Google rozszerza opcje dotyczące wyświetlanych reklam, pozwalając użytkownikom YouTube określić, które kategorie materiałów promocyjnych mają pojawiać się rzadziej podczas korzystania z serwisu. Warto przejrzeć nowe ustawienia.
Randki? Ciąża? Odchudzanie?
Jeśli pomiędzy filmami lub w trakcie ich oglądania na YouTube pojawiają się nam reklamy, które nas szczególnie irytują, to możemy poprosić Google, by wyświetlało nam je rzadziej. Oczywiście na rzecz innych.
I nie, nie chodzi o możliwość wyłączenia wyświetlania reklamy Shopee (pi-pi-pi-pi), choć niektórzy już dawno oznaczyli ją jako szkodliwy kontent. Jeśli przejdziemy na stronę Ustawień reklam, logując się na niej swoim kontem Google, będziemy mogli tam nie tylko zorientować się, jak profilują nas reklamodawcy, ale także skonfigurować sposób i częstotliwość wyświetlania się na YouTube tzw. reklam o charakterze kontrowersyjnym.
Po wybraniu kategorii, która najmniej nas interesuje (lub najbardziej irytuje), Google zapyta nas jeszcze, czy jesteśmy pewni swojej decyzji i poinformuje, że łączna liczba reklam się nie zmieni – po prostu będziemy widywać inne. Oprócz tego, oczywiście może się zdarzyć, że i tak od czasu do czasu zobaczymy jakiś materiał reklamowy ze znienawidzonej kategorii – wszak rozwiązanie Google funkcjonuje na razie w wersji Beta. Na przykład:
- W reklamach może się pojawić alkohol, hazard lub obrazy związane z piciem alkoholu lub uprawianiem hazardu (np. w reklamie linii lotniczych może być pokazana osoba pijąca szampana).
- Nadal możemy widzieć reklamy związane z alkoholem lub hazardem, jeśli będziemy prowadzić wyszukiwanie na jeden z tych tematów lub oglądać film związany z tą tematyką.
Zgodnie z tym, co przekazują komunikaty na stronie pomocy, „Kategorie reklam w YouTube” są dostępne tylko po zalogowaniu się na konto Google i dotyczą wyłącznie reklam wyświetlanych w YouTube. W związku z tym nie znajdą one zastosowania, jeśli reklamy będą wyświetlane przez jakąś inną sieć reklamową niż Google.
To jeden z przykładów działań Google, które podejmuje działania z uwagi na konkretne prośby użytkowników usług internetowego giganta. Właściwie mogą one okazać się przydatne. Nie to, żebym jakoś szczególnie często widywał reklamy dotyczące ciąży i rodzicielstwa na YouTube. Teraz jednak zmniejszyłem szanse na ich pojawianie się jeszcze bardziej. Dzięki, Google!