Tam, gdzie sztuczna inteligencja jeszcze zawodzi, pojawia się prawdziwy człowiek. Gran Turismo 7 ma ogromny potencjał jako sieciowa gra-usługa. Wiele jej problemów staje się jednak widocznych dopiero, gdy uporamy się z główną kampanią dla pojedynczego gracza.
Zanim wyjedziesz z boksu
Gdy znajdziemy się na głównej mapie gry, mamy aż dwie opcje sieciowej zabawy. Skupimy się tutaj raczej na trybie Sport, bo to on jest niewątpliwie sercem rywalizacji w Gran Turismo 7. To przeniesiona wręcz formuła z poprzedniej odsłony serii, jaka wylądowała ekskluzywnie na PlayStation 4. W swoich wyścigach, Kazunori Yamauchi dążył do zachowania zasad fair play podczas zawodów, a na ich egzekucję znalazł dość ciekawy sposób.
Tytuł klasyfikuje graczy dwoma naczelnymi statystykami. Poziom Kierowcy określa umiejętności kierowcy. Zdolność utrzymania linii wyścigowej, osiągane czasy okrążenia, a także ostateczne lokaty na koniec zawodów. Co jest jednak najciekawsze, jest on ograniczony przez drugą statystykę – Poziom Fair Play. Jeżeli będziemy powodować kolizje z innymi graczami i jeździć na skróty, to oprócz kar czasowych w trakcie wyścigu, będziemy parowani do następnych gier z osobami, które zachowują się podobnie. Chcąc doświadczyć jak najlepszej rywalizacji, powinno więc każdemu zależeć na utrzymaniu wysokiej oceny Fair Play.
Każdego dnia, w grze zostają udostępnione trzy konkurencje, w jakich możemy zmierzyć się z graczami na całym świecie. Zawody rozgrywają się co 20 minut, lecz jeżeli nie zdążymy wstrzelić się w okienko – nic nie szkodzi. W międzyczasie warto wskoczyć na tor oraz wykręcić jak najlepszy czas okrążenia. To on zadecyduje o startowej pozycji w wyścigu, dlatego próba czasowa może być czasem bardziej emocjonująca od samych zawodów.
Zanim jednak do nich wskoczymy, należy spełnić wymagania wyścigu. Te nie są często proste. Tytuł będzie wymagać od nas pojazdów konkretnej klasy lub marki, a także określonego zestawu opon, punktów osiągu, liczby koni mechanicznych czy wreszcie wagi. Moje zdziwienie było ogromne, gdy musiałem w salonie dokupić balast do jednego ze swoich pojazdów Grupy 3, by móc w ogóle wystartować w zawodach. A potrzebnych było tylko dodatkowe 50 kg!
Emocje na torze
Gdy już skonfigurowaliśmy odpowiednio nasz pojazd, należy ruszyć na tor! Ze swoimi średnio-zaawansowanymi umiejętnościami, potrafiłem wykręcić czasy pozwalające na start z pięciu pierwszych lokat. Nie ma jednak żadnych wątpliwości – Wielki Kaz patrzy na wszystkich graczy, którzy próbują oszukiwać w Gran Turismo 7. Nawet najdrobniejsze zepchnięcie rywala na gorszy tor jazdy może sprawić, że obudzimy się z karą cennej sekundy. Każda trasa ma wydzieloną sekcję, na której wymusza te spowolnienia wśród kierowców.
Jednocześnie ogromną satysfakcję sprawia tutaj fakt, iż tytuł naprawdę nagradza czystą jazdę. Długo nie zapomnę widoku, jak amator, który dość mocno zepchnął mój pojazd, zarobił aż cztery sekundy kary. Nawet, jeżeli nie byłem w stanie wyprzedzić niektórych kierowców, samym opanowaniem na torze mogłem zagwarantować sobie miejsce w pierwszej połowie stawki.
Drugą sprawą jest to, że w przypadku dłuższych wyścigów, pojawia się zużycie paliwa oraz opon. Tutaj zaczyna się prawdziwa taktyka. Dobór opon nie jest aż tak ważny – to zazwyczaj Gran Turismo 7 ogranicza w wymaganiach wyścigu. W trakcie wyścigu możemy ustawić zużycie paliwa na sześć poziomów.
Gra na bieżąco aktualizuje liczbę pozostałych okrążeń na obecnym baku, więc w krytycznym momencie naprawdę należy zjechać do boksu. Nie zawsze też warto tankować do pełna, zwłaszcza pod koniec wyścigu. Ekonomiczna jazda również może się nie opłacić. Choć przejedziemy większy dystans, oponenci mogą uzyskać przewagę, która nie wystarczy do wyprzedzenia w przypadku wcześniejszego zjazdu do boksu. W połączeniu z fenomenalną fizyką jazdy, Gran Turismo 7 w sieci to doświadczenie najwyższej klasy.
Problemy sieciowej struktury gry
Choć trudno cokolwiek zarzucić Gran Turismo 7 jako produkcji sieciowej, nowe problemy rodzą się tam, gdzie ich wcześniej nie było. W wyniku jednej z aktualizacji, spora doza misji wyścigowych, ćwiczeń na trasach oraz testów licencyjnych przestała być grywalna. Wszystko przez błąd w doborze rekomendowanych opon, uniemożliwiających osiągnięcie wymaganych czasów na złoto. Jest to niesamowicie niepokojące, że Polyphony Digital pozwala sobie na takie problemy już po premierze i opublikowanych recenzjach gry.
Znacznie większym kłopotem są jednak mikropłatności. Gran Turismo 7 nie potrafi nagradzać graczy zgodnie z wysiłkiem, jaki jest od nich wymagany. Przykładowo – misja z 30 okrążeniami na Tsukuba Circuit zajmuje niecałe 40 minut, jeśli wykonamy ją prawidłowo za pierwszym razem. Nagroda? Zaledwie 20 tysięcy kredytów. Po ostatnich aktualizacjach widać, że Kazunori Yamauchi kombinuje z ograniczeniem nagród za najbardziej lukratywne trasy. Podobnie jest w przypadku misji, co nie cieszy kolekcjonerów marzących o wszystkich pojazdach dostępnych w grze. Puchary w głównej kampanii można powtarzać, lecz cóż to za frajda jeździć w kółko to samo.
Wspomniałem jednak o mikropłatnościach, bo pogoń za upragnioną bryką może w końcu doprowadzić do załamania oraz wykupu dodatkowych kredytów w PlayStation Store. O cenie waluty Polyphony Digital pisaliśmy w osobnym artykule. 2 mln kredytów za 89 złotych może brzmieć kusząco, jeśli zdobycie podobnych pieniędzy wiąże się z wieloma godzinami jazdy.
W sieci powstają już poradniki na temat najłatwiejszych sposobów na pieniądze, lecz to Polyphony Digital powinno zalewać grę nowymi atrakcjami, które pozwolą graczom na otrzymanie atrakcyjnych nagród. To studio walczy o utrzymanie uwagi publicznej, nie na odwrót.
Gran Turismo 7, czyli podróż w nieznane
Jak wspomniałem już w ostatniej recenzji, najbliższy rok będzie kluczowy dla Gran Turismo 7. Twórcy muszą jakoś utrzymać zainteresowanie graczy, którzy najpewniej będą zmęczeni powtarzaniem tych samych wyścigów, mając zaliczone już największe wyzwania w postaci misji wyścigowych oraz testów licencyjnych. Polyphony Digital musi zrozumieć, że postawienie na zalew nowej zawartości to klucz do sukcesu.
Początkowe dane na temat sprzedaży produkcji, naprawdę robią tutaj wrażenie. Ciągle czekamy na ogłoszenia związane z Gran Turismo SOPHY – rewolucyjnym AI, mającym stanowić wyzwanie dla najlepszych maniaków gier wyścigowych. Polyphony Digital nie może sobie też pozwolić na błędy, które w jakikolwiek zablokują progresję w ich najnowszej produkcji. Taki sfrustrowany gracz, może ją usunąć z dysku, by nigdy więcej do niej nie powrócić.
Nie pomaga również fakt, że twórcy ostatnio wyłączyli grę na cały dzień, zostawiając graczom wyłącznie tryb Music Rally oraz garstkę podstawowych wyścigów. To podkręca zdenerwowanie wszystkich, którzy przestrzegali przed osadzeniem tytułu w realiach online-only. Decyzja bardzo niezrozumiała, chroniąca grę przez potencjalnymi oszustami. Coś mi jednak mówi, że tu bardziej chodziło o zarządzanie ekonomią gry na żywo. Realistyczny symulator, w którym tutaj również nie stać cię na Ferrari.
Mając jednak na uwadze sam aspekt sieciowej rywalizacji, Gran Turismo 7 naprawdę nie zawodzi. Gra nie ma żadnej tolerancji dla oszustów i agresji na torze, co ucieszy z pewnością tych zmęczonych rozgrywką w serii Forza Horizon. Poprzednia odsłona – Gran Turismo Sport – wypracowała fantastyczny system sieciowej zabawy, który po prostu się sprawdza.
Niestety, Kazunori Yamauchi w ostatnim komunikacie mówi wprost, iż rozwój Gran Turismo 7 ma być długoterminowy, a ceny aut odzwierciedlać te realne, gdzie ich zdobycie ma być osiągnięciem. Jakbym słyszał Electronic Arts z czasów premiery Star Wars: Battlefront II.
A szkoda, bo u podstaw to jedna z najlepszych gier wyścigowych na rynku, zarówno w sieci, jak i dla pojedynczego gracza.