Od 15 lutego Google będzie baczniej przyglądać się reklamom, które nie spełniają wymagań przeglądarkowego giganta. Jeśli materiały promocyjne będą zbyt nachalne, Chrome po prostu ich nie wyświetli.
Oczywiście wszystko będzie działać na pewnych zasadach. Zasadach ustalanych przez Google, rzecz jasna. Dlatego nie możemy spodziewać się, że nagle wszystkie reklamy przestaną się wyświetlać – nawet jeśli wszystkie, co do jednej, nas irytują. Chodzi o te, które nie będą zgodne z google’owską definicją „dobrej reklamy”, zawartą w dokumencie Better Ads Standard.
Standardy dobrych reklam zostały określone przez grupę branżową o nazwie Coalition for Better Ads, której celem było ustalenie zasad, którymi powinni kierować się twórcy reklam internetowych. Jak można łatwo się domyślić, to Google jest założycielem tej grupy.
Chrome będzie blokować reklamy, które czasem wyskakują nam na pierwszy plan strony internetowej kompletnie znienacka. Poradzi sobie również z autoodtwarzającymi się filmami, albo tymi wielkimi planszami, które odliczają kilkanaście sekund, zanim przeniosą nas na główną stronę portalu. Zapewne znacie przynajmniej kilka miejsc w internecie, gdzie można trafić na tego typu niespodzianki. Właśnie z takimi irytującymi rzeczami chce walczyć Google za pomocą Chrome’a.
Dla nas, użytkowników sieci, nawet lepiej, żeby twórcy reklam nie stosowali się do wymagań Google. Jeśli strona z powodu nachalnych pop-upów i wynalazków podobnego sortu trafi na czarną listę, a jej administratorzy nie podejmą żadnych czynności, by naprawić taki stan rzeczy, Google będzie blokować żądania sieciowe dla reklam, które na takiej stronie występują. Dla wszystkich. W efekcie strona, może być nawet zapchana reklamami, a my i tak ich nie zobaczymy.
Google donosi, że dotąd 42% stron, do których gigant wysłał prośbę o zmianę praktyk reklamowych, zastosowało się do wytycznych. Ich administratorzy mają na to 30 dni. Pozostałe 58% może „nieco” zmienić swój wygląd, jeśli nie dotrzymają terminów.