Jeśli szukacie dla siebie nowego smartfona, to… nie, Huawei Mate 10 Pro nim nie będzie. Wszystko za sprawą tego, że według Huawei urządzenie to nie jest smartfonem, a inteligentną maszyną, która potrafi dużo więcej od przeciętnego sprzętu tego typu aktualnie dostępnego na rynku. Zawdzięcza to procesorowi Kirin 970, nazywanemu najbardziej wydajnym i najbardziej inteligentnym na rynku. Miałam już w rękach Huawei Mate 10 Pro. Jaki jest?
Zacznijmy jednak od początku. Na dzisiejszej konferencji w Monachium, Huawei zaprezentował światu kilka smartfonów, w tym Mate 10, Mate 10 Lite oraz Mate 10 Pro. Co ciekawe, pierwszy z nich w Polsce sprzedawany nie będzie – na nasze półki sklepowe trafią dwa modele wymienione przeze mnie jako ostatnie.
Materiał, który aktualnie macie okazję czytać i oglądać, powstał kilka dni temu podczas pre-briefingu w Wiedniu, na którym do rąk własnych otrzymaliśmy testowe egzemplarze Huawei Mate 10 Pro – i tylko z nim miałam okazję się zapoznać na żywo. Tu ważna uwaga – zarówno na froncie sprzętu, dokładniej nad ekranem w prawym rogu, jak i na obudowie z tyłu, tuż pod czytnikiem linii papilarnych, widoczne są kropki, których nie będzie w finalnych egzemplarzach – tu znajdują się wyłącznie w celu identyfikacji urządzeń testowych. No dobrze, przejdźmy do sedna.
Jaki zatem jest Huawei Mate 10 Pro?
Na pierwszy ogień: wyświetlacz. Zastosowano tu matrycę OLED HDR o przekątnej 6” i rozdzielczości dość nietypowej, bo 2160×1080 pikseli, co jest jednoznaczne z proporcjami 18:9. Samsung nazywa swój prawie bezramkowy ekran Infinity Display, LG – FullVision, natomiast Huawei poszło w stronę FullView. Dzięki temu 6-calowy ekran zamknięty jest w obudowie, w której inne firmy mieszczą 5,5 cala. Tu, osobom przyzwyczajonym do przycisków androida, przydatny okaże się pływająca kropka nawigacyjna, dzięki której obsługa smartfona może stać się łatwiejsza. Ekran obsługuje oczywiście standard HDR. Osobiście jestem ciekawa jak Huawei poradził sobie ze skalowaniem aplikacji do formatu 18:9, ale to będę testować już wkrótce.
Druga ważna rzecz w przypadku każdego przedstawiciela serii Mate, to akumulator. Jego pojemność wynosi 4000 mAh i niestety trudno powiedzieć, jaki czas pracy będzie w stanie zaoferować użytkownikowi. Pewne jest natomiast, że ma się szybko ładować – pół godziny ma pozwolić na naładowanie do 58% przy wykorzystaniu ładowarki Super Charge. Huawei chwalił się, że jest to rozwiązanie czterokrotnie szybsze niż ładowanie indukcyjne, czyli bezprzewodowe, którego w przypadku Mate’a 10 Pro nie uświadczymy, o czym też warto pamiętać.
Aparat z kolei to dla wielu najważniejszy element smartfona, bo przecież najlepszy aparat to ten, który mamy zawsze przy sobie. Mate 10 Pro oferuje dwa obiektywy główny kolorowy 12 Mpix o jasności f/1.6, drugi, monochromatyczny, 20 Mpix. Do tego hybrydowy fokus i zoom, a także optyczna stabilizacja obrazu. Najciekawiej jednak mają się prezentować możliwości chipu HiAI oferującego rozpoznawanie obiektów w czasie rzeczywistym i dopasowywanie odpowiednich, najlepszych ustawień pod daną scenę, obiekt, etc. Rozpoznawanie faktycznie działa, co możecie zobaczyć na przykładzie kwiatka, a całą resztę będę testować w kolejnych tygodniach. Podobnie zresztą jak nagrywanie wideo, na temat którego Huawei nie powiedział ani słowa.
Mate 10 Pro działa pod kontrolą Androida 8.0 Oreo z nakładką EMUI 8.0. Zapytacie pewnie – gdzie się podziała wersja 6 i 7, skoro ostatnia była 5? Huawei postanowił ujednolicić nazewnictwo swojej nakładki, by miała taki sam numerek, jak wersja systemu – i tak teraz będzie z każdą kolejną edycją Androida i nakładki Huawei. Sama najnowsza wersja EMUI ma być inteligentna i uczyć się naszych zachowań, przykładowo, jeśli czytamy coś po godzinie 22 dłużej niż 20 minut, na ekranie zobaczymy monit podpowiadający możliwość włączenia filtra światła niebieskiego. Będzie też np. otwieranie wiadomości w drugim oknie prosto z powiadomienia podczas oglądania wideo.
Aby jeszcze uzupełnić wiedzę na temat parametrów Mate’a 10 Pro, wspomnę tylko, że będzie oferował diodę podczerwieni (irda), 6 GB RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej. Niestety, urządzenie nie będzie miało 3.5 mm jacka audio – w zestawie z telefonem znajdziemy zarówno słuchawki z USB C, jak również adapter z USB C na 3.5 mm jacka. Co istotne jeszcze to fakt, że w Mate 10 Pro została poprawiona redukcja szumów, co ma być odczuwalne zwłaszcza podczas przeprowadzania rozmów telefonicznych w samochodzie, a dual SIM, bo to też ważne, zapewnia łączność 4G na obu slotach.
Warto dodać, że Mate 10 Pro spełnia normę IP67 i jest dzięki temu pierwszym smartfonem w ofercie Huawei oficjalnie odpornym na zachlapania i zakurzenia. Jego obudowa została wykonana ze szkła i muszę przyznać, że wizualnie najnowszy sprzęt Huawei zrobił na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Obudowa świetnie mieni się w słońcu, ale niestety jest strasznie podatna na zbieranie odcisków palców. Jednak tym, co może się podobać, jest wyróżniający się pasek w nieco innym odcieniu niż sama obudowa, na którego przestrzeni umieszczono pionowo dwa obiektywy aparatów oraz czytnik linii papilarnych – prezentuje się to naprawdę dobrze. Na rynku pojawią się cztery wersje kolorystyczne: szara, brązowa, niebieska (która podoba mi się najbardziej) oraz różowa (ta ostatnia jednak ma być niedostępna w Europie).
Na koniec wspomnę jeszcze tylko, że Huawei pokazał bardzo ciekawie zapowiadającą się możliwość podłączania Mate 10 Pro do telewizora/monitora za pomocą kabla HDMI, w celu przekształcenia mobilnego urządzenia w coś na wzór interfejsu desktopowego – coś jak Samsungowy DeX czy Microsoft Contiunuum, ale bez żadnej stacji dokującej. To rozwiązanie będzie dostępne dla wszystkich smartfonów działających dzięki Kirinowi 970. Nie ukrywam, że już zacieram ręce, by to przetestować.
A teraz najlepsze – cena. Za Huawei Mate 10 Pro w Polsce przyjdzie nam zapłacić 3499 zlotych. W przedsprzedaży będzie dodawana kamerka 360 od Huawei, która podłączana jest do portu USB C telefonu (i jest kompatybilna nie tylko z Mate 10 Pro, ale wszystkimi smartfonami z USB C).
Przedsprzedaż Mate 10 Pro wystartuje 27 października. Kiedy będzie sprzedaż właściwa? Tego niestety jeszcze nie wiemy.
To tyle ode mnie na razie na temat Mate 10 Pro. Jak Wam się podoba ten smartfon? Dajcie znać w komentarzach!