klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
(fot. Mateusz Szymański - Tabletowo.pl)

Recenzja Genesis Thor 303 TKL Peach Silent. Jejku, ależ ona cicha!

Obecnie, szukając cichej klawiatury, można wybrać jedną z dwóch opcji: model oparty na gumowych kopułach, które z natury nie generują za dużo hałasu, albo taki z przełącznikami wykorzystującymi różne sposoby wyciszenia, na przykład gumki amortyzujące uderzanie trzonu o wnętrze obudowy. Ostatnio na testy trafiła do mnie klawiatura Genesis Thor 303 TKL na przełącznikach Outemu Silent Peach, która należy do tej drugiej grupy. Jak wypada na tle „gumiaków” i czy jest godna rozważenia przez osoby poszukujące maksymalnej ciszy?

Genesis Thor 303 TKL to klawiatura, która jest dostępna na rynku już od jakiegoś czasu. Pierwotnie była wydana w białej wersji i nie przyjęła się zbyt ciepło, głównie przez stosunek jakości do ceny. Następnie producent postanowił wypuścić odświeżoną wersję w kolorze czarnym i z nasmarowanymi stabilizatorami.

Teraz nadeszła pora na wariant działający w oparciu o przełączniki mechaniczne Outemu Silent Peach, które – jak sama nazwa wskazuje – oferują niezwykle cichą kulturę pracy.

Bez zbędnego przedłużania, przejdźmy do faktycznej części recenzji.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
Ta klawiatura jest tak cicha, że można na niej pisać przy śpiącym 😅 (fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Opakowanie

Genesis przyzwyczaił swoich fanów do kolorystyki łączącej czerwony i szary. Pudełko, w którym przychodzi klawiatura, reprezentuje ten fakt najlepiej, gdyż jego front i tył są ciemnoszare, natomiast boki służą za akcent w kolorze logo producenta.

Na przodzie opakowania znajdziemy render klawiatury z włączonym podświetleniem RGB, logo Genesis oraz nazwę konkretnego modelu. Ponadto w prawym górnym rogu umieszczone został symbol efektu PRISMO, który ma po prostu informować o obecności konfigurowalnego podświetlenia we wszystkich kolorach tęczy. Lewy dolny róg zdradza natomiast, że zamontowane w tym modelu przełączniki to Silent Peach.

Ciekawie robi się po odwróceniu pudełka. Tam również umieszczony został render klawiatury, jednak tym razem podpisany został różnymi cechami, które producent uważa za najważniejsze. Są to:

  • keycapy wykonane metodą podwójnego wtrysku,
  • kompaktowy rozmiar,
  • opcja poprowadzenia kabla przeznaczonymi do tego kanałami,
  • aluminiowy korpus,
  • gumki antypoślizgowe,
  • 25 trybów podświetlenia,
  • wytrzymałość przełączników na poziomie 50 milionów wciśnięć,
  • wysokiej jakości stabilizatory,
  • podświetlenie RGB z efektem PRISMO,
  • N-Key Rollover,
  • klawisze funkcyjne z opcjami multimedialnymi.

Obok widnieje także wzmianka o dwóch gratisowych przełącznikach, dołączonych w zestawie, jak również specyfikacja użytych tu Silent Peach. Niżej jest z kolei dokładna specyfikacja techniczna samej klawiatury. Nie będę teraz tutaj ich przytaczał, albowiem będę korzystał z obu z nich w dalszej części tekstu. Jeśli jednak chcecie przeczytać je na własną rękę, to wystarczy przybliżyć obrazek poniżej.

Akcesoria

Po rozpakowaniu urządzenia witają nas dodatkowe akcesoria, które producent raczył dołączyć w zestawie. Poza klasyczną papierologią znalazł się tu zestaw naklejek Genesis, plastikowy keycap puller, metalowy switch puller oraz dwa przełączniki Outemu Silent Peach. Niestety, nie znajdziemy tu przewodu, co oznacza tylko jedno – od Thor 303 TKL nie odepniemy kabla.

Dwa grosze muszę dodać na temat narzędzi do ściągania nakładek i wyjmowania przełączników. Ten pierwszy, ze względu na wykonanie w całości z plastiku, może uszkodzić nasze keycapy poprzez porysowanie ich ścianek bocznych podczas zdejmowania z klawiatury. Dlatego też radzę czym prędzej wymienić go na druciany substytut, jeśli planujecie często z niego korzystać. Producentom polecam z kolei przestać dorzucać do klawiatur ten zbędny odpad.

Co do switch pullera, ten jest niestety na tyle mały, że jego używanie nie należy do najwygodniejszych. Jasne, lepsze to niż nic i dzięki niemu jesteśmy w stanie korzystać swobodnie z opcji hot-swap, którą ta klawiatura oferuje, natomiast moim zdaniem można było pokusić się o coś nieco szerszego, co lepiej leżałoby w palcach.

Świetnie natomiast, że Genesis pokusił się o dwa gratisowe przełączniki. Sprawi to, że posiadacz tej klawiatury, w przypadku ewentualnej awarii pojedynczego przełącznika, nie będzie musiał przeszukiwać serwisów aukcyjnych i zamawiać zastępczych sztuk z Chin. Zamiast zadawać sobie taki trud, będzie w stanie po prostu skorzystać z tych dwóch dorzuconych w zestawie.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard akcesoria
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od góry

Genesis Thor 303 TKL to, jak sama nazwa wskazuje, model w rozmiarze TenKeyLess. Nie uświadczymy tu zatem panelu numerycznego, ale poza tym nie różni się on od standardowej klawiatury pełnowymiarowej. Rozmiar ten jest preferowany przez graczy, gdyż pozwala na swobodniejsze ruchy myszką bez ryzyka uderzenia nią w ściankę boczną urządzenia. Ja jednak lubię TKL-e ze względu na ich estetykę i przez fakt, że nigdy w życiu nie miałem potrzeby korzystania z NumPada.

Zastosowany przez producenta układ to US-ISO, który oferuje długi lewy Shift, ale Enter jest jak w klawiaturach europejskich – wysoki i w kształcie odwróconej o 180° litery L. Może być to powód, z powodu którego wiele osób zrezygnuje z wyboru tego modelu, ale moim zdaniem bardzo łatwo przyzwyczaić się do takiego Entera, a ponadto jest on w mojej opinii o wiele ładniejszy. Dolny rząd klawiszy jest z kolei w standardowych wymiarach, więc nie trzeba martwić się o kompatybilność z innymi keycapami w przypadku ewentualnej ich wymiany.

Pod kątem estetyki muszę przyznać, że to naprawdę schludna klawiaturka. Całość jest w ciemnej kolorystyce, przy czym widać, że czarne nakładki są nieco ciemniejsze niż ciemnoszara płyta mocująca, będąca tu także górną częścią obudowy. Wykonano ją z metalu, co jest pozytywną informacją, bo dzięki temu konstrukcja mniej się ugina i więcej waży. Nad sekcją strzałek znaleźć można logo Genesis, które nałożono w postaci połyskującego czarnego lakieru. Dzięki temu nie rzuca się ono tak bardzo w oczy.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od spodu

Równie minimalistycznie okazuje się być na spodzie klawiatury. Umieszczone zostały tam, w każdym z czterech rogów, mocne gumki antypoślizgowe, a także rozkładane nóżki do podwyższenia kąta nachylenia. Szkoda, że są one pojedyncze, bo standardem jest obecnie trzystopniowa regulacja. Fajnie natomiast, że są ogumowane na krańcach, więc nawet po ich rozłożeniu nie trzeba się martwić ślizgającą po biurku klawiaturą.

Kabel jest niestety przymocowany na stałe, ale za to wyprowadzić można go środkiem albo jednym z boków za pomocą dedykowanych kanalików. Sprawdziłem natomiast praktyczność takiego rozwiązania i przewód bardzo ciężko jest wcisnąć w te szparki, gdyż są one po prostu za wąskie. Nie pomaga wcale też oplot, w którym jest przewód.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od boku

Pierwszy rzut oka na Genesis Thor 303 TKL z boku i już wiadomo, że mamy do czynienia z floating-key design. Oznacza to, że przełączniki wystają ponad obudowę i nie są osłonięte z żadnej strony. Cecha ta jest przez niektórych lubiana, a przez innych znienawidzona. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, ponieważ zwyczajnie nie przepadam za taką estetyką. Klawiatura wygląda trochę, jakby była niedokończona, wręcz goła. Zwolennicy uważają natomiast, że łatwiej jest wyczyścić model z wystającymi przełącznikami, ale z drugiej strony łatwiej go też przecież zabrudzić, bo więcej brudu dostaje się od boku.

Inną wadą floating-key design w przypadku tego modelu jest moim zdaniem fakt, że zastosowane tu przełączniki i stabilizatory są w jasnych kolorach. To sprawia, że kompletnie nie pasują do ciemnej obudowy i nakładek. Dlatego też Thor 303 TKL jest moim zdaniem po prostu brzydką klawiaturą, jeśli popatrzymy na nią od boku.

Chociaż obudowa jest faktycznie niższa w przypadku takich konstrukcji, to należy pamiętać, że wysokość frontu mierzy się od samego dołu do początku keycapa. Recenzowana dziś klawiatura ma więc około 19 mm wysokości z przodu, co niewątpliwie klasyfikuje ją jako model o standardowym profilu, do którego podpórka pod nadgarstki nie jest wymogiem, a wyłącznie opcją.

Zarówno od tyłu, jak i od przodu, widoczna jest granica pomiędzy plastikowym spodem obudowy, a metalową górą. Płyta mocująca jest bowiem zagięta w ten sposób, aby dodatkowo zwiększyć sztywność klawiatury. Radzi sobie z tym bardzo dobrze, bo Genesis Thor 303 TKL praktycznie w ogóle nie wygina się w dłoniach (przy umyślnej próbie wygięcia) ani podczas standardowego użytkowania.

Z profilu widać, że obudowa jest domyślnie w takim kształcie, żeby nawet bez rozłożonych nóżek mieć kilkustopniowe pochylenie w kierunku użytkownika. Nie jest ono jednak duże i wynosi jakieś 3°. Ponadto z prawej strony widoczny jest mały detal – kolejny czarny nadruk, tym razem z nazwą tego konkretnego modelu. Przyznam szczerze, że początkowo nawet go nie dostrzegłem!

Keycapy

Genesis to jeden z tych producentów, którzy wiedzą, co dobre i oferują swoim klientom dobrej jakości nakładki, wykonane metodą podwójnego wtrysku. Technika ta polega na wykonaniu znaków z osobnego kawałka plastiku niż resztę bryły, dzięki czemu literki nigdy się nie zmażą. Problem rodzi się natomiast w przypadku prześwitujących znaków, a konkretnie tych z brzuszkami: B, P, 6 czy 8. W ich przypadku producent musi wybrać jedną z opcji. Albo „przetnie” brzuszki widoczną kreską, albo użyje ledwie widocznych wsporników. Genesis skorzystał w tym modelu z tej pierwszej, przez co na przykład literka O wygląda bardziej jak ( ). Mi niestety takie rozwiązanie niezbyt się podoba i wolę domknięte brzuszki.

Materiał, zastosowany do produkcji obecnych tu keycapów, to popularny ABS. Charakteryzuje się on niższą od PBT odpornością na czynniki zewnętrzne, przez co nie zaleca się mycia ich w gorącej wodzie, gdyż może zakończyć się to niechcianymi deformacjami. Ponadto tekstura powierzchni jest mniej odporna na wycieranie, a więc po dłuższym czasie użytkowania wygładzi się ona w zauważalnym stopniu. Warto natomiast zaznaczyć, że nakładki w Thor 303 TKL i tak domyślnie są w umiarkowanym stopniu gładkie, co moim zdaniem sprzyja graczom, gdyż palce nie ślizgają się po powierzchni, a zamiast tego „przyklejają się” do niej.

Poza widocznymi niedomkniętymi brzuszkami, zastosowana w tym modelu czcionka nie należy do grupy tych wymyślnych. Mamy tu dość standardowy font bez kombinacji, a wszelkie literki są czytelne i ładne. Uwagę muszę zwrócić natomiast na Backspace i Enter, które – zamiast słownej reprezentacji – mają strzałki. Tworzy to pewną niespójność, ponieważ przecież oba Shifty, CapsLock i Tab są opisane słownie, a nie ikonami.

Na niektórych keycapach dostrzec można dodatkowe nadruki w formie białych napisów lub znaków. Odgrywają one rolę informacji o pobocznej funkcji danych klawiszy. Dostęp do niej uzyskujemy poprzez przytrzymanie FN przed wciśnięciem wybranego przycisku. Nadruki wykonane są metodą pad-print, a więc podatne są na bardzo szybkie wytracanie swojego koloru, a finalnie kompletne zniknięcie z powierzchni nakładki. Jest to o tyle ważne, że producent umieścił je na powierzchni keycapów, a nie na ich boku. Ta druga opcja ochroniłaby je przed kontaktem z palcami i skórą wydzielającą różne płyny, takie jak pot.

Zastosowany profil to bardzo popularny OEM, który spotkać można w większości klawiatur na rynku. Charakteryzuje się on wyraźnie zaokrąglonymi rogami i średnią wysokością, a także subtelnym wyprofilowaniem ścianki górnej – tej wchodzącej w kontakt z palcami podczas pisania. Nie mam nic do zarzucenia temu profilowi, gdyż pisze mi się na nim wygodnie, natomiast chętnie zobaczyłbym na polskim rynku nieco więcej opcji niż ciągle tylko ten OEM.

Stabilizatory

Jeden z głównych aspektów, poprawionych przez Genesisa w przypadku czarnej wersji Thor 303 TKL, to stabilizatory. Znajdziemy je pod każdym z dłuższych klawiszy, a ich rola to zapewnienie równego wciśnięcia bez względu na miejsce, w które uderzymy palcem. To właśnie dzięki stabilizatorom możemy naciskać spację blisko lewej lub prawej krawędzi, a nie bezpośrednio w środek.

Ich działanie w tym modelu oparte jest o metalowe druciki, które ciągną oba krańce nakładki równo w dół. Jeśli jednak procudent nie zapewni odpowiedniego smarowania na końcach tych drucików, to efektem będzie głośne klekotanie. Tak było w przypadku pierwszej rewizji Thor 303, ale tym razem Genesis zadbał o nałożenie białego smaru w miejscach strategicznych, które najczęściej odpowiadają za generowanie niepożądanych odgłosów.

Muszę przyznać, że procucent naprawdę się postarał. W klawiaturach, opartych o przełączniki Silent, zmorą są właśnie klekoczące stabilizatory, bo negują one w ten sposób cały sens wybrania cichego modelu. Genesis Thor 303 TKL radzi sobie natomiast z tym problemem wręcz świetnie, bo żaden ze stabilizatorów nie wydaje szelestu wykraczającego ponad poziom akceptacji. Jasne, nie jest to wciąż idealna robota, bo chociażby spacja przy mocniejszym wciśnięciu lubi zaszeleścić, ale – jak na klawiaturę w takiej cenie – moim zdaniem jest naprawdę dobrze.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Przełączniki

Najważniejszym elementem prawie każdej klawiatury są zdecydowanie przełączniki, gdyż to dzięki nim urządzenie jest w ogóle w stanie działać. W przypadku otrzymanego przeze mnie na testy wariantu Genesis Thor 303 TKL zastosowano niezwykle ciche Outemu Silent Peach, których nie znajdziecie w żadnym innym modelu od jakiegokolwiek znanego w Polsce producenta. Charakteryzują się one liniową pracą, która została skutecznie wytłumiona, dzięki zamontowaniu na trzonie gumek. Ale zacznijmy może od początku, po kolei.

Outemu Silent Peach są liniowe, a co za tym idzie aktywacja nie jest w nich w żaden sposób zaznaczona przez jakiekolwiek sprzężenie zwrotne. Zamiast tego jedyny opór stawia w nich sprężyna, która swoją drogą wymaga od naszych palców 50 gramów siły do doprowadzenia trzonu do samego dołu i 40 gf do osiągnięcia progu aktywacji. Ten występuje natomiast na wysokości 2 mm.

Warto też dopowiedzieć, że sprężynka użyta w tych przełącznikach ma niestandardową długość wynoszącą 22 mm (standard to 15 mm). Wpływa to pozytywnie na odczucia z pisania, ponieważ dłuższa sprężynka generuje tak zwany „slow-curve”. Zjawisko to opiera się na kompresji sprężyny w zamkniętym przełączniku, dzięki czemu pomiędzy początkiem skoku, a jego końcem, jest znacznie niższa różnica w sile potrzebnej do wciśnięcia. Przekłada się to na uczucie, jakby trzon przełącznika wręcz zapadał się pod palcami od razu do samego dołu, co moim zdaniem jest niezwykle satysfakcjonujące.

Cała magia, stojąca za ciszą Outemu Silent Peach, to wspominane już przeze mnie gumki wyciszające. Producent umieścił je na obu bokach trzonów, dzięki czemu podczas pisania nie dochodzi do twardego uderzenia plastiku o plastik, a zamiast tego stuknięcie jest amortyzowane przez miękki materiał. To przekłada się nie tylko na ciszę, ale również na uczucie, które jest wyraźnie miękksze niż w klasycznych przełącznikach. Dla jednych może się to wydać nieprzyjemne, lecz dla mnie jest wręcz przeciwnie. Lubię twarde uderzenie w przełącznikach, ale gumowym lądowaniem również nie pogardzę.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard przełączniki
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Kolejny aspekt, na który wpływają gumki, jest długość skoku. W standardowym przełączniku Cherry MX wynosi ona 4 mm, natomiast w przypadku „Cichych Brzoskwiń” Outemu została ona zredukowana do zaledwie 3,3 mm. Wbrew pozorom to dosyć mocno wyczuwalna różnica, aczkolwiek w mojej opinii na lepsze. Sam nie przepadam za pełną długością skoku, bo nie umiem pisać na liniowcach bez doprowadzania trzonu do samego dołu. To z kolei sprawia, że żeby cofnąć palec w normalnym przełączniku muszę zużyć więcej czasu, więc podczas pisania na Outemu Silent Peach odczułem wyraźny wzrost szybkości pisania, jak i reagowania w grach.

Firma, stojąca za produkcją zamontowanych w tym modelu przełączników, raczej nie kojarzy się z gładkością i, niestety, nie inaczej jest w przypadku Silent Peach. Tarcie jest w nich wyczuwalne, ale jedynie podczas wolnego pisania. Wystarczy, że zacznę pisać szybciej, a szorstkość wręcz zanika. Mimo to szkoda, że producent nie zdecydował się na lepsze nasmarowanie prowadnic tych przełączników, gdyż poprawiłoby to znacznie ich płynność, a dzięki temu korzystanie z nich stałoby się jeszcze przyjemniejsze.

Outemu to marka, za którą nie przepada zbyt wielu Polaków. Kojarzy się ona z tanimi i psującymi się przełącznikami, używanymi wyłącznie w bardzo tanich klawiaturach. Mało kto jednak wie, że zależne jest to na ogół od jakości lutów na PCB, a nie od samych przełączników. Producent deklaruje żywotność Silent Peach na poziomie 50 milionów wciśnięć, a sama klawiatura Thor 303 TKL korzysta z gniazd hot-swap, więc szansa na awarię jest znikoma. W zestawie są jednak dwie gratisowe sztuki, więc na wypadek ewentualnego popsucia można użyć właśnie ich.

Nieczęsto wspominam w swoich recenzjach o tak zwanym wobble, czyli bujaniu się trzonu na boki. Jeśli jednak już to robię, to musi być coś na rzeczy. Tak jest właśnie w przypadku tych przełączników, ponieważ ich trzony prawie w ogóle nie przechylają się w żadnym kierunku pod naciskiem palca. Podczas pisania nie czuć z kolei praktycznie żadnego ruchu. Możecie mnie wyśmiać, że przecież kto zwraca uwagę na takie detale, ale moim zdaniem niski wobble to wyznacznik jakości, dający poczucie obcowania z produktem, o którego dobre wykonanie producent zadbał, jak tylko potrafił.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Brzmienie

Wśród wielu osób panuje przekonanie, że szukając cichej klawiatury pozostają do wyboru wyłącznie urządzenia membranowe oparte o gumowe kopuły. Niestety, z jakiegoś powodu ci sami ludzie kompletnie zapominają o przełącznikach typu silent, które radzą sobie z problemem hałasu znacznie lepiej niż dowolny „gumiak”. Dotychczas trzeba było jednak rozglądać się za znacznie droższymi konstrukcjami po kilkaset złotych, żeby doświadczyć prawdziwej ciszy.

Na ratunek przychodzi Outemu, będące w mojej opinii najlepszym producentem, jeśli chodzi o ciche przełączniki. W końcu to spod ich skrzydeł wyszły takie modele, jak GAZZEW Boba U4. Dla większości ten chiński producent to wciąż synonim budżetowego chłamu, ale – uwierzcie mi – wystarczy, że Outemu chce i jest w stanie wypuścić doskonałe przełączniki. Zresztą, nie musicie mi wierzyć. Wystarczy, że przesłuchacie poniższy plik dźwiękowy.

Nie można zapomnieć natomiast o wpływie samej klawiatury Genesis Thor 303 TKL na brzmienie. Znajdziemy tu bowiem bardzo dobrze nasmarowane stabilizatory, które także przyczyniają się do uzyskania maksymalnej ciszy. Szkoda tylko, że producent zdecydował się na floating-key design, który niestety skutkuje nieco gorszym wytłumieniem rozlewających się na boki dźwięków. Trzeba natomiast dać naprawdę wysokie noty producentowi, bo odwalił kawał dobrej roboty, tworząc względnie tanią klawiaturę z takim poziomem ciszy.

Tak brzmi klawiatura Genesis Thor 303 TKL na przełącznikach Outemu Silent Peach.

Hot-swap

Niektórzy z Was mogą się zastanawiać, w jaki sposób wymienić wadliwy przełącznik na jeden z dołączonych gratisowo w zestawie z tą klawiaturą. Sposobem na usprawnienie takiej operacji jest użycie gniazd hot-swap na PCB. Genesis postanowił iść tą drogą, jednak zamiast bardziej popularnych gniazd Kailh, wybór padł na znacznie mniej lubiane Outemu. Nieprzychylność klientów do nich wynika z prozaicznej kwestii, jaką jest kompatybilność. Gniazda Outemu obsłużą bowiem jedynie ułamek przełączników – głównie te produkowane przez Outemu i KTT, podczas gdy gniazda Kaihua działają z praktycznie każdym modelem MX style.

Mimo to do Genesis Thor 303 TKL jesteśmy w stanie włożyć kilka naprawdę fajnych wariantów przełączników. Rodzi się natomiast pytanie, czy ktokolwiek chciałby właściwie zmienić obecne tu Silent Peach, które dopiero co tak chwaliłem. W takim wypadku użyteczność hot-swapa wcale nie spada, bo pozwala na szybkie wyjęcie wszystkich przełączników i własnoręczne ich nasmarowanie. Poprawi to ich płynność oraz jeszcze bardziej wyciszy, a to wszystko bez potrzeby używania lutownicy.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Podświetlenie

Wszystko do tego momentu wskazywało, że może być to klawiatura bez większych wad. Niestety, nie jest wcale tak kolorowo, ponieważ podświetlenie to niewątpliwie najsłabsza cecha Genesis Thor 303 TKL.

Winą można obarczyć tu przede wszystkim przełączniki, które nie są przystosowane do przepuszczania światła emitowanego przez diody SMD (przylutowane bezpośrednio na powierzchni PCB). Efektem jest niestety bardzo ciemne oświetlenie, którego praktycznie nie widać w pomieszczeniu z włączonym jakimkolwiek źródłem światła lub dobrze naświetlonym przez słońce.

Same diody nie są też wcale niewinne. One również nie radzą sobie najlepiej i nawet po wymianie przełącznika na inny nie są na tyle jasne, żeby sensownie podświetlać literki. I – żeby była jasność – mówię tu ciągle o najwyższym poziomie jasności. Ja sam nie jestem szczególnym fanem świecidełek i w obliczu takiej jakości diod zwyczajnie wolałem je wyłączyć, ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu podświetlenie to absolutny must-have.

Jeśli chodzi o kolory, nie ma tragedii. Tęcza wygląda w porządku, a biały jest tylko lekko zabarwiony na fioletowo (niemałą rolę gra tu różowy kolor obudowy przełączników). Barwa żółta to z kolei klasyk – bliżej mu do limonki i warto odjąć w ustawieniach trochę zielonego w celu uzyskania prawdziwej żółci.

Lampki kontrolne

Wcale nie lepiej jest w przypadku diod znajdujących się w szczelinie pomiędzy klawiszami PrintScreen, ScrollLock i Pause/Break, a resztą klastra nawigacyjnego. Z powodu zastosowania przez Genesis konstrukcji, polegającej na wystających ponad obudowę przełącznikach, sam korpus jest niższy i nie sięga do keycapów. To rodzi w TKL-ach pewien problem: gdzie umieścić lampki kontrolne?

Niestety, zbyt często wybór pada na wspomnianą przerwę, której oczy nie są w stanie dosięgnąć z perspektywy osoby siedzącej przy biurku i korzystającej z klawiatury. Co prawda z góry da się przeczytać napisy umieszczone obok lampek, ale nikt tak nie patrzy na to urządzenie peryferyjne. Dlatego też, jeśli nie zapamiętamy, że lewa dioda reprezentuje CapsLock, a prawa ScrollLock w Genesis Thor 303 TKL, to możemy mieć później problem w ich rozróżnieniu.

Same diody świecą na bardzo jasny czerwony. Na tyle jasny, że nie miałem podczas testów żadnego problemu w dostrzeżeniu, że ze szczeliny dociera jakieś światło. Wystarczyłoby jednak, że przesunąłbym głowę lekko w lewo, a dioda CapsLocka zostałaby kompletnie zasłonięta przez przełącznik i keycap klawisa Insert. Dlatego też uważam, że skoro producent podjął decyzję o zastosowaniu floating-key design, to fajnie byłoby gdyby umieścił lampki w nieco bardziej dostępnym dla oczu miejscu, na przykład w pustej przestrzeni nad strzałkami.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Oprogramowanie

Zaskoczeń nie ma w przypadku dedykowanej aplikacji, którą producent zapewnia do pobrania na swojej stronie. Jak na Genesis przystało, jest ona w miarę czytelna i prosta w obsłudze. Korzysta z nieco innej szaty graficznej niż oprogramowanie do Genesis Thor 660, natomiast możemy zrobić w niej podobne rzeczy:

  • zmienić działanie dowolnych klawiszy (poza FN) w dość ograniczonym stopniu, bo nie możemy chociażby zaprogramować przycisków myszy lub funkcji multimedialnych, ale za to jesteśmy w stanie ustawić włączanie wybranego programu,
  • dowolnie skonfigurować podświetlenie, bazując na dostępnych trybach lub tworząc swój własny, korzystając z pełnej palety kolorów RGB oraz ustawień jasności i szybkości animacji,
  • nagrać makra i przypisać je do wybranych klawiszy.

Wszystko to to w miarę standardowa funkcjonalność oprogramowania, do której przyzwyczaili nas już producenci klawiatur. Muszę natomiast pochwalić Genesis za to, że jestem w stanie skonfigurować swoją klawiaturę, a następnie odinstalować aplikację z komputera. Thor 303 TKL zapisuje bowiem wszystkie ustawienia w pamięci wbudowanej i działa wedle moich wytycznych nawet bez włączonego oprogramowania w tle. To się ceni!

Ocena końcowa

Cieszy mnie niezmiernie fakt, że polscy producenci peryferiów zaczynają brać pod uwagę coraz szersze grono odbiorców. Do tej pory znalezienie prawdziwie cichej klawiatury na polskim rynku graniczyło z cudem, a nawet, jeśli takowa się trafiła, to albo była niebywale droga (i nie zawsze tak cicha, jak moglibyśmy się spodziewać po cenie), albo opierała swoje działanie o gumowe kopuły, osadzone na membranie.

Genesis Thor 303 TKL dowodzi natomiast, że wcale nie trzeba płacić nie wiadomo jak wysokich kwot, żeby uzyskać naprawdę cichą kulturę pracy. Za klawiaturę trzeba zapłacić 249 złotych, a zakup jest już możliwy w różnych sklepach internetowych. W tych pieniądzach zwyczajnie w świecie nie istnieje lepsza opcja dla osób poszukujących cichej do granic możliwości klawiatury.

Zawdzięcza ona to przełącznikom Outemu Silent Peach, które może i nie należą do najgładszych liniowców, ale są tak ciche, jak to tylko możliwe. Dodatkowo mają świetne wyważenie, a ich długa sprężynka dodaje frajdy przy pisaniu. Dokładnie nasmarowane stabilizatory także odegrały kluczową rolę, chociaż producent mógł użyć na nich jeszcze ciut więcej grubego smarowidła. Poza tym w klawiaturze Thor 303 TKL znajdziemy dobrej jakości wytrzymałe keycapy i gniazda hot-swap, pozwalające na szybką wymianę przełączników bez potrzeby używania lutownicy. Do konfiguracji urządzenia służy z kolei przejrzyste oprogramowanie.

Z wad muszę niestety wymienić beznadziejne wręcz podświetlenie, które jest tak ciemne, że lepiej moim zdaniem kompletnie je wyłączyć. Wcale nie lepiej wypadają lampki kontrolne, które umieszczono w trudno dostępnej wzrokiem szczelinie między klawiszami. Nie można zapomnieć też o wystających ponad obudowę przełącznikach, które moim zdaniem wyglądają po prostu nieelegancko, a przede wszystkim nie pasują kolorystycznie do czarnej konstrukcji.

Jak widzicie sami, Genesis Thor 303 TKL na przełącznikach Outemu Silent Peach to naprawdę solidna konstrukcja, która ma co prawda pojedyncze wady, ale wystarczy przymknąć na nie oko, żeby docenić ciszę, jaka towarzyszy korzystaniu z niej. Wystarczyła jedna niewielka zmiana, czyli przełączniki, żeby kompletnie zredefiniować rynek i zmieść z powierzchni ziemi konkurencję. Dziwi mnie zatem, że tak długo musieliśmy czekać na ten przełomowy moment.

Miejmy więc nadzieję, że będzie to impuls dla pozostałych producentów, a kolejne niegłośne klawiatury zaczną już niedługo wyrastać jak grzyby po deszczu. Liczę też na to, że Genesis (lub inna marka) wprowadzi na rynek produkt, który poprawi potknięcia popełnione przez recenzowaną dziś klawiaturę.

Tymczasem polecam gorąco zakup Thor 303 TKL każdemu, kto ceni sobie ciszę najbardziej.

klawiatura mechaniczna Genesis Thor 303 TKL keyboard
Recenzja Genesis Thor 303 TKL Peach Silent. Jejku, ależ ona cicha!
Zalety
niesamowity wręcz poziom ciszy
przyjemne w użytkowaniu przełączniki, głównie za sprawą długich sprężynek
schludny wygląd
dobrze nasmarowane stabilizatory
wytrzymałe keycapy ABS, wykonane metodą podwójnego wtrysku
hot-swap, pozwalający na szybką wymianę przełączników
miłe dla oka oprogramowanie, które pozwala na podstawową konfigurację
wyjątkowo niska cena, jak na ilość pozytywów
Wady
konstrukcja floating-key design
ciemne podświetlenie, które nie radzi sobie z kolorem białym
dziwne umiejscowienie lampek kontrolnych
8
Ocena