Swego czasu HTC „brylowało” na rynku wirtualnej rzeczywistości, a ich headset HTC Vive przez wielu został uznany za najlepszy sprzęt tego typu. Teraz, jak donosi Bloomberg, tajwański koncern rozważa odsprzedanie tego właśnie biznesu, chociaż ostateczne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Tonący brzytwy się chwyta?
Zestaw do wirtualnej rzeczywistość od HTC uważany jest za jeden z najlepszych w swojej klasie, wyprzedzający pod wieloma względami swoich konkurentów. Tym bardziej zaskakują więc doniesienia o możliwej sprzedaży tego biznesu. Nawet biorąc pod uwagę ostatnie wyniki finansowe Tajwańczyków, które od dłuższego czasu nie napawają optymizmem, decyzja ta nie wydaje się być logicznym posunięciem. Chyba, że to początek końca i całe HTC pójdzie pod młotek?
Jeśli założymy, że tak się stanie i rzeczywiście HTC sprzeda swój dział związany z VR (przypomnijmy, że został on wydzielony od „firmy-matki” półtora roku temu), Tajwańczycy na dobrą sprawę zostaną z niczym. Nierentowny biznes, związany ze smartfonami i wszelkiej maści gadżetami nie wystarczy. Jednorazowy zastrzyk gotówki być może odroczy wyrok, ale najprawdopodobniej go nie odwoła.
Z drugiej strony VR, jak by nie patrzeć, to dalej nisza, zdominowana od dłuższego czasu przez Sony i ich headset, przeznaczony dla PlayStation 4. Hi-endowe zestawy pokroju HTC Vive nie znalazły szerokiego grona nabywców i pomimo umiarkowanego sukcesu, biznes ten nie jest w stanie „wyciągnąć na powierzchnię” kolosa pokroju HTC. Dlaczego więc by go nie sprzedać?
Ponadto, jak zauważa Bloomberg, sprzedaż tajwańskiego koncernu jako całości jest raczej mało prawdopodobna. Trudno o kupca, który chciałby od razu zająć się wszystkimi tymi dziedzinami, w których działają Tajwańczycy. Można więc wysunąć przypuszczenie, że sprzedaż działu odpowiedzialnego za HTC Vive będzie ostatnią próbą ratowania sytuacji. Następnym krokiem, być może, będzie powolne wyprzedawanie się „na raty”.
Ostatnie działania Tajwańczyków nie napawają optymizmem, ale winnym obecnej sytuacji w dużej mierze jest sam zainteresowany. HTC w pewnym momencie poczuło się zbyt pewne swojej pozycji na rynku, a konkurencja – jak wiemy – nigdy nie śpi. To bardzo smutny widok, jak gigant i jeden z twórców tego, co znamy dzisiaj, upadł i nie może się z tego upadku otrząsnąć. Dotyka mnie to także prywatnie – jako fana marki, która dostarczyła mi sprzęt spełniający niegdyś wszystkie moje oczekiwania. Smartfony, które oprócz nienagannego działania, dały mi też radość płynącą z ich użytkowania, a o co dzisiaj – przynajmniej u mnie – bardzo trudno.
Źródło: Bloomberg