Chociaż Google zarabia ogromne pieniądze na tym, że Android jest najpopularniejszym systemem operacyjnym na świecie, chce, żeby z jego usług korzystali też właściciele iPhone’ów. Jak próbuje ich do tego nakłonić?
Google nie chce, żeby właściciele iPhone’ów korzystali z aplikacji Apple
Stosunek firmy z Mountain View do swojego sąsiada z Cupertino (oba miasta leżą w hrabstwie Santa Clara w Kalifornii) jest… skomplikowany. Z jednej strony ta pierwsza płaci ogromne pieniądze tej drugiej za to, żeby wyszukiwarka Google była domyślną w przeglądarce Safari – w 2022 roku miało to być nawet 20 miliardów dolarów, a obecnie kwota ta zapewne jest jeszcze wyższa.
Z drugiej strony, gigant z Mountain View chciałby, aby właściciele iPhone’ów korzystali z jego aplikacji, a nie programów dostarczanych przez Apple. Nie podoba mu się między innymi to, że Safari jest domyślną przeglądarką. Nie dziwi zatem, że w nieodległej przeszłości bardzo intensywnie reklamował Chrome w telewizji i na YouTube – wspomniane reklamy były skierowane właśnie do właścicieli iPhone’ów.
Od udostępnienia iOS 17.4 w Unii Europejskiej sytuacja mogła się zmienić, ponieważ Wspólnota wymogła, aby użytkownicy iPhone’ów mogli wybrać domyślną przeglądarkę, lecz z pewnością duża część – jeśli nie większość – osób wybrała Safari, do której jest przyzwyczajona. Na Chrome mogli się zdecydować przede wszystkim ci, którzy zmienili smartfon z Androidem na iPhone’a.
Według informacji, przekazywanych przez The Information, Google nie ustaje w wysiłkach, aby więcej właścicieli iPhone’ów korzystało z jego aplikacji, a nie programów Apple. I już nawet ma pierwsze sukcesy na koncie w tym obszarze. „Już” 30% wyszukiwań w przeglądarce Google ma pochodzić z aplikacji firmy z Mountain View, podczas gdy pięć lat temu było to 25%.
Dla Google to jednak zdecydowanie za mało – Amerykanie chcą, aby odsetek wzrósł do 50%. Jednocześnie zdają sobie sprawę, że będzie to bardzo trudne, ponieważ po prostu zbyt trudno przezwyciężyć fakt, że Safari jest preinstalowane na urządzeniach Apple. Tak miały powiedzieć źródła pracujące nad projektem, który ma na celu przejęcie użytkowników.
Google miało różne pomysły, jak zachęcić właścicieli iPhone’ów do korzystania z jego aplikacji
Według The Information gigant z Mountain View rozważał różne metody zachęcenia użytkowników smartfonów Apple do korzystania z jego aplikacji. Jeden z pomysłów zakładał, aby funkcje wykorzystujące sztuczną inteligencję, takie jak AI Overviews, były dostępne tylko w aplikacjach Google (w Safari już nie), ale ostatecznie nie zdecydowano się na taką strategię. Ponadto pracowano nad umożliwieniem użytkownikom udostępniania krótkich wideo w aplikacji Google, aby pojawiały się one w wynikach wyszukiwania, ale Amerykanie mieli problemy z wdrożeniem tego projektu w życie.
Wysiłki mają związek ze zbliżającym się pozwem antymonopolowym Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. Jeśli dotychczasowa praktyka płacenia za to, żeby przeglądarka Google była domyślną w Safari, zostanie zablokowana, firma z Mountain View może stracić wielu użytkowników, a przez to też przychody generowane przy okazji korzystania przez nich z wyszukiwarki. Właśnie dlatego chce zachęcić jak najwięcej osób do swoich aplikacji.
Jeżeli jednak nawet pozew spowoduje, że firma z Cupertino będzie musiała pytać właścicieli iPhone’ów, z jakiej wyszukiwarki chcą korzystać (jak ma to miejsce w Unii Europejskiej), większość z pewnością i tak wskaże Google. Tylko niewielka część może zdecydować się na Binga, który w USA ma trochę użytkowników (jeśli już z niego nie korzysta). Finalnie, nawet w najczarniejszym scenariuszu, Google i tak będzie „na plusie”, powiększonym o to, co teraz płaci Apple.
Gigant z Cupertino natomiast będzie tylko liczył straty – utracone wpływy od Google oraz straconych użytkowników, którzy pod wpływem zachęt mogą zacząć korzystać z aplikacji firmy z Mountain View.