Zmiany w oprogramowaniu Google zwykle przyjmują charakter powolnych, drobnych modyfikacji, a nie rewolucyjnych, trzęsących ziemią w posadach zmian. Nie inaczej jest tym razem – przeglądarka Chrome szlifuje wydajność i dodaje pomniejsze, ale przydatne opcje.
Google Chrome 85 – szybszy niż zwykle
Nowych rzeczy nie ma zbyt wiele. Można by swobodnie powiedzieć, że aktualizacja daje nam więcej „tego samego”. Są jednak i świeżynki. Na przykład według zapewnień Google, Chrome oferuje teraz między innymi o 10 procent szybsze ładowanie stron. Jest to podobno możliwe dzięki funkcji Profile Guided Optimization (PGO) – technice optymalizacji kompilatora, w której „na pierwszy ogień” idą te części kodu, które stanowią największe wyzwanie dla wydajności.
Mam wrażenie, że obecnie różnicy w działaniu Chrome’a nie jesteśmy w stanie nawet zauważyć. „10 procent lepiej” nie brzmi jakoś sensacyjnie. Nie wiem, może powinienem zacząć planować, co zrobię z zaoszczędzonym czasem.
Zresztą Google wciąż pracuje nad zwiększeniem szybkości działania swojej przeglądarki, czego dowodem są testy opcji Tab Throttling w Chrome Beta, które mają na celu nie tylko lepszą wydajność programu, ale także zmniejszenie jego apetytu na pamięć RAM i energię. W najnowszej aktualizacji ogólnodostępnej wersji Tab Throttling jednak się nie znalazł. Tak samo jak podglądanie zawartości kart.
Inne warte wspomnienia nowości
Chyba najważniejszą i najbardziej widoczną zmianą jest optymalizacja i grupowanie kart w Chrome, również pod kątem ekranów dotykowych. Będzie można tworzyć grupy kart, zwijać je i rozwijać wedle uznania.
Druga opcja będzie widoczna wyłącznie w Chrome OS w trybie tabletu oraz na innych urządzeniach z opcją uruchomienia takiego trybu – na przykład w urządzeniach Surface Pro od Microsoftu. Przyjmie postać kwadratowej ikony z liczbą otwartych stron, zupełnie jak w Chrome na Androidzie.
Z innych zauważalnych i bardzo przydatnych rzeczy mamy też możliwość wypełnianie formularzy w otwartych plikach PDF i zapisywanie ich na dysku razem z dokonanymi zmianami. To świetna opcja, bo do tej pory trzeba było w tym celu korzystać z rozszerzeń albo osobnego Adobe Readera. Funkcja ma trafić do wszystkich w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Pozostałe zmiany mają charakter opcji nie wpływających tak mocno na codzienne użytkowanie Chrome’a, na przykład obsługę AVIF, będącego pierwszym krokiem do obsługi obrazów HDR w internecie czy dodatkowe ostrzeżenia przed uruchamianiem plików wykonywalnych (EXE, APK) oraz archiwów (ZIP czy ISO).
Aktualizacja udostępniana jest stopniowo, więc możliwe, że jeszcze korzystamy z poprzedniej wersji programu. Tak czy siak, dzięki, Google. Byle do przodu.