Rowery elektryczne mają się coraz lepiej. Sensowne konstrukcje nie kosztują już tak dużo, jak kilka lat temu, efektem czego sprzęt staje się coraz bardziej dostępny, żeby nie powiedzieć, że powszechny. Coraz tańsze podzespoły oraz łatwiejszy dostęp do technologii pozwala też domniemywać, że coraz więcej firm będzie chciało tworzyć własne konstrukcje tego typu. Wśród nich Harley-Davidson.
Znacie taką firmę jak Harley-Davidson? Trudno wskazać kogoś, kto jej nie zna, prawda? ;) Legendarny producent motocykli już od pewnego czasu eksperymentował z elektrycznością, tworząc motor napędzany zieloną energią. Wiadomo też, że firma pracuje nad kolejnymi tego typu prototypami. Spekuluje się, jakoby wkrótce miały zadebiutować dalsze motocykle zasilane elektrycznością, jednak nie wiemy o nich niemal nic.
W tym miejscu docieramy do rowerów. Powyższa grafika prezentuje pierwsze prototypowe urządzenia tego typu, jakie firma już niebawem może wprowadzić na rynek. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy mamy tu dość prosty podział na rower „męski” i „damkę” czy też patrzymy na zupełnie inne konstrukcje. Skłaniam się ku temu drugiemu wariantowi. Wspólnym mianownikiem jest wielobiegowa tylna piasta, napęd pasowy, hamulce tarczowe oraz montowane pośrodku, silniki. Co ciekawe, baterie zdają się być schowane w ramie. To nieczęsto spotykany zabieg.
Jeśli nie chce Ci się pedałować, to wsiadaj na rower elektryczny GOCLEVER City Rider Shift
Wypada też odnieść się do designu urządzeń. W branży można obserwować trend, wedle którego producenci robią, co mogą, by upodobnić rowery elektryczne do niewielkich motocykli, jakby to miało im dodać +5 punktów do mocy podczas próby wyminięcia wózka widłowego ;) Harley-Davidson poszedł w przeciwną stronę. Mamy tu bardzo powściągliwą, wręcz chłodną bryłę, od której aż bije informacja o tym, że jest to po prostu rower. Rower elektryczny.
To dość uczciwe postawienie sprawy, za co pozwolę sobie producenta docenić.
źródło: Forbes