Brak możliwości współpracy z Google to poważny problem, zwłaszcza, gdy produkuje się telefony pracujące pod kontrolą systemu Android. Tym, czego najbardziej brakuje, jest sklep Google Play, a razem z nim dostęp do milionów mniej lub bardziej potrzebnych aplikacji. Huawei robi, co może, by jak najszybciej rozwinąć swój własny sklep. Gotów jest nawet płacić więcej deweloperom, by ci zdecydowali się publikować swoje aplikacje również w AppGallery. Dużo więcej.
Decydując się na zakup płatnej aplikacji na swój smartfon płacimy pewną sumę pieniędzy. Nie wnikając w kwestie podatkowe, część z niej trafia do kieszeni producenta aplikacji, a część pobiera właściciel sklepu z aplikacjami w formie prowizji. W przypadku największych sklepów – Google Play i AppStore, producenci otrzymują, co do zasady, 70% z zarobionej kwoty.
W przypadku standardowej oferty AppGallery już jest korzystniej – deweloper ma prawo zatrzymać dla siebie 80% zysku. Na tym jednak nie koniec. Producenci, którzy zdecydują się na współpracę z Huawei przed czerwcem 2020 roku, mogą liczyć na 24 miesiące preferencyjnego traktowania.
Huawei gotowy oddać wiele, nawet wszystko!
Przez pierwsze 12 miesięcy współpracy aplikacje ze wszystkich kategorii (z wyjątkiem gier) nie będą obciążone prowizją. Oznacza to, że przez okrągły rok cała kwota, którą zarobi dany producent w AppGallery, trafi właśnie do niego.
Przez kolejne 12 miesięcy będzie musiał oddawać jedynie 15% zysku, a jeśli mowa o aplikacji edukacyjnej – 10%.
Odrębnym przypadkiem pozostają gry, chociaż tu również obowiązują preferencyjne warunki. Przez pełne 24 miesiące Huawei pobierze od deweloperów gier jedynie 15% prowizji, czyli o 5% mniej niż standardowo i aż 15% mniej, niż zrobi to Google.
Przedstawione warunki prezentują się korzystnie dla producentów, należy jednak pamiętać o kilku podstawowych mankamentach oferty. Po pierwsze, dotyczy ona wyłącznie aplikacji płatnych, a co za tym idzie, nie wpłynie na większą dostępność w AppGallery tych, na których użytkownikom zależy najbardziej – te w zdecydowanej większości są bezpłatne.
Po drugie nie jest pewne, czy preferencyjne warunki zrekompensują twórcom utrzymywania dostępności produktu w kolejnym sklepie z aplikacjami. Po trzecie – popularność urządzeń bez usług Google w dalszym ciągu nie jest duża. Czy zmienią to tegoroczne premiery? Trudno powiedzieć.
Preferencyjne warunki to dla producentów aplikacji dobra wiadomość, choć mam wrażenie, że zdecydowanie lepszą byłoby zakończenie sporu między producentem a administracją USA. Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych już w tym roku. Po nich wiele się może zmienić.
Źródło: Gizmochina