Fot za: 9to5Google.com

Google chce stworzyć rewolucyjnego pada do gier, który odmieni komfort rozgrywki

Wydawać by się mogło, że rynek kontrolerów do gier został już dawno podzielony i wszystkie strony zaakceptowały ten stan rzeczy. Czy tego chcemy czy nie, od kilku dobrych lat liczą się rozwiązania, które proponuje może z 5-6 firm. I właśnie teraz do gry wchodzi Google, które zamierza aktywnie włączyć się do rywalizacji w tym segmencie rynku.

Gamepad od firmy z Mountain View należy wiązać bezpośrednio z usługą o kodowej nazwie Yeti, która ma służyć strumieniowaniu gier. Google najprawdopodobniej poda wiele szczegółów związanych z Projektem Yeti już w tym miesiącu, podczas GDC 2019. Poza kontrolerem należy spodziewać się także dedykowanej chmury danych oraz możliwości jednoczesnego strumieniowania gry na wielu ekranach. Właśnie ta ostatnia funkcja interesuje mnie najbardziej. Jeśli Google nie przekombinuje, to faktycznie może dość mocno odskoczyć konkurencji.

Wróćmy jednak do kontrolera. Pierwotne zgłoszenie patentowe datowane jest na rok 2014. Ostatnia aktualizacja, która oznaczona została jako „kontynuacja”, w Amerykańskim Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych pojawiła się 31 stycznia 2019 roku. Wraz z uaktualnieniem statusu dodano m.in. takie funkcje, jak uruchomienie gier na urządzeniu hosta w odpowiedzi na sygnał aktywacyjny, który został wysłany przez kontroler gier.

Fot za: 9to5Google.com

Wiemy też, że gamepad ma mieć na wyposażeniu swój własny procesor oraz pamięć wbudowaną. Serwis źródłowy spekuluje, że może także pojawić się wyświetlacz, na którym będą wyświetlały się choćby powiadomienia o zaproszeniach do gry, wiadomościach z czata oraz inne, bliżej niesprecyzowane treści. Łączność między kontrolerem a hostem ma opierać się na USB, Bluetooth lub Wi-Fi. Na ten moment nie znamy dokładnych parametrów, jakimi urządzenie będzie dysponować, jednak Bluetooth 5.0 brałbym niemal za pewnik.

Fot za: 9to5Google.com

Wydaje mi się, że stworzenie wielopatformowego pada do gier to pewnego rodzaju wyjście z impasu, jaki od kilku lat towarzyszy temu segmentowi rynku. Mamy PlayStation, Xboxa, Switcha oraz kilka innych rozwiązań, które trudno określić mianem kompatybilnych względem siebie. Propozycja Google to pewnego rodzaju obejście problemu. Nie jego rozwiązanie, ale właśnie obejście. Ostatecznie, w ramach Projektu Yeti udawało się już odpalać gry dedykowane zarówno dla Maca, Windowsa, jak i Linuxa.

Jestem w stanie wyobrazić sobie wiele osób, które poważnie podejdą do oferty firmy choćby z tego względu, aby móc pograć w swoje ulubione gry na telewizorze bez konieczności zabawy z kablami. Zwłaszcza wtedy, gdy mamy w domu zarówno konsolę, komputer PC, jak i laptopa, gdzie gramy w zupełnie różne tytuły.

źródło: 9to5Google