Tabletowe wcielenia konsolowych hitów powstają zwykle poprzez wzięcie pierwowzoru, okrojenie go tak, by zostały w nim tylko kluczowe elementy i przerobienie sterowania na ekrany dotykowe. Gotowe danie można posypać „dla smaku” szczyptą mikropłatności i podawać we wszystkich sklepach z aplikacjami na urządzenia mobilne. Z Hellraid: The Escape sprawa wygląda jednak nieco inaczej.
Nie dość, że nowy tytuł studia Shortbreak trafił do sprzedaży znacznie wcześniej niż „duży” Hellraid, to na dodatek jego twórcy wykazali się nie lada inicjatywą i zamiast kopiować mechanikę rozgrywki pierwowzoru zaprezentowali nam coś zupełnie odmiennego. O ile więc „pełnowymiarowy” Hellraid stanowić będzie gratkę dla fanów bezkompromisowej rąbaniny z użyciem mieczy i toporów, o tyle jego mobilny towarzysz przemówi raczej do osób, które zamiast wymachiwać bronią wolą od czasu do czasu ruszyć głową. Hellraid: The Escape jest bowiem dość nietypową przygodówką, która po swoim nadchodzacym wielkimi krokami imienniku odziedziczyła jedynie stylistykę graficzną i piekielnie gęsty klimat.
W BEZKSZTAŁTNEJ BRYLE UWIĘZIONY
Fabuła gry zaczyna się od mocnego uderzenia… i to dosłownie. Kilka sekund po tym jak poznajemy naszego protagonistę na jego głowę spada wielgachny topór, kończąc tym samym jego ziemską egzystencję. Po chwili okazuje się jednak, że nie będzie mu dane zaznać wiecznego odpoczynku, gdyż jego dusza została zamknięta w dziwacznym, magicznym więzieniu, obdarta ze wspomnień dotyczących swojego dawnego życia. O tym kto i dlaczego nas uwięził dowiadujemy się stopniowo z notatek pozostawionych tu i ówdzie przez innego osadzonego. Historia opowiedziana w grze nie jest może szczególnie świeża ani porywająca, jednak w zupełności wystarcza by dać nam motywację do zwiedzania lochów w których zostaliśmy uwięzieni.
SIŁA SPRYTU
Akcja gry przedstawiona została z perspektywy pierwszej osoby, a sterowanie przypomina uproszczoną wersję tego co serwują nam zwykle tabletowe FPS-y (tzn. lewa strona ekranu odpowiada za chodzenie, prawa za rozglądanie się). Sposób sterowania zmienia się jednak niemal za każdym razem, gdy wejdziemy w interakcję z którymś ze znajdujących się na planszy obiektów. Trzeba przyznać, że twórcy gry przygotowali całkiem ciekawy zestaw wyzwań stawianych przed graczem. Oprócz elementów typowych dla przygodówek, czyli zbierania przedmiotów i wykorzystywania ich w odpowiednich miejscach, znajdziemy tu również zagadki logiczne i elementy zręcznościowe. O ile wszelkiej maści łamigłówki prezentują dość wyrównany poziom trudności o tyle zadania wymagające refleksu i zręczności manualnej mogą napsuć nieco krwi fanom przygodówek, przyzwyczajonym do nieśpiesznego rozwiązywania zagadek. Osobiście uważam jednak, że położenie sporego nacisku na elementy zręcznościowe miało pozytywny wpływ na budowę klimatu gry. W końcu nasz bohater to potępiona dusza zamknięta w piekielnym labiryncie, a nie sympatyczny jegomość rozwiązujący zagadki w kurorcie wypoczynkowym.
Warto więc też pamiętać o tym, że mimo iż kierowana przez nas postać ani razu nie sięga po broń, to jednak gra zawiera w sobie dość duże pokłady brutalności. Podziemia w których zostaliśmy uwięzieni pełne są bowiem pułapek, przez co nieraz przyjdzie nam ginąć w dość makabryczny sposób. Wszystkie te śmiercionośne mechanizmy mogą okazać się jednak naszymi sprzymierzeńcami, gdy na horyzoncie pojawi się jeden ze strażników więzienia. Ponieważ bezpośrednia konfrontacja zawsze kończy się niemal natychmiastową porażką musimy wykazać się sprytem, wykorzystując elementy otoczenia jako broń przeciwko naszym wrogom.
DOM TYSIĄCA TRUPÓW
Jak już wspomniałem we wstępie Hellraid: The Escape nawiązuje do „dużej” produkcji tworzonej z myślą o konsolach nowej generacji. Twórcy gry zadbali więc o to, by „konsolowość” tytułu czuć było również w oprawie graficznej, która wyraźnie wybija się ponad przeciętność (zwłaszcza w kategorii przygodówek 3D). Zarówno projekty lokacji jak i modele postaci zostały tu wykonane całkiem porządnie i z dbałością o szczegóły (chociaż tu i ówdzie można znaleźć wyjątki). Nie da się jednak ukryć, że projektanci poziomów przesadzili tu nieco z poziomem „zła i niedobra”. Istnieje bowiem określna liczba szkieletów, narzędzi tortur i włochatych pająków które można upchnąć w pomieszczeniu zanim zacznie ono przypominać tani dom strachów z wesołego miasteczka. Twórcom gry udało się ją przekroczyć przynajmniej raz, przez co czasami ciężko jest brać The Escape na poważnie. Na szczególną uwagę zasługuje za to oprawa dźwiękowa, która naprawdę świetnie podkreśla atmosferę dziwacznego więzienia w którym rozgrywa się akcja gry. Kiedy trzeba jest mroczna i przerażająca, w odpowiednich momentach podkręca napięcie a w innych rozluźnia, kojąc nasze uszy delikatną, melancholijną melodią.
PODSUMOWANIE
Hellraid: The Escape to całkiem udana gra potrafiąca wyróżnić się na tle innych podobnych produkcji dostępnych w sklepach z aplikacjami na urządzenia mobilne. Wprawdzie grając w nią nieraz miałem wrażenie, że niektóre elementy można by było wykonać lepiej, a sama gra zyskała by wiele gdyby jej twórcy zdecydowali się straszyć nas tajemnicą i niedopowiedzeniami a nie walającymi się po ziemi trupami i dużą ilością krwi, jednak pomimo tych mankamentów musze przyznać, że odkrywając tajemnice lochów bawiłem się naprawdę nieźle. Jeśli więc poszukujecie jakiegoś zajęcia na nudny jesienny wieczór i nie przerażają was elementy zręcznościowe w przygodówkach, The Escape może okazać się całkiem dobrym wyborem.
[button link=”https://itunes.apple.com/pl/app/id834894919″ class=”zkazdej” id=”appstore” newtab=”on”][/button][button link=”https://play.google.com/store/apps/details?id=com.shortbreakstudios.hr” class=”zkazdej” id=”googleplay” newtab=”on”][/button]