O ile jeszcze kilka miesięcy temu z produktami Garmina było mi zupełnie nie po drodze, tak ostatnio się to mocno zmieniło. Testowałam dla Was opaskę VivoSmart HR+, a aktualnie mam na ręce zegarek VivoActive HR. Z tym większym zainteresowaniem patrzę w stronę nowości Garmina – smartwatcha Forerunner 35.
Najnowszy produkt w ofercie Garmina łączy w sobie funkcje zegarka inteligentnego z trackerem aktywności, jak przystało na tego producenta. Znajdziemy w nim moduł GPS do jeszcze dokładniejszego śledzenia naszej aktywności (do wyboru kilka zaimplementowanych sportów: chodzenie, bieganie, jazda na rowerze, cardio) oraz pulsometr, dzięki któremu będziemy mogli trenować z większą świadomością swojego organizmu.
Oczywiście cały czas zegarek monitoruje naszą aktywność, podając nam jak na dłoni informacje na temat liczby kroków, które przeszliśmy, spalonych kalorii oraz intensywności aktywności.
Forerunner 35 charakteryzuje się obecnością ekranu o wysokim kontraście (czyżby znowu E Ink?) oraz baterii, która ma pozwalać na maksymalnie dziewięć dni standardowego działania (a do 13 godzin z włączonym pulsometrem i GPS-em – gdyby faktycznie osiągał taki czas pracy, byłby naprawdę świetną propozycją… chętnie to sprawdzę).
Jak przystało na smartwatcha, Garmin Forerunner 35 wyświetla powiadomienia z podłączonego do niego przez Bluetooth smartfona oraz oferuje możliwość sterowania muzyką bezpośrednio z nadgarstka.
Jak słusznie określił go redaktor Engadget, Forerunner 35 to nic innego, jak VivoSmart HR w formie okrągłego smartwatcha. Podpisuję się pod tym w całej rozciągłości.
Garmin Forerunner 35 trafi do sprzedaży w ciągu najbliższych miesięcy w cenie wynoszącej 200 dolarów. Będzie go można kupić w następujących wersjach kolorystycznych: białej, czarnej, limonkowej i jasno-niebieskiej (to pewnie ma jakąś nazwę… tylko jaką? ;)).
źródło: engadget