Odkąd miałem okazję zapoznać się z Valorant w momencie jego debiutu w bardzo udanej, zamkniętej becie, nie mogłem doczekać się dnia oficjalnej premiery. Okres oczekiwania dobiegł wreszcie końca, a najnowsza gra Riot Games jest już dostępna dla każdego.
Nowy zawodnik w meczu o rynek sieciowych strzelanek
Najnowsza produkcja od Riot jest pierwszoosobową, taktyczną grą akcji rozgrywaną w pięcioosobowych zespołach. Celem graczy jest (zależnie od zespołu) podłożenie bomby w jednym z wyznaczonych miejsc lub obrona poszczególnych sektorów przed przeciwnikiem. Formuła rozgrywki jest bliźniaczo podobna do tej znanej z Counter Strike: Global Offensive i to właśnie hit od Valve ma być głównym konkurentem debiutanckiej strzelanki od Riot Games.
Valorant jest dostępne do pobrania w tym miejscu, a cieszenie się grą jest w pełni darmowe. Za prawdziwe pieniądze możemy kupić jedynie skórki do broni, które nie mają wpływu na rozgrywkę.
Zalecane wymagania sprzętowe gry prezentują się następująco:
- Procesor Intel Core i3-4150,
- Karta graficzna GeForce GT 730,
- 4 GB pamięci RAM,
- Minimum 10 GB miejsca na dysku.
Przedpremierowy zachwyt
Zamknięte testy Valorant okazały się być ogromnym sukcesem i przykuły do monitorów ponad półtora milionów widzów na platformie Twitch w momencie szczytowej oglądalności, a do samej bety gry logowały się dziennie średnio trzy miliony osób. Osiąganie takich wyników jeszcze przed premierą gry jest naprawdę imponujące.
O tak ogromnym zainteresowaniu produkcją zadecydowała nie tylko ogromna popularność twórców, ale także obietnice, które póki co okazują się mieć pokrycie w rzeczywistości. Valorant został świetnie zoptymalizowany, dzięki czemu będzie działać dobrze nawet na najsłabszych sprzętach. Również infrastruktura sieciowa w momencie testów nie sprawiała żadnych problemów, choć natłok graczy w ciągu pierwszych godzin po starcie bety zauważalnie je przytłoczył.
Niestety, siewcą kontrowersji w szeregach graczy okazał się być system anti-cheat opracowany przez Riot. Vanguard miał obniżać wydajność komputerów w innych grach, a jego stałe działanie w tle wzbudzało wątpliwości wśród użytkowników, jednak te zostały dość szybko rozwiane przez twórców gry, którzy uspokoili swoich fanów i zapewnili, że ich pliki są w 100% bezpieczne.
Kwestią sporną pozostaje to, czy Valorant utrzyma przy sobie graczy na tyle długo, aby zagrozić pozycji CS:GO na rynku. Mam taką nadzieję, ponieważ segment sieciowych strzelanin zbyt długo obracał się wokół jednej gry i każdy powiew świeżości wyjdzie mu na dobre.
Polecamy również:
Sony odwołuje prezentację gier na PlayStation 5. W tle protesty w USA
Źródło: informacja prasowa