Pixel 5G dołącza do grona urządzeń, których Google NIE zaprezentowało podczas konferencji poświęconej smartfonom Pixel 4. Teraz tłumaczy, dlaczego tak się stało.
Brian Rakowski, wiceprezes ds. zarządzania produktów Google zabrał głos w sprawie Pixela 5G, o którym można było usłyszeć plotki przed niedawną konferencją giganta z Mountain View.
Firmy badające rynek mobilny są zgodne, że ekspansja sieci 5G będzie czynnikiem, który pobudzi sprzedaż smartfonów. Problem w tym że sieci te wciąż bardzo wolno się rozwijają, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. To właśnie USA jest największym rynkiem dla smartfonów Pixel i jeszcze długo się to pewnie nie zmieni. Z tego powodu Google na razie nie chce się wybijać z propozycją smartfona z modemem 5G. Czas na taki smartfon po prostu jeszcze nie nadszedł.
Co prawda firma mogłaby pójść w ślad Samsunga Galaxy S10 5G i Note’a 10+ 5G, które funkcjonują w USA jako obecne wyłącznie w sieci Verizon modele – można by rzec – pokazowe. Sens takiego zagrania jest jednak niewielki.
Modem 5G potrzebuje energii
Rakowski wskazuje na jeszcze jeden problem, którym Google musiałby się zająć w Pixelu 5G. Chodzi o pojemność baterii urządzenia. Pixel 4 i Pixel 4 XL nie są liderami, jeśli chodzi o wielkość akumulatorów. Niektórzy wyrażają niekryte oburzenie, że mniejszy model dysponuje ogniwem z zaledwie 2800 mAh.
Jako że modem 5G wymaga większego zapotrzebowania na energię, w smartfonach, które byłyby w niego wyposażone, wskaźnik naładowania baterii chudłby w oczach. Google musiałoby zastosować większe ogniwa, co pociągnęłoby za sobą kolejne zmiany konstrukcyjne. Najwyraźniej firma nie jest jeszcze na to gotowa.
Nie oznacza to, że Google w ogóle zarzuca pomysł wykonania Pixela 5G. Najpewniej zobaczymy go jednak dopiero w przyszłym roku, jeśli nie później.
Śmierć VR na smartfonach, czyli czego Google NIE pokazało na wczorajszej konferencji
źródło: Phone Arena