Doskonale pamiętam premierę Google Pixel 4. Jak na 2019 rok, sprzęt ten miał naprawdę odważny design. W czasie, gdy w branży było dość nudno, producent oferował barwne obudowy z kontrastującymi ramkami. Czas pożegnać te smartfony, bo samo Google pozwala im odejść.
Google Pixel 4 odpływa w ciemność
Smartfony Pixel 4 oraz Pixel 4 XL to szczytowe osiągnięcie sprzętowe Google 2019 roku. Google nieco sparzyło się na tych flagowcach, zbytnio ufając nowinkom w postaci obsługi gestów Motion Sense oraz przedniej kamerze, z powodu której kompletnie zrezygnowano z czytnika linii papilarnych. Koniec końców, urządzenia te odniosły wielkiego sukcesu, ale na pewno były „jakieś”.
Lata nieubłaganie mijają. Dalibyśmy sobie rękę uciąć, że rok 2019 był… kiedy? Rok temu? Półtora? Rzeczywistość jest brutalna. Debiutujący wtedy Pixel 4 ma już na karku grubo ponad 3 lata, więc właśnie kończy się jego okres wsparcia. Jakiegokolwiek.
Zgodnie ze stroną pomocy Google, Pixel 4 i Pixel 4 XL nie powinny dostawać poprawek zabezpieczeń od listopada 2022 roku. Producent ten ma jednak w zwyczaju rozsyłać ostatnie łatki nawet kilka miesięcy po wyznaczonej dacie zakończenia wsparcia. Chodzi przede wszystkim o to, żeby umożliwić maksymalnie wysoki poziom bezpieczeństwa dla tych, którzy zdecydowali się zatrzymać urządzenie na długo po wygaśnięciu gwarancji. Identycznie jest w tym przypadku.
W tym momencie posiadacze wymienionych modeli mogą pobierać metodą OTA finalny pakiet naprawczy, datowany na luty 2023 roku. Nie można już się spodziewać jakichkolwiek wyjątków – ex-flagowiec po prostu zostanie teraz porzucony przez Google.
Google radzi sobie z aktualizacjami coraz lepiej
Brzmi to może trochę dziwnie, ale tak jest. Jak na flagowca, Pixel 4 był wspierany wręcz śmiesznie krótko. Zdecydowanie lepiej z aktualizacjami starszych modeli smartfonów radzą sobie inni producenci, na przykład Samsung.
Google „ogarnęło się” dopiero niedawno. Dajmy na to, Pixel 6a z maja 2022 roku ma obiecaną opiekę aż do lipca 2027 roku. Właśnie takiego podejścia do klienta i urządzeń własnej produkcji oczekiwalibyśmy od samego początku.
Biorąc pod uwagę fakt, że Google wydaje się „psuć” swoje smartfony rzadziej niż kiedyś, będę nawet skłonny rozważyć kandydaturę tej firmy podczas zmiany tzw. daily drivera w najbliższych miesiącach. Może się nie zawiodę?