Tak, nadszedł ten moment w którym wreszcie mogę przyznać – czekam z niecierpliwością na jakąś grę. Gatunek RPG jest moim ulubionym. Nie ma niczego lepszego od możliwości zatopienia się w rewelacyjnie wykreowanym świecie i wczucia w kontrolowaną przez nas postać. Wyobrażacie sobie, co czułem przy Wiedźminie 3? Oj tego nie da się opisać. Nie spodziewam się, by The Outer Worlds zachwycił mnie podobnie, jak dzieło CD Project RED, ale gra zapowiada się bardzo smakowicie.
Przez kilka ostatnich tygodni, od momentu zapowiedzi na „The Game Awards”, fani z całego świata wypatrują każdego skrawka informacji. Obsidian Entertainment nie próżnuje, a do pracy wzięli się starzy wyjadacze – Tim Cain i Leonard Boyarsky. Twórcy tak kultowych gier, jak dwa pierwsze Fallouty podkreślają, że zależy im na wykreowaniu bogatego, wyjątkowego świata, w którym gracz będzie mógł robić wszystko to, na co ma ochotę. Dobra gra RPG powinna oferować poczucie swobody i braku jakichkolwiek barier. No chyba, że jest to uwarunkowane fabularnie, tak jak w pamiętnym „Gothicu”.
Jedyny ocalały?
No właśnie, fabuła będzie odgrywać tutaj pierwsze skrzypce. W przypadku The Outer Worlds ogólne założenia nie są szczególnie wyszukane, ale dają podstawy do wykreowania tajemniczego, obcego świata i poczucia braku bezpieczeństwa. Ludzkość postanowiła wyruszyć w przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu nowej ziemi. Trafiła na planetę Halcyon. Wcześniej odnaleziono i skolonizowano wiele światów, gwarantując przetrwanie gatunku i dostęp do niezliczonej ilości ciekawych surowców i minerałów.
Wydawało się to proste, niczym motyw przewodni, ale… niestety, podczas jednej z wypraw coś poszło nie tak. Jak możecie się domyślać, to właśnie tu rozpoczyna się właściwa rozgrywka. Wcielasz się w postać ocalałego pasażera statku kolonizacyjnego.
https://www.youtube.com/watch?v=MGLTgt0EEqc
W bardzo tajemniczych i niewyjaśnionych okolicznościach po wylądowaniu nie obudził się nikt z członków Twojej załogi. Jest to tym bardziej dziwne, że drugi z przybyłych na planetę statków zdołał wykonać swoją część planu. Zostajesz przebudzony za pomocą niezwykłych zdolności szalonego naukowca, który wybrał Cię całkowicie losowo. Wychodzisz na powierzchnię planety i musisz podjąć swoją pierwszą decyzję. Chcesz dowiedzieć się, o co chodzi? Może jest jakiś sposób, by obudzić pozostałych? A może po prostu o tym zapomnij i ciesz się życiem? Brakiem barier, obowiązków, zobowiązań wobec Twoich przełożonych. Równie dobrze mogłeś się nie wybudzić, podobnie jak oni, prawda?
Oczywiście, jak to w życiu bywa, każda decyzja niesie za sobą pewne konsekwencje. Ten naukowiec, który zdołał Cię przebudzić, jest niezrównoważony i poszukiwany przez wielkie korporacje. Jasne, możesz go wydać, zyskując tym samym przychylność wpływowych ludzi, ale czy to na pewno dobre rozwiązanie? Może lepiej byłoby podjąć z nim współpracę? Co stoi na przeszkodzie? Twoja mentalność? Tutaj nie ma decyzji lepszych czy gorszych, trzeba je podejmować regularnie i liczyć się z tym, że każda przyniesie jakiś efekt. Stworzymy własnego bohatera, będziemy mogli wybrać jego wygląd i płeć, ustalić podstawowe cechy, a także określić pochodzenie.
Rób to co chcesz, idź gdzie tylko masz ochotę
Obsidianowi zależy na tym, żebyś grał w The Outer Worlds dokładnie tak, jak chcesz. Możesz podjąć walkę, ale równie dobrze na tym wyjdziesz, gdy pobawisz się w dyplomatę. Świat jest tutaj bardzo złożony. Przemieszczając się od punktu do punktu zauważysz, że każdy budynek, ziemia czy miejsce należą do kogoś. Właścicielami mogą być ogromne firmy, osoby prywatne, gangi czy ugrupowania będące złowrogo nastawione wobec każdego, błąkającego się nieznajomego. Przynależność do jednej z powyższych struktur zauważysz natychmiast, zarówno podczas rozmowy, jak i w czasie wykonywania określonych zleceń. Gra będzie unikać klasycznego podziału na dobro i zło.
Pamiętaj, że sposób rozmowy z każdą z osób jest zupełnie różny. Na swojej drodze spotkasz parszywców, od których nie uzyskasz żadnych informacji, dopóki nie przystawisz im lufy do skroni. Choć i to może sprawić, że będziesz poszukiwany za napaść i zostaniesz wyeliminowany przy najbliższej okazji. Dyskutując, niekoniecznie poprawiasz swoją pozycję. Jasne, że trzeba mieć tutaj wiedzę, ale też właściwą charyzmę. Co z tego, że nie chcesz walczyć, jeżeli nie potrafisz też jasno przekazać, o co Ci chodzi? Myślisz, że ktokolwiek to tutaj zrozumie? A skąd, lepiej uciekaj do swojej komnaty gdzieś w tej mogile, to zaoszczędzisz chłopakom zachodu.
Spowity tajemnicą i wyobcowaniem, ale kuszący czy przerażający?
Jak możecie zauważyć na pierwszych zdjęciach i fragmentach rozgrywki, świat gry jest bardzo kolorowy, a style całkowicie wymieszane. Widać tutaj nawiązania do epoki wiktoriańskiej, trochę science-fiction, a trochę współczesności. Mnie na myśl przyszedł design wyjęty z No Man’s Sky, bo podobna jest zarówno gruba kreska każdego z obiektów, jak i przejaskrawione barwy. Oczywiście, tam gdzie będzie to koniecznie, ekran spowije mrok, a całość przybierze absolutnie nieprzyjemny klimat. Obsidian nie będzie przy tym bić rekordów wielkości – dostępne lokacje będą duże, ale nie ma tu aspiracji do stworzenia największego świata ze wszystkich gier dostępnych na rynku. Bardzo dobrze.
Twórcom zależy na tym, by przedstawić otaczający świat tak realistycznie, jak to jest tylko możliwe. W tym celu posłużono się zresztą m.in. nawiązaniami do ery „Baron Robbers”, albo inaczej „Raubritter”. Oznacza rycerzy, lub osoby z rycerskiego rodu trudniące się napadami, szczególnie na przejezdnych kupców, czy pobliskie zamki. Na potrzeby gry oczywiście to zmodyfikowano, ale deweloperzy pozostawili główne założenia tego nurtu. Rycerze utrzymywali się z tych łupów lub żyli na przejętych ziemiach. Możemy zatem z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że podczas zabawy także zdobędziemy trochę terytoriów. Świat nie będzie otwarty w całości od samego początku. Dostęp do kolejnych lokacji zdobędziemy wraz z postępami w rozgrywce.
Planeta Halcyon została opanowana przez różnego rodzaju bestie-mutanty, których nie widzieliśmy nigdy wcześniej. Oprócz ludzi, to także z nimi przyjdzie nam się zmierzyć. Ich umiejętności będą przeróżne, sprawiając nam szereg problemów, często doprowadzając do ucieczki, czy rozpaczy. Niestety, nie wiadomo czy ich poziom będzie skalował się z naszym, ale mam nadzieję, że nie. Dużo bardziej preferuję klimat w stylu Gothica, gdy wiedziałem, że wejście w środku nocy do ciemnego lasu skończy się spotkaniem Cieniostwora, który akurat ma ochotę na kolacje.
Nie ma działania w pojedynkę, nie tutaj
Co szczególnie istotne, w The Outer Worlds nie będziesz samotnym bohaterem, który ocali świat. Na swojej drodze spotkasz wielu towarzyszy, którzy gotowi będą do Ciebie dołączyć. Niestety, liczbę aktywnych pomocników ograniczono do dwóch, a Twoje wybory w trakcie rozgrywki będą mieć bardzo duże znaczenie. Wszystko się może zdarzyć. Taki serdeczny towarzysz może przyłożyć Ci w głowę, albo zbuntować się przeciwko, stając po stronie wroga. Musisz uważać i dobrze ich traktować. A najlepiej sprawić, by mieli do Ciebie szacunek.
Twoi pobratymcy dysponują własnym kręgosłupem moralnym i własnym zestawem umiejętności. Nie ma mowy o tym, by każdy był dobry we wszystkim. Będziesz musiał wybierać, dopasować określone cechy indywidualne do przebiegu misji. A przy tym uważać, by kogoś nie urazić, nie zniszczyć jego wyobrażenia lub nie sprawić mu przykrości. Obsidian zapewnia, że postacie niezależne będą bardzo niezależne w trakcie rozgrywki. Dadzą Ci znać, gdy coś im się nie spodoba, zrobią to zresztą głośno i wyraźnie. Czasem sprowokują, zaskoczą, lub przestaną się słuchać i zrobią coś, co sami uważają za stosowne. Ten motyw brzmi akurat kapitalnie, bo przecież, tak jak w życiu, nie da się tak do końca kogoś kontrolować. No i żadnych romansów… niestety.
Broń się tak dobrze, jak tylko potrafisz
Co z walką? Przecież The Outer Worlds będzie się w dużej mierze skupiać właśnie na tym. Jak już zdążyliście zauważyć, akcję będziemy obserwować z perspektywy pierwszoosobowej. Masz do wyboru różne rodzaje broni, produkowane w najprzeróżniejszych wariantach, z dowolnymi modyfikacjami, w absolutnie przedziwnych wariacjach. Oj, czego tu nie ma. Broń będziemy mogli oczywiście dowolnie przerabiać, dodając własne, śmiercionośne udoskonalenia. Obsidian nie zrezygnował także z broni białej, która czasem przyniesie większy zarobek, jeśli wyeliminujemy kogoś po cichu.
Oczywiście podczas walki będziemy mogli, a nawet musieli łączyć siły z naszymi towarzyszami, którzy im więcej będą z nami przebywać, tym bardziej nauczą się naszego stylu gry. Także skorzystają z broni białej, zaatakują kogoś od tyłu, lub wyprowadzą na manowce. Brzmi to o tyle dobrze, że ciekaw jestem, jak sprawdzi się w praktyce. Marzę o takiej grze z faktycznie bardzo rozbudowaną sztuczną inteligencją, gdzie będę mógł poczuć, że mój sojusznik kuma to, co robi.
Nie zabraknie implantów i udoskonaleń ciała. W wyniku różnych naukowych, przedziwnych badań i związków chemicznych nasz bohater inaczej odczuwa rzeczywistość. Jest podatny na działania pogodowe. Ponadto ma wyostrzone zmysły, reaguje ze znacznie większym refleksem. Taktycznie spowalnia też czas, a korzystając z tej umiejętności, rozwija ją i nieprzerwanie ładuje.
Obsidian postanowił jednak poeksperymentować i wprowadzić pewien zagadkowy element. Każdy człowiek ma wady, prawda? Ty również. Dlatego nie będzie tak, że bohater wykreowany przez nas stanie się nieśmiertelny, a jego moc porównamy do samego Hulka. Co jakiś czas odpali się debuff, wpływający na nasze statystyki. Albo dziwne schorzenie, będące następstwem naukowych eksperymentów. Albo zanik koncentracji, zawroty głowy czy zatrucie pokarmowe. Gdy nie będzie nam szło, gra wcale tego nie ułatwi. Co więcej, sprawi, żeby było jeszcze trudniej.
Ma znaczenie to, co potrafisz i to, kim jesteś
Co ciekawsze, każda kolejna nabyta umiejętność wiąże się z pewnego rodzaju przyzwyczajeniem, które skutkuje problemami podczas rozgrywki. Jeżeli nauczymy się programować roboty i wpływać na ich zachowanie, może się zdarzyć, że zatracimy zdolności bojowe, bo wszystko będą za nas robiły maszyny. Z drugiej strony, gdy rozwiniemy w sobie zmysł zabójcy, roboty mogą wzbudzać w nas strach i poszanowanie. To będzie wiązało się z szeregiem komplikacji, choćby takich, jak gorsza celność. Ile tu zmiennych. Chciałbym, żeby Obsidian rzeczywiście temu podołał.
To, co mówisz, ma znaczenie. Ma ogromne znaczenie. Dlatego twórcy bardzo skupili się na tym aspekcie. Zgodnie z filozofią Falloutów, masz oczywiście takie umiejętności, jak zastraszanie, kłamstwo czy przekonywanie. Ale to nie wszystko. Twoje wypowiedzi zależne będą od tego, co potrafisz i jak doświadczony już jesteś. Gracz, który nie poświęci zbyt wiele czasu na rozwój osobisty, raczej nie może liczyć na dyplomację.
Musisz też wiedzieć, że Twoi towarzysze mogą być od Ciebie znacznie inteligentniejsi i wyśmiewać Twoje wybory. To nie przysłuży się przebiegowi rozmowy, w żadnym wypadku. Ani waszej relacji, bo takiego klienta można odstrzelić jednym, celnym strzałem między oczy za niesubordynację. O ile wcześniej nie zdąży odskoczyć.
W grze znajdzie się także system reputacji. Im większa, tym lepiej dla Ciebie podczas negocjacji stawek, ale licz się z tym, że możesz zostać celem dla zabójców nieprzychylnych korporacji. Odbije jednemu z drugim, że stanowisz zagrożenie, a wtedy… patrz za siebie, bo nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie śmierć.
The Outer Worlds pojawi się na PC oraz konsolach PS4 i Xbox One jeszcze w tym roku. A przynajmniej takie są plany twórców, którzy dają sobie jeszcze margines błędu w postaci premiery do 31 marca 2020 roku. Czyli na sam zmierzch obecnej generacji konsol. Czyżby tak smakowicie zapowiadający się RPG miał być doskonałym zwieńczeniem?
Ja nie mogę się już doczekać i trzymam kciuki za Obsidian, no bo jak nie oni, to kto? Bethesda jest w dołku, a Bioware nie zachwyca, więc pozostaje tylko mieć nadzieję, że twórcy Fallout: New Vegas sprawią nam wspaniałą niespodziankę. Tymczasem spójrzcie też na poniższy gameplay zarejestrowany dzięki znanemu portalowi „Game Informer”.