złość anger angriness pięść fist
fot. Arcaion | Pixabay

Google chce zarżnąć polskie media informacyjne?

Google poinformowało, że przeprowadzi w Polsce i kilku innych krajach w Unii Europejskiej test, który ma dostarczyć wyniki, o jakie prosili wydawcy mediów informacyjnych. Czy to jednak zwiastun początku końca ich obecności w Google?

Google ukryje linki do polskich stron informacyjnych

Google jest monopolistycznym dostawcą informacji w Polsce i większości krajów na świecie. Owszem, użytkownicy mogą korzystać z alternatywnych źródeł informacji, ale amerykański gigant zadbał o to, aby ten odsetek był jak najmniejszy. Dziś należą do niego najpopularniejsze usługi i platformy internetowe oraz mobilny system operacyjny. Wszystko jest zintegrowane ze sobą, co zniechęca do korzystania z alternatyw. Ponadto Google latami płaciło miliardy dolarów Apple, aby to właśnie jego wyszukiwarka była domyślną na iPhone’ach.

Social media również dają szansę na dotarcie z informacjami do użytkowników internetu, lecz właściciele najpopularniejszych platform zmieniają algorytmy i sposób prezentowania linków, przez co coraz trudniej zachęcić ludzi do kliknięcia w link. Facebook tłumaczy usuwanie zajawek „niejasnymi przepisami”.

Google również musi dostosować się do obowiązującego prawa, które w Unii Europejskiej zostało mocno zaostrzone za sprawą wdrożenia Aktu o rynkach cyfrowych i Aktu o usługach cyfrowych. Amerykanie musieli też dostosować się do artykułu 15 dyrektywy w sprawie praw autorskich. W tym celu uruchomili w Europie program o nazwie Extended News Previews, w ramach którego podpisali umowy na ponad 4000 publikacji w 20 krajach w Unii Europejskiej.

Dziś Google poinformowało, że organy regulacyjne i wydawcy zwrócili się o dodatkowe dane dotyczące tego, jak treści informacyjne wyświetlane w wyszukiwarce wpływają na korzystanie z produktów giganta z Mountain View przez użytkowników.

Aby to sprawdzić, amerykańska firma przeprowadzi ograniczony czasowo test, w trakcie którego przestanie wyświetlać linki do artykułów wydawców wiadomości z Unii Europejskiej – zarówno w wyszukiwarce, jak i Wiadomościach Google oraz sekcji Discover. Test zostanie przeprowadzony wśród 1% użytkowników w Polsce, a także w Belgii, Chorwacji, Danii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii i we Włoszech.

Test ma na celu sprawdzenie, w jaki sposób wyniki pochodzące od wydawców wiadomości z Unii Europejskiej wpływają na sposób wyszukiwania przez użytkowników i ruch na stronach wydawców.

Google chce zarżnąć polskie media informacyjne?

W ramach programu Extended News Previews Google licencjonuje również treści wydawców w Polsce. Firma podaje, że każde kliknięcie przynosi wydawcom od 25 do 60 groszy, a wydawcy regionalni mogą liczyć na wyższe kwoty. Opłata zależy bowiem od wielu czynników, m.in. tego, jak często dana strona jest wyświetlana i ile przychodów z reklam jest generowanych na stronach, z których wyświetlane są podglądy treści w wynikach wyszukiwania (a odbiorcy mediów regionalnych mają większą wartość dla reklamodawców).

Trudno przewidzieć, jakie wyniki przyniesie test, który zostanie przeprowadzony również wśród polskich użytkowników. Amerykanie zapewniają, że nie wpłynie on na płatności w ramach programu Extended News Previews. Nie powinien też znacząco przyczynić się do zmniejszenia odwiedzalności polskich stron informacyjnych, choć dziś każdy użytkownik i każda odsłona jest na wagę złota.

Nie można jednak wykluczyć scenariusza, w którym okaże się, że użytkownikom, których objął test, nie brakowało linków do „wyciętych” stron informacyjnych. To byłoby bardzo mocnym argumentem dla Google – firma mogłaby wykorzystać go do obniżenia stawek, jakie płaci wydawcom za wyświetlanie treści z ich stron w wynikach wyszukiwania albo nawet całkowicie usunąć linki do nich, dzięki czemu nie musiałaby nic płacić właścicielom stron.

To ostatnie wydaje się jednak mimo wszystko mało prawdopodobne, ponieważ Google samo w sobie nie dysponuje żadnymi informacjami – musi korzystać z zasobów internetu. A jako że firmie (podobno) zależy na wyświetlaniu jak najlepszych wyników wyszukiwania, nie może odciąć się od renomowanych źródeł.

Nie ukrywam, że jako osoba zarabiająca na życie dostarczaniem informacji jestem bardzo ciekawy wyników przywoływanego testu i jednocześnie pełny obaw o nie, ponieważ chodzi tu o najczęściej używaną wyszukiwarkę internetową, której konkurencja może co najwyżej pogrozić paluszkiem (niektórzy zapewne robią to tym środkowym).