Miałam w rękach Huawei Mate XT! Serce geeka zabiło mocniej

Gdy Huawei zaprezentował podwójnie składany smartfon Huawei Mate XT, oczka zaświeciły mi się z wrażenia. Gdy dostałam zaproszenie, by móc się nim chwilę “pobawić”, zaświeciły się ponownie. Efekt ten nie minął, gdy wreszcie miałam okazję trzymać go w rękach. Co prawda była to tylko dłuższa chwila, ale… to wystarczyło, by serce geeka zabiło mocniej.

Na rynku smartfonów wieje nudą

Chyba się ze mną zgodzicie, że na rynku smartfonów coraz trudniej o efekt “wow”. Standardowe modele rzadko kiedy są nas w stanie zaskoczyć – powiewem świeżości ostatnio było wprowadzenie przydatnych funkcji opartych na sztucznej inteligencji, ale tak to raczej niewiele się dzieje. 

Składane smartfony? OK, są fajne, ale wciąż wymagają dopracowania (smuklejsze konstrukcje, lepsze aparaty, bardziej przystępne ceny…). Rozwijane konstrukcje? Co poniektóre firmy prezentują swoje prototypy, ale nic za tym nie idzie. I tu wchodzi Huawei, cały na czerwono, ze swoim podwójnie składanym Huawei Mate XT Ultimate Design.

To nie jest urządzenie prototypowe. To nie jest pokaz możliwości i technologii producenta. To seryjnie produkowany smartfon, na widok którego naprawdę można się zachwycić. Miałam okazję spędzić z nim chwilę i, muszę przyznać, jestem pod wrażeniem.

Huawei Mate XT Ultimate Design to fenomen. Robi wrażenie!

Mate XT został zaprezentowany w Chinach 10 września i w ciągu zaledwie kilku dni jego producent mógł się pochwalić przyjęciem aż 6,5 miliona (!) rezerwacji na ten sprzęt (źródło danych). Oczywiście nie wiadomo ile z tych rezerwacji ostatecznie zostanie zrealizowanych, biorąc pod uwagę zarówno dostępność telefonu (nie wiadomo jaki wolumen produkcji miesięcznie przewidział Huawei), jak i fakt, że sporo osób może się przecież rozmyślić.

Strasznie mi ten sprzęt zaimponował tym, jak jest smukły i lekki (238 g). Biorąc pod uwagę, że jest podwójnie składany, a może się pochwalić podobną grubością i wagą, co Samsung Galaxy Z Fold 6 składany raz, potrafi to spowodować opad szczęki ze zdumienia. Konstrukcja jest niesamowicie smukła – przywołała mi na myśl Honora Magic V3 – tyle że z jeszcze jednym, dodatkowym skrzydłem.

Huawei Mate XT składa się podwójnie, co oznacza, że jedną część składany do wewnątrz, a drugą – na zewnątrz. Dzięki temu uzyskujemy stały dostęp do jednej części ekranu, co oznacza, że oczywiście możemy z niego korzystać również w zamkniętej formie. Wtedy ma przekątną 6,4”.

Cała frajda jest jednak dopiero wtedy, gdy konstrukcję rozłożymy. Możemy korzystać z dwóch części telefonu – wtedy do dyspozycji mamy 7,9 cala, czyli mniej-więcej tyle, ile standardowy składany smartfon. Jest to o tyle wygodne, że jedna złożona część tworzy komfortowy chwyt.

Oczywiście największe wrażenie robi całkowicie rozłożony sprzęt. Huawei Mate XT ma bowiem wyświetlacz OLED-owy, którego przekątna to aż 10,2”, a rozdzielczość – 3K. Ekran palcuje się jak oszalały, ale za to na zgięcia ekranu można przymknąć oko – bardzo szybko można się do nich przyzwyczaić. Zwłaszcza, jeśli wcześniej miało się do czynienia ze składanym smartfonem.

Rozłożony Huawei Mate XT robi wrażenie. To już nie jest kwadratowy ekran, który – jasne – daje zupełnie inny komfort użytkowania telefonu, a sporej wielkości prostokąt, dużo bardziej komfortowy podczas konsumowania multimediów (w poziomie) czy czytania treści (w pionie).

Najbardziej jednak cieszy fakt, że wszystkie treści zdają się dobrze skalować pomiędzy różnymi ułożeniami poszczególnych części ekranu Mate’a XT, bo to w tego typu sprzęcie jest najważniejsze. 

Cała konstrukcja przez to, że jest niesamowicie smukła, sprawia wrażenie bardzo delikatnej. Przy czym składaniu towarzyszy odpowiednio duży opór, przez co nie ma mowy, by ekrany otwierały się czy zamykały same z siebie. Wygląda to na dopracowany sprzęt, który chętnie sprawdziłabym w swoich rękach w dłuższej perspektywie czasowej.

Jestem naprawdę bardzo ciekawa jak wypadać będzie akumulator, którego pojemność to tutaj 5600 mAh (z ładowaniem 66 W przewodowo i 50 W indukcyjnie) oraz aparaty – główny 50 Mpix o zmiennej przysłonie (f/1.4-4.0), ultraszerokokątny 12 Mpix f/2.2 i teleobiektyw 12 Mpix z 5,5-krotnym zoomem. Na temat wydajności trudno cokolwiek powiedzieć po krótkim spotkaniu, ale biorąc pod uwagę, że mamy tu Kirina 9010 i 16 GB RAM, całość śmiga bardzo sprawnie.

Czy Huawei Mate XT trafi do sprzedaży w Europie?

W zeszłym miesiącu pojawiły się informacje, że Huawei Mate XT ma zadebiutować globalnie w pierwszym kwartale 2025 roku. I… prawda jest taka, że to jedyny możliwy termin, by to się stało, zahaczając ewentualnie o kawałek drugiego kwartału. Ale czy się uda – to już inna kwestia.

Wszystko rozchodzi się bowiem o kwestie prawne. Zgodnie z rozporządzeniem Unii Europejskiej 2023/1670, wszystkie telefony, wprowadzone na rynek europejski po 20 czerwca 2025 roku, mają cechować się odpornością na przypadkowe upadki lub zarysowania oraz ochroną przed kurzem i wodą. Niestety, Mate XT takową pochwalić się nie może.

Z tego, co udało mi się ustalić, chęci wprowadzenia telefonu do Europy, w tym do Polski, są spore, ale czy uda się wyrobić przed wspomnianym terminem – trudno powiedzieć.

Ile kosztowałby Huawei Mate XT, gdyby trafił do Polski?

To nie są tanie rzeczy. Wiele wskazuje na to, że cena Huawei Mate XT w Polsce wynosiłaby, w zależności od wariantu pamięciowego, między 16 a 19 tysięcy złotych. Dodając do tego opcjonalną ochronę ekranu, kwota z całą pewnością przekroczyłaby 20 tysięcy złotych.

Na osłodę dodam, że w zestawie sprzedażowym dostajemy etui z nóżką, dzięki której możemy postawić smartfon w różnych pozycjach, słuchawki FreeBuds 5, ładowarkę samochodową, ładowarkę sieciową oraz dwa przewody USB C (do obu ładowarek po jednym).