Większość z najbardziej oczekiwanych smartfonów tego roku już jest dostępna w sprzedaży, choć do pełnej ekipy „najlepszych z najlepszych” brakuje jeszcze OnePlusa 7T oraz Pixeli od Google. Podczas gdy ten pierwszy powinien odznaczać się raczej nieprzesadzoną ceną, tak Google może pod tym względem nieźle zaszarżować.
Na razie mówimy o wycieku informacji, które na ten moment nie są potwierdzone. Gdyby jednak okazały się prawdziwe, to po raz pierwszy mielibyśmy do czynienia z sytuacją, gdzie podstawowy model Google Pixel byłby wyceniony wyżej niż „normalny” iPhone (już w ubiegłym roku Pixel 3 był droższy od iPhone’a XR).
Przeciek pochodzi od irlandzkiego sprzedawcy, więc cena wyrażona jest euro. Google Pixel 4 w wersji z 64 GB pamięci wewnętrznej wyceniony został tam na 825 euro. Pamiętamy, że Pixel 4 będzie bardziej zaawansowany niż Pixel 3 – dzięki podwójnemu aparatowi z tyłu, rozpoznawaniu twarzy oraz unikalnym czujnikom opracowanym dla projektu Soli, umożliwiającym odczytywanie drobnych gestów dłoni. Te rzeczy nie są tanie.
Wychodziłoby więc na to, że Pixel 4 byłby droższy od iPhone’a 11, którego bazowa cena w Europie wynosi 809 euro.
Irlandzki sprzedawca podaje, że Pixel 4 XL w wersji 128 GB będzie kosztował 1126 euro. Tu nie ma już żadnej sensacji, bo iPhone 11 Pro 256 GB kosztuje w UE 1329 euro, a iPhone 11 Pro Max o tej samej pojemności kosztuje jeszcze 100 euro więcej.
To może być żebrofejk
Nie wiem jak nazwać takie działania sklepów, które wydają się być krzykiem o atencję. Obecnie ceny Pixeli czwartej generacji nie są znane, więc mało prawdopodobne, by sklepy miały już dokładne informacje na ich temat. Istnieje wysokie ryzyko, że irlandzki sklep po prostu w łatwy sposób zwraca na siebie uwagę, wrzucając na swoje strony ceny niezaprezentowanych jeszcze urządzeń, by potem wykorzystać tę tanią popularność dla choćby nieznacznego zwiększenia zysków ze sprzedaży.
Choć muszę powiedzieć, że gdyby Pixel 4 rzeczywiście był droższy od iPhone’a 11, raczej nie byłoby to dobrą wiadomością. Dodatkowo, być może niektórzy dziennikarze technologiczni, którzy pierwszy raz od lat ulegli namowom kolegów, by wreszcie kupić smartfon od Apple, pogratulowaliby sobie dobrego wyboru ze względu na „oszczędności”. Trudno mi teraz powiedzieć, co rozbawiłoby mnie bardziej.
