Głośnik Sony SRS-XB31 – gdy młodszy brat zawstydza starszego (recenzja)

W ciągu ostatniego miesiąca pojawiły się na Tabletowo dwie recenzje sprzętu Sony oznaczonego logiem Extra Bass. Pierwszy z nich był głośnik SRS-XB40, później nadszedł czas na słuchawki sportowe MDR-XB50BS. Dziś kolejny odcinek tej opowieści, a jej bohaterem będzie głośnik Sony SRS-XB31 – a raczej głośniki, gdyż otrzymałem parę tych urządzeń, by przetestować również możliwość ich współpracy ze sobą.

Pudełka są suche, głośniki brały prysznic :)

Jest kolorowo

I dotyczy to zarówno pudełek, jak i ich zawartości. Ta należy do niezwykle ubogich, gdyż dodatkiem do głośnika jest dokumentacja, kabelek microUSB i… to tyle. Dokumentacja to zresztą za dużo powiedziane – poza kartą referencyjną jest to wielokrotnie poskładana płachta z obrazkową instrukcją opisującą proces parowania i dodawania kolejnych urządzeń. Niezbyt wygodna, nie znajdziemy też w niej słowa o oprogramowaniu Sony Music Center, poza tym, że istnieje. Głośniki natomiast po wyjęciu z pudełka zaprezentowały się z jak najlepszej strony – wyglądają bardzo ciekawie i – z braku lepszego słowa – zjawiskowo. Jest to spora poprawa w stosunku do SRS-XB40 który wyglądał na bardzo solidny, ale uroku w nim było niewiele. Wrażenie wizualne jeszcze się poprawia po uruchomieniu – ukryte na górze i dole linijki świetlne wyglądają bardzo dobrze i po raz pierwszy podczas testów nie miałem ochoty ich wyłączyć.

SRS-XB31 naprawdę jest wodoodporny

Solidności młodszym i mniejszym braciom zresztą nie brakuje, tylko kryją ją pod bardziej elegancką, materiałową plecionką. XB31 jest nieco mniejszy niż XB40 i wyraźniej lżejszy – wymiary wynoszą 231 × 87 × 81 mm, a waga 890 gramów. Średnica głośników wynosi 48 mm, a pomiędzy głośnikami za maskownicą kryje się także pojedyncza membrana bierna (zwana przez Sony radiatorem), poprawiająca moc basu. Druga, identyczna, znajduje się z tyłu. W stosunku do XB40 poprawiła się klasa odporności na warunki zewnętrzne – XB30 ma certyfikat IP67, co oznacza, że urządzenie nie tylko zyskało pyłoszczelność, ale jest także w stanie wytrzymać całkowite zanurzenie przez 30 minut na głębokości do 1 m. Oczywiście pyłoszczelność i wodoszczelność jest zachowana pod warunkiem zamknięcia umieszczonego na tylnej ściance panelu z gniazdami gumową zaślepką. Kryją się pod nią 3 przyciski i 3 gniazda – pierwszy służy do sprawdzania stanu baterii i wyłączania świateł, drugi do tworzenia szeregu połączonych głośników (Sony nazywa to Wireless Party Chain), a trzeci do dodania do pary stereo. Gniazda tłumaczą się same przez się – obecne jest gniazdo zasilania microUSB, duże USB umożliwiające wykorzystanie głośnika jako powerbanku oraz klasyczne gniazdo mini Jack jako wejście AUX. Ach, zapomniałbym o przycisku reset – jest on głęboko schowany i jego naciśnięcie jest możliwe jedynie za pomocą spinacza biurowego lub innego wąskiego przedmiotu. Nie zdarzyło mi się z niego korzystać – nie było takiej potrzeby.

Panel gniazd

Parametry

Sony w kwiatowych okolicznościach przyrody

Konfiguracja

Sony SRS-XB31 parujemy przytrzymując dłużej przycisk Power i wybierając urządzenie z listy. W przypadku smartfonów mających NFC (i nie będących produkcji Apple) jest jeszcze prościej – wystarczy zbliżyć je do górnej powierzchni głośnika, by po chwili można było go używać. Pełnię możliwości i dostęp do zaawansowanej konfiguracji uzyskujemy jednak przy użyciu dodatkowej aplikacji – Sony Music Center.

Korzystając z aplikacji można wybrać kodek spośród dostępnych SBC, AAC i LDAC (ten ostatni dostępny tylko dla niektórych urządzeń Sony). Sony SRS-XB31 nie ma wbudowanego kodeka AptX, ale na szczęście nie jest skazane na najniższej jakości kodek SBC (z wyjątkiem spięcia urządzeń w łańcuch i parę stereo – ogranicza to wybór tylko do tego kodeka). Obsługa formatu AAC ucieszy szczególnie użytkowników smartfonów Apple. Z poziomu aplikacji można kontrolować funkcje związane z oświetleniem, ClearAudio+, ExtraBass oraz Live Sound, uzyskać dostęp do panelu barwy dźwięku oraz kontrolować zachowanie głośnika w przypadku nieaktywności. Z aplikacji kontroluje się także głośniki powiązane w grupę – proces ten jest jednak słabo opisany, aplikacja nigdzie nie sygnalizuje, że do stworzenia grupy trzeba tworzenie grupy wywołać przyciskami ADD lub WPC na odpowiednich urządzeniach – jeśli tego nie zrobimy wystąpi błąd, ale nic w jego opisie nie sugeruje możliwej przyczyny. Jeśli mamy do dyspozycji tylko dwa głośniki, warto zajrzeć i ustawić pożądany tryb pracy – domyślnie para pracuje w trybie doube, który powiela na dwa urządzenia ten sam sygnał. Ja do testów przełączyłem ją w układ stereo, w którym każdy głośnik odpowiadał za reprodukcję jednego kanału stereo.

Aplikacja w dalszym ciągu nie potrafi kontrolować sparowanego wcześniej głośnika, zmuszając użytkownika do usunięcia dodanego wcześniej urządzenia i ponownej konfiguracji. Co gorsza, podczas prób podłączenia obu posiadanych przeze mnie głośników potrafiły się one wyświetlić w panelu nawet czterokrotnie, z każdym razem z informacją „need setup” – było to wyjątkowo nieintuicyjne. Proces powinien być znacznie łatwiejszy w przypadku Androida i korzystania z NFC, z drugiej strony można by od Sony jednak wymagać dopracowania tego koszmarka.

Głośniki wyglądają na mokre i takie właśnie są

Gra muzyka!

Po opanowaniu i skonfigurowaniu głośników przyszedł czas na testy. Ponieważ producent chwali się certyfikatem IP67, pierwszym testem było oblanie działających głośników paroma kubkami wody i poprawienie małym zraszaczem ogrodowym. Na głośnikach nie zrobiło to żadnego wrażenia – grały jak grały, tylko z wyglądu zaczęły bardziej przypominać pranie wyciągnięte z pralki niż urządzenia elektroniczne – efekt został spowodowany wykończeniem urządzeń syntetyczną tkaniną. Po osuszeniu oczywiście wszystko wróciło do normy. Bardzo dobrze wygląda zasięg i stabilność połączenia – producent deklaruje, że może on sięgać 30 metrów i raczej się nie myli. W warunkach domowych nie udało mi się w każdym razie doprowadzić do zerwania połączenia smartfona z głośnikami.

Bateria wystarczyła mi na około 20-22 h – producent deklaruje co prawda 24 h, ale dotyczy to odtwarzania muzyki z wyłączonymi światłami, a ponieważ nie skorzystałem z tej możliwości, nie zdziwił mnie nieco krótszy czas pracy. Jest to i tak bardzo dobry wynik. Nieco gorzej niestety wygląda ładowanie – pustą baterię napełniałem ponad 4 h z ładowarki USB 2A. Nie jest to mało, ale taki jest koszt rezygnacji z dedykowanego zasilacza, na który przecież narzekałem przy XB40.

Chrząszcz brzmi w trzcinie, czy jakoś tak :)

Chociaż nigdzie nie dowiemy się z materiałów Sony, jaka jest moc wyjściowa pojedynczego głośnika, to z całą pewnością mocy mu nie brakuje. W codziennej praktyce głośniki pojedynczo pracowały przy ustawieniu nieprzekraczającym 30 -40 % – a dla głośników spiętych w parę stereo było to nawet mniej. Z przyjemnością odnotowuję rzecz dość oczywistą, mianowicie, że mniejszy głośnik daje mniej basu. Ponieważ XB40 produkował go zdecydowanie za dużo, XB31 produkuje go tylko trochę za dużo jak na mój gust. Czyli, da się z tym żyć, nawet bez wyłączania funkcji Extra Bass. W praktyce jednak wolałem ustawić tryb standard i podbić średnicę +3 i wysokie tony +8 – przy większości typów muzyki to ustawienie odpowiadało mi znacznie bardziej. Ale nawet włączony Extra Bass nie zalewał tak reszty pasma, zachowując znośną szczegółowość.

W trybie stereofonicznym było jeszcze lepiej – tak mocna korekcja nie była wymagana, by uzyskać przyjemny i wyrazisty dźwięk. Extra Bass w trybie stereo brzmi po prostu dużo lepiej niż normalnie, zostawiając więcej przestrzeni dla reszty dźwięków. Nic więc dziwnego, że XB31 dał sobie radę nieźle z każdym rodzajem muzyki, jaki sprawdzałem – dotyczy to również Chopina, Schuberta i Pendereckiego, gdzie poległ z kretesem XB40. Okazało się, że mały może więcej. Duży plus dla Sony. Ciekawym dodatkiem okazał się także tryb Live Audio, dość agresywnie poszerzający scenę i uwypuklający średnicę – nie w każdej sytuacji przydatny, ale jednak były utwory, które brzmiały z nim dobrze.

Mokro!

Podsumowanie

Sony SRS-XB31 okazał się sporym zaskoczeniem, będąc pod każdym względem lepszym od swojego większego i starszego brata. Okazał się znacznie bardziej elastyczny przy różnych rodzajach muzyki i podatniejszy na regulację. Choć wciąż jest to konstrukcja będąca po basowej stronie mocy, mam do tego znacznie mniejsze zastrzeżenia, bo ogólnie z jakości dźwięku jestem zadowolony. Mniejsze rozmiary SRS-XB31 dodały mu poręczności, a zmieniona konstrukcja podświetlenia poprawiła estetykę. Odporność na pył i wodę zachęca do zabierania go ze sobą na plenerowe imprezy, ogniska, żagle, etc. Dobrze wygląda czas pracy na baterii, stabilność połączenia czy możliwość wykorzystania zasobów energetycznych głośnika do podładowania innych urządzeń, choć bardziej praktyczne będzie poleganie jednak na typowym powerbanku.

Przy tym wszystkim nieźle prezentuje się cena – w momencie publikacji recenzji wynosi ona około 599 złotych.

Głośnik Sony SRS-XB31 – gdy młodszy brat zawstydza starszego (recenzja)
Zalety
Estetyczny wygląd
Bardzo dobry zasięg i stabilność połączenia
Solidna konstrukcja
Kodeki AAC i LDAC
Bardzo dobra bateria
Ładowanie przez USB
Może służyć jako powerbank
Odporność na pył i wodę IP67
Możliwość regulacji parametrów brzmienia z aplikacji Sony Music Center
Miłośnicy mocnego basu znajdą go pod dostatkiem
NFC
Światełka efektowe wyglądają nieźle, ale można je też wyłączyć
Wady
Brak AptX
Problemy ze skonfigurowaniem aplikacji Sony Music Center
Dość długi czas ładowania
Niezbyt intuicyjne łączenie głośników w większe zestawy
Po włączeniu ExtraBass dźwięk staje się zbyt basowy i wymaga ręcznego podbicia średnicy i tonów wysokich by uzyskać równowagę
8
OCENA
Exit mobile version