Apple.
Żarty, żartami, ale koniec końców… przyzwyczaiłem się. Z myszki nie korzystam, a pliki przerzucam między urządzeniami przy pomocy chmury – w skrócie, USB-C służy mi tylko do ładowania Macbooka. I z Matebookiem 13 od Huawei było identycznie, tak więc dla mnie mała liczba portów nie była żadnym problemem. Pytanie, czy Wy macie podobne podejście. Recenzowany tu laptop ma tylko (albo z mojej perspektywy „aż”) dwa porty USB-C, a także jack 3,5 mm.
W zestawie dołączona jest bardzo praktyczna przejściówka z USB-C na HDMI, jedno pełnoprawne USB 3.1, VGA i ewentualne zasilanie po USB-C. Duży plus za to dla Huawei, nie każdy producent decyduje się na dorzucanie takich gratisów do pudełka.
Jedyna rzecz, która mi przeszkadzała odnośnie portów, to to, że tylko lewy port USB służy do ładowania. Ucieszyłbym się, gdyby prawy port również oferował taką funkcję.
Laptopa możemy odblokować tradycyjnie poprzez wpisanie hasła lub – jak na XXI wiek przystało – przyłożenie palca do czytnika linii papilarnych. Lubię ten sposób odblokowywania i nie miałem z nim problemów, choć wiem, że sporo osób skarżyło się w sieci, że czytnik ten nie jest zbyt precyzyjny – mi nie sprawiał żadnych kłopotów.
Pod spodem laptopa możemy znaleźć dwa głośniki Dolby Atmos, które bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie swoją jakością dźwięku. Na co dzień co prawda i tak korzystam raczej ze słuchawek bezprzewodowych lub głośnika Bluetooth, ale są sytuacje, kiedy korzystam ze wbudowanych głośników. Miło więc, że zadbano o ich dobrą jakość.
Jedyna rzecz, do której muszę się przyczepić, to ich niefortunne ułożenie, które powoduje, że łatwo je zagłuszyć. Wolałbym więc, żeby były one nieco głośniejsze lub w pełni umiejscowione na górze, np. nad klawiaturą – tym bardziej, że jest tam wolne miejsce.
Bateria i kultura pracy
Teraz przejdźmy do tego, co przeszkadza mi w tym laptopie najbardziej – czas pracy na baterii. Ten trudno jednoznacznie określić, wszystko zależy oczywiście od tego, jak ze sprzętu korzystamy. W moim przypadku bateria wytrzymywała od nawet 3 do 6 godzin. Myślę, że gdybym się postarał, to byłbym w stanie dobić do jakichś ośmiu godzin pracy na baterii, ale byłoby to już okupione moją wygodą, tj. niższą jasnością ekranu i wyłączeniem paru programów w tle.
Nie jest to może i wynik tragiczny, jednak gdybym chodził stacjonarnie na uczelnię, mógłbym mieć problem z dotrwaniem do końcowych zajęć na jednym cyklu baterii. Na plus to, że ogniwo dość szybko się zapełnia. U mnie od 0 do 100% bateria zapełniała się w dokładnie 90 minut. Nie jest to może rekord świata, ale dla mnie jest to wynik w pełni satysfakcjonujący.
Mniej satysfakcjonująca jest zaś kultura pracy. Gdy laptop działa w trybie pasywnym, nie mam mu nic do zarzucenia. Niestety, wentylatory potrafią włączyć się dość szybko, nawet podczas przeglądania internetu. A chłodzenie jest dość głośne i nie ukrywam, że nieco mi to przeszkadzało.
Laptop potrafi się też zaskakująco szybko nagrzać i choć wentylatory walczą z tym, jak mogą… podczas wymagających czynności kultura pracy jest daleka od ideału. To chyba dobry moment, by płynnie przejść do benchmarków i wydajności w grach.
Benchmarki
Ja na wydajność Huawei Matebook 13 narzekać nie mogłem – pod warunkiem, że scenariusz był taki, że do grania służyła mi konsola. Do pracy Matebook 13 z procesorem AMD był dla mnie całkowicie wystarczający. Weźcie jednak pod uwagę, że jestem studentem grafiki, a nie pracownikiem agencji reklamowej na pełny etat. Przy znacznie większych projektach czy montowaniu wideo w 4K, recenzowany tu laptop może złapać „zadyszkę”.
A jak wygląda wydajność Huawei Matebook 13 w benchmarkach?
3DMark
Time Spy
Night Raid
Sky Diver
ATTO Disk Benchmark
CrystalDiskMark
Jak na mobilną maszynę w takiej cenie, jest naprawdę nieźle. Zawodzi jedynie nieco wolniejszy (ale nadal bardzo szybki) dysk SSD – ten zastosowany w wersji Huawei Matebook 13 z procesorem Intela był zauważalnie szybszy.
Wydajność w grach
Sprostuję, że grać na Huawei Matebook 13 oczywiście również możemy – pod warunkiem, że naszym celem nie są najwyższe detale, natywna rozdzielczość i 60 klatek na sekundę.
Oto kilka przykładowych tytułów odpalonych na Matebooku 13 z AMD Ryzen 5 3500U.
Grand Theft Auto V
Od razu uprzedzam – grę w natywnej rozdzielczości radzę Wam odpuścić. Schodząc już do 1920 × 1080, możemy liczyć na dość stabilne 30 klatek na sekundę w najniższych ustawieniach graficznych.
Fortnite
W hit od Epic Games możemy grać już bez żadnych problemów w natywnej rozdzielczości – choć też nie mamy co liczyć na najwyższe detale, chyba że zejdziemy do Full HD. Ja jednak wolałem zostać w rozdzielczości 2160 na 1440 pikseli, zmniejszając lekko „rozdzielczość 3D”. Zwolennicy większej liczby klatek na sekundę mogą zaszaleć ze wspomnianym suwaczkiem nieco bardziej – 60 klatek jest tu osiągalne.
Batman: Arkham Knight
Dochodząc do granicy możliwości Huawei Matebook 13, musiałem oczywiście przetestować ostatniego Batmana. Tu, by dość komfortowo grać w ok. 30 klatkach na sekundę, musimy zejść aż do 1280 × 720.
Rozdzielczość 2160 × 1440:
- Minimalna liczba klatek – 10
- Maksymalna liczba klatek – 18
- Średnia liczba klatek – 13
Rozdzielczość 1920 × 1080:
- Minimalna liczba klatek – 14
- Maksymalna liczba klatek – 26
- Średnia liczba klatek – 18
Rozdzielczość 1280 × 720:
- Minimalna liczba klatek – 25
- Maksymalna liczba klatek – 44
- Średnia liczba klatek – 32
Inne gry
Schodząc do tytułów mniej wymagających, takich jak Minecraft, FIFA czy Farming Simulator raczej nie musimy się martwić o płynne odpalenie produkcji. Również tytuły starsze, takie jak Metro 2033, na Huawei Matebook 13 uruchamiały się bez problemu – nie zawsze w najwyższych detalach, ale jak na laptopa o tych wymiarach… nie jest źle i do sporadycznego gamingu „Trzynastka” powinna się całkiem nieźle sprawdzić.
Klawiatura i gładzik
Dla osoby, która miesięcznie pisze całkiem sporo, ważnym elementem laptopa jest klawiatura. I ta w Huawei Matebook 13 zaskoczyła mnie pozytywnie. Przez dość kompaktowe wymiary sprzętu nie mamy co liczyć na blok numeryczny – to oczywiste. Nie zapomniano jednak o skutecznym podświetleniu klawiszy, choć wydaje mi się, że to wyłącza się nieco zbyt szybko (nigdzie nie znalazłem opcji, by czas podświetlenia wydłużyć).
Samo pisanie jest wygodne. Nawet bardzo. Klik jest satysfakcjonujący, wielkość klawiszy i odstępy między nimi są idealnie wymierzone, a siła potrzebna do przyciśnięcia klawisza jest jasno wyczuwalna. Zaznaczę jednak, że co użytkownik to inne przyzwyczajenia – mi klawiatura w Matebooku 13 bardzo odpowiadała i pisało mi się na niej fantastycznie.
Gładzik zaś… jest niestety mocno przeciętny, daleko mu do tych znanych z MacBooków. Przede wszystkim nie spasował mi materiał, dość chropowaty i po prostu nieprzyjemny w dotyku. A to sprawia, że finalnie pracowałem nieco wolniej i z pewnością byłem mniej precyzyjny – i z czasem się to niestety nie zmieniło, aż do samego końca testów.
Na temat skrótów touchpada w Windows 10 wolę nawet nie przechodzić – Apple nadal robi to znacznie lepiej.
Podsumowanie
Laptop Huawei Matebook 13 (AMD) był u mnie na testach przez prawie miesiąc i nie ukrywam, że przez ten czas udało nam się nieco z sobą zżyć. Skłamałbym, pisząc, że z recenzowanym tu produktem żegnałem się z łzami w oczach, bo jednak powrót na łono MacOS przyjąłem z nieukrywaną ulgą.
O ile jednak moje odczucia względem systemu Windows na laptopach są w pełni subiektywne i nie każdy musi się z nimi zgodzić, o tyle z tym, że sprzętowa strona Matebooka 13 stoi na wysokim poziomie, trudno dyskutować.
Testowany laptop Huawei wykonany jest świetnie, ma bardzo dobrej jakości ekran w praktycznych (z punktu widzenia mojej pracy) proporcjach, a i takim aspektom, jak wydajność czy klawiatura, nie mam nic dużego do zarzucenia.
Jest i oczywiście kilka potknięć. Mi najbardziej doskwierał przeciętny czas pracy na baterii, gładzik i dyskusyjna kultura pracy. Wielu z Was, nieprzyzwyczajonym do małej liczby portów, może też nie podobać się skromny zestaw złącz. Niemniej jednak w takiej kwocie wybaczyć mogę naprawdę wiele, bo w swojej półce cenowej Huaweiowi Matebook 13 (AMD) wyróżnia się niespotykanym stosunkiem ceny do jakości.
Huawei znów nie zawodzi i dostarcza nie tylko dobrze wykonany sprzęt, ale i bardzo korzystnie wyceniony. Dla studentów chcących stosunkowo tani sprzęt do pracy trudno byłoby znaleźć coś lepszego. Według mnie zakup Matebooka 13 warto rozważyć.