Google Chrome
(fot. Tabletowo.pl)

Czego brakuje na stronie nowej karty w Google Chrome? Podobno reklam

Zespół rozwijający Google Chrome ma pomysł na wykorzystanie strony nowej karty. Niestety, nie spodoba się on użytkownikom przeglądarki.

Dodatkowa przestrzeń na reklamy

Po otwarciu nowej karty w Google Chrome otrzymujemy przejrzystą i minimalistyczną stronę. Zawiera ona wbudowaną wyszukiwarkę Google i skróty do najczęściej odwiedzanych witryn. Podobnie działają inne popularne przeglądarki internetowe.

Google Chrome – obecny wygląd strony nowej karty (fot. Tabletowo.pl)

Niewykluczone, że niebawem wspomniana karta nie będzie już prezentować się równie przejrzyście. W testowym wydaniu przeglądarki, pochodzącym z wczesnego kanału Canary, odkryto flagę o nazwie „NTP Shopping Task Module”.

Jak zauważa serwis TechDows, po włączeniu nowej flagi i ponownym uruchomieniu przeglądarki, na stronie nowej karty pojawia się dodatkowy widżet. Co z pewnością wzbudza kontrowersje, zawiera on moduł reklamowy. Tak, na minimalistycznej stronie z wyszukiwarką i skrótami, widoczne są reklamy.

Zakupy dostosowane do użytkownika

Warto zauważyć, że nie mamy do czynienia z losowymi treściami. Wyświetlane są reklamy różnych produktów, które można kupić w internetowych sklepach. Dodatkowo, produkty wybierane są na podstawie wcześniejszej aktywności użytkownika – np. historii odwiedzonych stron.

Google Chrome z reklamami.
Google Chrome – reklamy na stronie nowej karty (fot. TechDows)

Co więcej, wspomniany widżet z reklamami jest naprawdę sporych rozmiarów. Zajmuje on znaczną część dostępnej przestrzeni, starając się w ten sposób zwrócić uwagę użytkownika. Oczywiście celem jest zarobienie na spersonalizowanych treściach i zachęcenie do kliknięcia w link sklepu.

Obecnie to faza testów

Flaga „NTP Shopping Task Module” jest domyślnie wyłączona, a obecność jej w Google Chrome z kanału Canary, sugeruje, że całość jest na etapie wczesnych, eksperymentalnych testów.

Nie wiadomo, czy w przyszłości zostanie ona automatycznie włączona i czy finalnie trafi do użytkowników stabilnej wersji przeglądarki. Jeśli jednak tak się stanie, to możemy być pewni, że na Google wyleje się fala negatywnych komentarzy. Tym bardziej, że firma ostatnio zaczyna przesadzać z liczbą reklam – np. w usłudze YouTube.

Najpewniej funkcję, po ewentualnym wdrożeniu, będzie można wyłączyć. Mimo tego, niesmak pozostanie. Czyżby Google poczuło się zbyt pewnie na rynku przeglądarek? Możliwe, że tak. Na szczęście, Google Chrome ma silną konkurencję i bez problemu można przesiąść się na konkurencyjne oprogramowanie.