Komisja Europejska wybitnie nie lubi amerykańskich gigantów informatycznych, raz po raz mierząc im wielomiliardowe kary i nakładając ograniczenia, które w teorii powinny zapewnić konkurencyjność na rynku. Jednemu z nich udało się jednak znaleźć sposób, jak w takiej sytuacji wyjść z twarzą i… pełną kieszenią.
Kilkanaście lat temu Microsoft został zmuszony do zapewnienia użytkownikom z Unii Europejskiej wyboru przeglądarki internetowej w momencie instalacji systemu, co tylko przyspieszyło agonię konającego Internet Explorera. Obecnie w analogicznej sytuacji staje Google, które – zgodnie z postanowieniem Komisji – ma obowiązek zaoferować posiadaczom urządzeń z Androidem wybór dostawcy usługi wyszukiwania.
Ekran wyboru pojawi się w nowych sprzętach z Androidem sprzedawanych na terenie Unii Europejskiej na początku 2020 roku. Wskazany przez użytkownika dostawca wyszukiwania zostanie ustawiony jako domyślny w systemie operacyjnym, widżecie na ekranie domowym oraz w przeglądarce Google Chrome. Jeżeli wybór padnie na usługodawcę innego niż Google, spowoduje to doinstalowanie wymaganych aplikacji powiązanych z daną wyszukiwarką.
Nabywca sprzętu z systemem operacyjnym z Mountain View dostanie do wyboru, zaprezentowane w losowej kolejności, cztery wyszukiwarki, z których jedną będzie, co oczywiste, Google. O pozostałych trzech miejscach co roku zadecyduje konkurs ofert, w którym może wystartować każdy zainteresowany dostawca. Żeby ubiegać się o miejsce na liście, musi on zadeklarować producentowi Androida kwotę, jaką jest w stanie zapłacić za każdego użytkownika, który wybierze właśnie jego wyszukiwarkę. Jeżeli ofert będzie mniej niż trzy, konsumenci zobaczą losową trójkę spośród wszystkich chętnych, nawet jeśli któryś z nich nie zaoferował żadnej zapłaty za zdecydowanego użytkownika.
Qualcomm (ponownie) ukarany przez Komisję Europejską. O co poszło?
Taki stan rzeczy gwarantuje dostawcy systemu wynagrodzenie nawet za tych użytkowników, którzy zdecydują się na skorzystanie z produktów konkurencji. Co prawda raczej będzie to mniejszy zysk niż z „własnego” klienta, jednak zawsze to jakiś sposób na minimalizację strat powstałych w wyniku dostosowania się do unijnych wymogów.
Oczywiście klient nie podejmuje decyzji raz na zawsze. W każdej chwili ma bowiem prawo do zmiany dostawcy wyszukiwania, jednak będzie musiał to zrobić ręcznie bądź przywracając sprzęt do ustawień fabrycznych. Google nie przewiduje możliwości ponownego wywołania ekranu wyboru. W praktyce może się okazać, że wybrany podczas konfiguracji dostawca będzie musiał zapłacić za wybór bez możliwości odzyskania uiszczonej opłaty.
Wbrew sugestiom USA, Komisja Europejska nie pozbawi Huawei możliwości budowy sieci 5G w krajach UE
W taki sposób Google odrobiło kilka punktów straty w starciu z europejskimi urzędnikami. Czy jednak same wprowadzone zmiany wnoszą cokolwiek nowego dla europejskich konsumentów? W zdecydowanej większości nie. Biorąc pod uwagę to, jakim hegemonem pośród wszystkich dostawców wyszukiwania jest Google, raczej znikomy odsetek kupujących zdecyduje się na zmianę domyślnego dostawcę wyszukiwania. Ekran wyboru zobaczą jednak wszyscy.
Źródło: Android Police, Android